Fakt posiadania przez Donalda Trumpa ogromnego przedsiębiorstwa wartego miliardy dolarów stwarza sytuację bezprecedensowego konfliktu interesów. Tymczasem prezydent-elekt - jak podkreślają komentatorzy w USA - nie zaproponował tu realistycznego rozwiązania.

Trump jest właścicielem licznych hoteli, pól golfowych i innych nieruchomości nie tylko w USA, lecz i na całym świecie. Ma posiadłości, lub użycza im swojego nazwiska, w takich krajach jak Szkocja, Turcja, Indie, Azerbejdżan, Kanada, Irlandia i Panama.
Według "Washington Post", który dotarł do niektórych dokumentów finansowych Trumpa, firmy, w których jest - jak to określa dziennik - biznesowo zaangażowany, działają m.in. w Arabii Saudyjskiej i Chinach. Z państwami tymi USA mają napięte stosunki.
Trump poinformował, że na czas prezydentury jego firmę Trump Organization nadzorować będą jego dorosłe dzieci: synowie Donald junior i Eric oraz córka Ivanka poprzez - jak powiedział - ślepy fundusz powierniczy.
Prawa dotyczące ślepego funduszu nie przewidują jednak możliwości, by kontrolowali go członkowie rodziny. W wypadku Trumpa jest to tym bardziej niemożliwe, że jego dzieci uczestniczą w zespole, który decyduje o nominacjach na stanowiska w jego rządzie.
Komentatorzy uważają jednak, że prezydent-elekt może ich obsadzić w rolach nieformalnych doradców, albo w tymczasowych funkcjach, których nie musi, tak jak obsady gabinetu, zatwierdzać Kongres. W administracji prezydenta Billa Clintona jego żona Hillary kierowała np. przygotowywaniem reformy ochrony zdrowia, która jednak ostatecznie nie przeszła w Kongresie.
Zdaniem znanego działacza monitorującego etykę rządu Freda Wertheimera decyzja Trumpa, by ślepy fundusz powierniczy był kierowany przez jego dzieci, "służy tylko jednemu celowi: ukryciu przed społeczeństwem amerykańskim jakiegokolwiek konfliktu interesów, który, jak możemy oczekiwać, nastąpi".
Wertheimer powiedział popularnemu portalowi Huffingtonpost.com, że zagraniczne inwestycje Trumpa "z pewnością doprowadzą do konfliktu interesów rzutującego na sposób prowadzenia przez niego polityki zagranicznej".
Trump odmawia ujawnienia swoich zeznań podatkowych, które rzuciłyby więcej światła na jego interesy. Amerykańskie prawo zobowiązuje prezydenta do corocznego ujawniania swojej sytuacji finansowej, ale niekoniecznie ze szczegółami.
Według przecieków z obozu Trumpa niezmiernie wpływową rolę w jego ekipie odgrywa jego zięć Jared Kuschner, mąż Ivanki. Podobno prezydent-elekt stara się wyrobić mu specjalną przepustkę (ang. security clearance), pozwalającą na udział w naradach, gdzie omawia się tajne informacje wywiadu.
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ cyk/