Od listopada 2018 r. kurs bitcoina znajdował się przez większość czasu nieco poniżej granicy 4 tys. dolarów. Wygląda jednak na to, że okres względnie niewielkiej zmienności właśnie się kończy. W nocy z 1 na 2 kwietnia najpopularniejsza kryptowaluta zdrożała o kilkanaście procent.
Bitcoin po jesiennym załamaniu kursu zszedł z czołówek mediów finansowych. Przez kilka miesięcy na rynku działo się niewiele, zwłaszcza jeśli porównać ten okres z nieodległymi czasami spektakularnych wzrostów.
W ciągu ostatnich 24 godzin można było jednak obserwować powrót do emocjonujących wahań. W ciągu pół godziny cena BTC skoczyła o 17 proc. i osiągnęła 4-miesięczne maksimum. Na platformie Coinbase jeszcze dziś nad ranem za bitcoina trzeba było zapłacić ok. 4170 dolarów. W okolicach godziny 5 naszego czasu zbliżyła się już do 5 tys. dolarów, chociaż nie przebiła tej granicy.
Kilkuprocentowe wzrosty odnotowano także w przypadku cen innych najpopularniejszych kryptowalut. Ethereum zdrożało o ponad 7 proc., litecoin – o 12 proc., a bitcoin cash o ponad 9 proc.
W ostatnich miesiącach brakowało pozytywnych wieści dla zwolenników kryptowalut. Opóźnił się m.in. start platformy Bakkt, a sprawa debiutu ETF-ów opartych na BTC pozostawała bez rozstrzygnięcia. Pod koniec marca szeroko dyskutowano o wynikach analizy firmy Bitwise, które wskazywały, że większość obrotu najpopularniejszą kryptowalutą może być wynikiem pozornych transakcji dokonywanych na nieregulowanych platformach chcących pochwalić się wysokimi wolumenami handlu.
Powróciły także spekulacje dotyczące wykonalności i opłacalności tzw. ataku 51 proc., czyli przejęcia większości mocy obliczeniowej w sieci przez jeden podmiot.
MK























































