Procter&Gamble jest na razie drugim na świecie producentem dóbr szybkozbywalnych, na rynek wprowadza artykuły spożywcze, środki czystości i higieniczne, kosmetyki i artykuły dla zwierząt. Koncern powstał w 1837 roku i zatrudnia na całym świecie 110 tys. osób, jest właścicielem takich popularnych marek, jak: Pampers, Ariel, Blend-a-med czy Old Spice. W Gillette pracuje 30 tys. osób, firma jest właścicielem znanych marek, takich jak Gillette, Oral-B, Braun czy Duracell. Po połączeniu powstanie prawdziwy potentat, który będzie uzyskiwał przychody na poziomie 60 mld dolarów rocznie i wyprzedzi w ten sposób swojego konkurenta – Unilever, który rządzi innymi wielkimi markami: Lipton, Domestos czy Dove.
Pierwsza próba przejęcia Gillette miała miejsce pięć lat temu, ale wówczas koncern odrzucił ofertę. Nowa propozycja zakłada, ze P&G zapłaci gotówką za ok. 40% akcji, a za resztę zapłaci akcjami własnymi w stosunku 1 do 0,975. Oznacza to, że akcjonariusze Gillette dostana za każdą swoją akcję o 18% więcej niż według ostatnich notowań.
Fuzja przyniesie zwolnienie ok. 4% pracowników na całym świecie, jednak nie wiadomo gdzie redukcja zatrudnienie będzie największa. Oba koncerny maja swoje filie w Polsce, P&G zatrudnia u nas bezpośrednio ok. tysiąca osób, a dwa razy więcej poprzez firmy współpracujące. Gillette nie zdradza szczegółów dotyczących swojego biura w naszym kraju.
Na gigantyczne połączenie będą najpierw musiały wyrazić zgodę urzędy antymonopolowe na całym świecie, W Europie wystarczy kontrola Komisji Europejskiej, która jednak może poprosic o opinię urzedy poszczególnych krajów. Zablokowanie fuzji przez Bruksele lub Waszyngton jest mało prawdopodobne.
Ogromna fuzja może wzbudzić obawy u największych konkurentów: Unilever i Colgate-Palmolive, które w poczuciu zagrożenia mogą zdecydować się na przejęcie mniejszych – francuskiego BIC i angielskiego Reckitt Benckiser.
K.D.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło:
