Przerwana dominacja Lewisa Hamiltona i nowy mistrz Formuły 1 to najlepsze, co się mogło zdarzyć właścicielom najszybszej wyścigowej serii świata.


Kiedy w 2017 r. amerykański koncern Liberty Media kupował od londyńskiego funduszu inwestycyjnego CVC Partners prawa do Formuły 1, zapowiadał, że rozwinie serię i sprawi, że będzie bardziej widowiskowa. Blisko 5 lat zajęło szefom królowej motorsportu wykreowanie pojedynku o tytuł godnego tych z czasów Senny i Prosta. Ówczesna transakcja opiewająca na 4,6 mld dolarów wyglądała na korzystną dla obu stron. CVC Partners kilka lat wcześniej za zbywany pakiet kontrolny zapłacił 2 mld dolarów, w dodatku co roku otrzymywał sowite dywidendy. W 2014 r. wykazali w sprawozdaniu finansowym zyski inwestycyjne z F1 w wysokości 519 mln dolarów.
Przeczytaj także
Odrabianie strat
Nowi właściciele zakasali rękawy i postawili na mieszankę doświadczenia w motorsporcie i showbiznesie. Dyrektorem sportowym w Formule One — zarządcy serii — został Ross Brawn, były dyrektor i szef takich stajni wyścigowych jak Benetton, Ferrari, Honda, Brawn czy Mercedes. Prezesem został Chase Carey, były dyrektor marketingu w 21st Century Fox, wytwórni odpowiedzialnej za takie produkcje jak: „Kevin sam w domu”, „Titanic” czy „Dzień Niepodległości”.
Formuła 1 nie była jednak samograjem, który dawał zarobić każdemu. Pierwsze lata przyniosły straty z wyścigów. Rok 2019 pozwolił istotnie ją zmniejszyć, ale przede wszystkim pokazał rosnącą o 9 proc. oglądalność telewizyjną. Rok 2020 to kontynuacja problemów w sprawozdaniach finansowych.
Obecne 3 zaraportowane kwartały to w sumie 41 mln dolarów straty, ale najlepszy pod względem przychodów IV kwartał może poprawić sytuację. Kolejne kwartały nowej ery wyścigowej (rewolucja w budowie samochodów) według prognoz mają generować ok. 700 mln dolarów przychodów na kwartał i zapewnić stabilne zyski powyżej 50 mln dolarów.
Nowe wyścigi, nowy Mistrz
Rok 2020 był nietypowy i zarazem nudny dla fanów F1. Pandemia przyniosła zawieszenie wyścigów na kilka miesięcy. Sezon ostatecznie udało się rozegrać, ale mistrzem czwarty raz z rzędu, a siódmy w sumie, został Lewis Hamilton. Nie takiej rozrywki oczekiwali kibicie.
„L’Equipe”: Pierwszy raz od 2016 roku Hamilton przegrał tytuł. Wtedy z Rosbergiem, teraz z Verstappenem. To dowód na to, że Brytyjczyk ani nie jest niepokonany, ani nieomylny (…) Mercedes protestował po wyścigu, ale Lewis pokazał swoją uczciwość, gratulując rywalom" #ElevenF1 pic.twitter.com/u8ldSCmlXq
— Filip Kapica (@fkapica) December 13, 2021
Naprzeciw sytuacji wyszły liczne zmiany dotyczące samych wyścigów oraz ich rozpoznawalności. Zwiększono kalendarz do 23 Grand Prix (tyle liczył początkowo z odwołanym GP Australii), wprowadzono serie trzech weekendów wyścigowych pod rząd. Wcześniej już dodano nowe tory m.in. w Azerbejdżanie, Katarze czy Arabii Saudyjskiej.
Machina medialna zaczęła ściągać coraz więcej fanów do świata Formuły 1, w którym za wszystko, co związane jest z logo królowej motorsportu, trzeba słono płacić. Kolejne sezony „Drive to survive” od Netflixa zrobiły z kierowców bohaterów serialowych intryg, czasami sztucznie wykreowanych – jak przyznawali sami zainteresowani – by zachęcić do śledzenia ich losów już na torze.
Lejek sprzedażowy wydaje się działać, a podjęte działania przynoszą skutki — wynika z ostatnich badań. W opublikowanym w październiku przy okazji GP USA raporcie „2021 F1 Global Fan Survey”, przy współpracy Motorsport.com, Formuły 1 i pracowni Nielsen Sports, ukazuje się rosnące zainteresowanie F1 w różnych grupach wiekowych, ale także wśród kobiet (udział kobiet w badaniu wzrósł dwuktotnie do 18,3 proc.). Zapytano 175 tys. kibiców z ponad 180 krajów świata o preferencje dot. wyścigów i ich odbioru.
Co ciekawe, tegoroczny mistrz Max Verstappen okazał się ulubionym kierowcą w stawce, a prowadzony przez niego samochód Red Bulla należał do drugiego najlepszego, według fanów, zespołu F1. Więcej głosów oddali na McLarena. Mistrz wśród konstruktorów – Mercedes, był dopiero czwarty, ustępując także Ferrari. Ulubione wyścigi kibiców to Monza, Spa, Silverstone i Monako.
Wszystko jednak opiera się na prawach telewizyjnych. Pomijając rok 2020 (tylko 17 wyścigów), to skumulowana liczba widzów śledzących wyścigi wyniosła w 2019 r. ok. 1,9 mld ludzi. Przytaczane badania wskazują, że ponad połowa zapytanych kibiców ogląda transmisję w płatnej telewizji. To ogromny rynek, który ma być motorem napędowym większych przychodów Liberty Media w kolejnych latach. Rekordy korzystania z płatnej telewizji zanotowano w ostatnim roku w takich krajach jak: UK, Australia, Francja, Niemcy, Hiszpania i Polska.
Akcje Formula One są zatem ciekawym aktywem, które znajduje się trendzie wzrostowym, a firma wydaje się mieć pomysł na rozwój przejętego biznesu. To, jak to wpływa na aspekt sportowy, to już inna sprawa, jednak póki co kapitalizacja spółki zbliża się do 14 mld dolarów. Kurs notowanej na NASDAQ – Formula One Group (FWONA) po kilkuletnim ruchu bocznym, między 30 a 40 dolarów, zaczął piąć się w górę. Od początku roku kurs urósł już o ponad 47 proc. Nowy mistrz, 24-letni Max Verstappen, przy swojej popularności wśród kibiców może wygenerować jeszcze większe zainteresowanie młodszych grup docelowych. Tych przybywa najszybciej i najwięcej w USA (50 proc.), Indiach (55 proc.), Chinach (58 proc.) i Meksyku (45 proc.), który ze wspomnianych liczy najmniej, bo "tylko" 130 mln mieszkańców.



























































