Bank Włoch wydał oświadczenie, w którym potwierdził, że koszt „ratowania” Banca Monte dei Paschi di Siena sięgnie 8,8 mld euro, z czego 75% wyłożą włoscy podatnicy. Pojawiły się opinie, że rząd Italii wprowadził w błąd parlament i opinię publiczną.
Gdy tuż przed Bożym Narodzeniem włoski rząd wydał dekret pozwalający na ratowanie upadających banków, parlament zgodził się zadłużyć społeczeństwo na kwotę do 20 miliardów euro. Wtedy mówiono, że trzeci co do wielkości bank w Italii – Banca Monte dei Paschi – potrzebuje 5 mld euro świeżego kapitału.
Ale w święta Europejski Bank Centralny ogłosił, że z powodu wycofywania depozytów przez klientów, Monte dei Paschi potrzebuje już nie pięciu, lecz blisko dziewięciu miliardów euro.


W czwartek te szacunki oficjalnie potwierdził bank centralny Italii. Łączne koszty ratowania banku ze Sieny mają się teraz zamknąć w kwocie 8,8 mld euro. Na to składa się 6,3 mld € na podniesienie współczynnika adekwatności kapitałowej Tier1 do wymaganych 8% (dla porównania: w Polsce KNF nie toleruje wskaźników poniżej 12%). W tym 2,1 mld € pochodzić będzie z konwersji obligacji podporządkowanych na kapitał akcyjny, a 4,2 mld € z kasy państwa.
Kolejne 2,5 mld euro potrzeba, aby podnieść łączny współczynnik kapitałowy (TCR) do przepisowych 11,5%. Ta kwota zostanie „wyciśnięta” z sektora prywatnego. Tego wymaga unijna dyrektywa BRRD, która zezwala na ratowanie banków z pieniędzy podatników tylko „w wyjątkowych sytuacjach” i po uprzednim „przystrzyżeniu prywatnych obligatariuszy i deponentów. Ta procedura bywa nazywana „bail-in” w przeciwieństwie do „bail-out”, jak określono ratowanie upadających banków na koszt podatników.
Ale żeby bail-in nie zabolał drobnych inwestorów (posiadaczy obligacji Banca Monte dei Paschi) rząd zrekompensuje im straty, co będzie kosztowało podatników dodatkowe dwa miliardy euro. W rezultacie bail-out banku ze Sieny obciąży Włochów kosztem przynajmniej 6,6 mld euro. Dodajmy, że od roku 2009 włoski podatnik już wpompował w najstarszy bank świata niemal 6 mld euro, co tylko przedłużyło agonię skandalicznie źle zarządzanego banku.
Według stanu na koniec września Monte dei Paschi miał 8,75 mld euro kapitałów własnych przy 160,1 mld euro aktywów, z czego 22,5 mld euro stanowiły niespłacane kredyty. W lipcowych stress-testach Banco Monte dei Paschi jako jedyny duży bank w Europie odnotował ujemny współczynnik adekwatności kapitałowej. Przez następne pół roku nie udało się przeprowadzić dokapitalizowania tej instytucji.
Kwestia ratowania najstarszego banku świata szybko zrobiła się sprawą polityczną. Grupa posłów rządzącej Partii Demokratycznej już w środę zażądała od ministra finansów i gospodarki Piera Carlo Padoana wyjaśnień, jak to się stało, że w ciągu niespełna tygodnia rachunek wystawiony podatnikom wzrósł o kilka miliardów euro.
Wiarygodności włoskiego ministra nie poprawia fakt, że jeszcze we wrześniu publicznie dementował możliwość bail-outu włoskich banków. Najwyraźniej minister Padoan skorzystał z rady samego Jean-Claude'a Junckera, który zasłynął powiedzeniem: „Gdy sytuacja robi się poważna, musisz kłamać”.