Według opinii nie tylko konkurencji, ale też ekspertów i analityków, zarząd Orlenu może w imię wyborczego wyścigu działać na szkodę spółki. W międzyczasie kurs narodowego czempiona zniżkuje, za to ceny akcji spółek z europejskiej branży paliwowej zyskują.


Zdaje się, że kampania wyborcza będzie wyjątkowo trudnym okresem dla akcjonariuszy Orlenu. „Ceny ropy naftowej rosną, a ceny w Polsce spadają” – to komentarz zarządu Unimotu z czatu na stronie Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. "Orlen zaniża ceny paliw" - to tytuł analizy Roberta Tomaszewskiego na portalu "Polityka Insight". „Nowy dzień, nowa niższa cena na Orlen” – to z kolei wpis na X (dawnym Twitterze) Daniela Kosteckiego z CMC Markets. Szeroko sprawę opisał w ubiegłym tygodniu także Krzysztof Kolany z Bankiera w tekście „Przedwyborcza promocja na Orlenie”.
Ceny na stacjach w dół, ale w dół idzie też kurs akcji Orlenu. Tylko w ciągu ostatniego miesiąca kurs spadł o ponad 8 proc., gdy np. MOL-a zyskał 7 proc., Repsola zyskał 11 proc., a OMV poszedł w górę o ponad 5 proc. Inwestorom coraz bardziej nie podoba się utrzymywanie niskich cen przez polski koncern, a z rynku dobiegają nowe doniesienia o praktykach Orlenu.
We wtorkowym porannym biuletynie informacyjnym DM Trigon uwagę zwraca podsumowanie konferencji wynikowej Unimotu. Według „Daily Trigon” przywołującego konferencję „Cena diesla w kraju jest już niższa niż w portach ARA. ON jest zaniżony o ok. 1,6 PLN/l., a benzyna o 1-1,2 PLN” – czytamy w raporcie.
Nawet o cenach dumpingowych mówi z kolei Daniel Kostecki we wpisie na platformie X i wylicza, że cena za benzynę PB95 spadła od sierpnia już o 12 proc. W „Daily Trigon” czytamy o spekulacjach, wg których cena diesla może spaść przed wyborami do 5,87 PLN/l.
12% - o tyle spadła cena w hurcie #ORLEN od końca sierpnia... to już ceny dumpingowe, gdzie niezależnym importerom biznes na sprowadzanie paliw zdecydowanie może przestać się opłacać @UOKiKgovPL https://t.co/jfzgWTNc5t pic.twitter.com/0Amsah5H4i
— Daniel Kostecki, CAI (@Dan_Kostecki) September 19, 2023
Jeszcze wyraźniej różnice widać na przykładzie oleju napędowego, którego cena w hurcie ma być poniżej kosztów zakupu. Jak wynika z wtorkowej publikacji "Orlen zaniża ceny paliw" serwisu analitycznego "Polityka Insight", Polska jest uzależniona od importu diesla – deficyt oleju napędowego wynosi ok. 4 mln ton w skali roku.
„Wg. UNT (Unimotu, red.), uwolniono już łącznie 0,5 mln ton (z 2 mln) zapasów obowiązkowych, aby zapewnić zapotrzebowanie przy tak niskich cenach. Na zachodzie kraju masowo wykupywane jest paliwo sprowadzane do Niemiec. Przy nawet drobnym problemie logistycznym, lub po stronie przerobu, mogą wystąpić braki podażowe na większą skalę” – podaje biuletyn.
Według artykułu na „Polityka Insight” (PI) importerzy trzymają paliwo w bazach, w oczekiwaniu na wzrost cen, jednak „paliwa ściąga wciąż Orlen, ale sprzedaje je poniżej kosztu zakupu, co zdaniem naszych rozmówców (PI, red.) jest działaniem na szkodę spółki i akcjonariuszy” – czytamy w analizie.
PI PREMIUM: Orlen korzysta ze strategicznych rezerw paliw, by utrzymać niski poziom cen na stacjach. Ma to ograniczyć inflację i wspomóc PiS w wyborach. Przeczytaj całą analizę (poza paywallem): https://t.co/ne8EDCyO3J. pic.twitter.com/ktFSIdVVHc
— Polityka Insight (@PolitykaInsight) September 19, 2023
Z nieoficjalnych informacji PI wynika, że Orlen „co najmniej od kilku tygodni wykorzystuje do bilansowania rynku zapasy interwencyjne paliw. Co istotne, ich poziom nie był zmniejszany nawet po wybuchu wojny w Ukrainie w lutym 2022 r., gdy wzrósł popyt, a na wielu stacjach w kraju brakowało paliwa” – informuje PI.
Według informacji PI, prezes, „Daniel Obajtek miał przekazać partnerom biznesowym, że nadzwyczajna sytuacja na polskim rynku utrzyma się do dnia wyborów (15 października)”.
Komentarz Krzysztofa Kolanego, głównego analityka Bankier.pl
Sygnały płynące od konkurencji Orlenu zdają się potwierdzać „spiskową” teorię przyczyn anomalii na polskim rynku paliwowym. Od kilku tygodni w cennikach płockiego koncernu dzieją się „cuda”: hurtowe ceny benzyny i oleju napędowego mocno spadają, mimo że notowania paliw na światowych giełdach idą w górę, a złoty zdecydowanie osłabił się wobec dolara. W takich warunkach ceny paliw w Orlenie powinny rosnąć, a nie spadać.
Jeśli potwierdzi się, że stoi za tym polityczna decyzja o „przedwyborczej” promocji, byłby to skandal potrójny. Po pierwsze, byłoby to nadużycie dominującej pozycji rynkowej przez płocki koncern, który na koncie ma już podobną „akcję” z grudnia 2022 roku, gdy sztucznie zawyżał ceny, aby konsumenci nie zauważyli bezpośrednich efektów podniesienia stawki VAT na paliwa. Po drugie, zakrawa to na działanie na szkodę spółki. Czyn nie tylko karalny, ale też uderzający w akcjonariuszy Orlenu – nie tylko w Skarb Państwa, ale też w oszczędności emerytalne Polaków zgromadzonych w OFE i PPK. I wreszcie po trzecie, taka sytuacja grozi pojawieniem się niedoborów paliw w Polsce. Przed takim scenariuszem jeszcze w kwietniu niebezzasadnie przestrzegał… sam prezes Orlenu Daniel Obajtek.
Wygląda więc na to, że akcjonariusze Orlenu znają przynajmniej potencjalny termin końca spadków kursu, który traci, chociaż innych firm z branży paliwowej w tym czasie zyskują. Kolejny raz okazuje się, że w kontekście spółek gdzie większościowym udziałowcem jest Skarb Państwa, trzeba spodziewać się niespodziewanego.
Michał Kubicki























































