REKLAMA

Znów potężny wzrost płac. Czy to zdrowe dla gospodarki?

Ignacy Morawski2021-09-20 09:20główny ekonomista „Pulsu Biznesu” i dyrektor SpotData
publikacja
2021-09-20 09:20

Jeszcze przed miesiącem wydawało się, że na rynku widać sygnały lekkiego uspokojenia presji płacowej. Widocznie było to jednak przejściowe zjawisko. Natomiast bez względu na to, gdzie będzie trend w przyszłości, warto wrócić do pierwotnego problemu. Czy 10 proc. wzrost płac jest dobry dla gospodarki?

Znów potężny wzrost płac. Czy to zdrowe dla gospodarki?
Znów potężny wzrost płac. Czy to zdrowe dla gospodarki?
fot. Andrzej Rostek / / Shutterstock

Płace w Polsce rosną w bardzo szybkim tempie. Szybszym od oczekiwań, szybszym od wcześniejszego trendu, wręcz tak szybkim, że uzasadnione jest pytanie, czy to jest zdrowe tempo? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba jasno sprecyzować, co oznacza zdrowy wzrost płac, a to wcale nie jest łatwe. Postaram się to dziś wyjaśnić.

W sierpniu przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw (chodzi o firmy niefinansowe zatrudniające co najmniej 10 osób) wzrosło o 9,5 proc. w porównaniu z sierpniem zeszłego roku. W ciągu miesiąca wynagrodzenie, po oczyszczeniu z sezonowości, zwiększyło się o 1,1 proc., czyli najszybciej od marca, gdy trwało jeszcze odmrażanie płac po lockdownie. W marcu można było jeszcze mówić, że szybki wzrost wynika z odmrażania płac. Ale teraz? To czysta presja płacowa wynikająca z niskiego bezrobocia. Średni miesięczny wzrost w ostatnich trzech miesiącach wynosił 0,8 proc., co w przeliczeniu na wartości roczne daje równo 10 proc. I to bez efektu niskiej bazy.

Puls Biznesu


Jeszcze przed miesiącem wydawało się, że na rynku widać sygnały lekkiego uspokojenia presji płacowej. Widocznie było to jednak przejściowe zjawisko. Natomiast bez względu na to, gdzie będzie trend w przyszłości, warto wrócić do pierwotnego problemu.

Stawiam więc pytanie: czy to zdrowy wzrost płac?

Tradycyjna, klasyczna ekonomia udzieliłaby jasnej odpowiedzi: nie. Przeciętne wynagrodzenie powinno rosnąć w tempie odpowiadającym przeciętnemu wzrostowi wydajności pracy, powiększonemu o cel inflacyjny (w przypadku Polski cel wynosi 2,5 proc. +/- 1 pkt proc.). Wydajność pracy rośnie teraz w Polsce w tempie ok. 4-5 proc. rocznie, a więc wzrost płac jest wyższy aż o 5-6 pkt proc. niż wzrost wydajności. Dlatego inflacja musi wynosić ok. 5 proc. Jeżeli wydajność nie przyspieszy wyraźnie, a wynagrodzenia nie zwolnią, to inflacja będzie dość wysoka. To zaś nie za bardzo podoba się konsumentom.

Klasyczna ekonomia jest jednak obecnie w defensywie. Świat się zmienia, wchodzą nowe paradygmaty. Ekonomia klasyczna nie uwzględnia jednego ważnego efektu: jeżeli tempo wzrostu płac wyraźnie przekracza dynamikę wydajności, to pracodawcy mogą mieć bodźce, by więcej inwestować w podniesienie wydajności pracowników. Presja płacowa może działać jak bodziec do innowacji i inwestycji. Pisałem już parę razy o ekonomii „podgrzewanego kociołka”, czyli idei, że podgrzewanie gospodarki poprzez wysoką dynamikę płac będzie sprzyjało jej szybszemu realnemu rozwojowi. Zwolennicy tej teorii najczęściej przywołują argument, że w erze, gdy siła pracowników wobec pracodawców w krajach rozwiniętych była wysoka (lata 50-60 XX wieku) wzrost innowacji był znacznie szybszy niż w erze erozji siły przetargowej pracowników, czyli od lat 80.

Nawet jednak biorąc pod uwagę te mechanizmy, których klasyczna ekonomia nie uwzględnia, istnieje niemałe ryzyko, że 10-procentowy wzrost płac to będzie już o jeden krok za daleko. Przede wszystkim, trwała inflacja na poziomie 5 proc. będzie trudna do zaakceptowania dla społeczeństwa. Nawet łagodny dla inflacji Adam Glapiński, prezes NBP, chciałby widzieć ją w okolicach 3,5 proc., a nie 5 proc.

Sądzę więc, że rynek pracy nam się już przegrzewa i czeka nas jedno z dwojga: albo płace zwolnią, albo zostaniemy z inflacją w okolicach 4-6 proc.

Źródło:
Ignacy Morawski
Ignacy Morawski
główny ekonomista „Pulsu Biznesu” i dyrektor SpotData

Pomysłodawca projektu i szef zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez "Rzeczpospolitą" i Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. W 2019 r. wyróżniony przez ThinkTank jako jeden z 10 ekonomistów najbardziej słuchanych przez polski biznes. W tym samym roku projekt SpotData, który założył, został nominowany do nagrody GrandPress Digital. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.

Tematy
Ranking kont osobistych dla młodych – listopad 2023 r.

Ranking kont osobistych dla młodych – listopad 2023 r.

Komentarze (29)

dodaj komentarz
deseczka18
Ta odmrożenie po lockdownie było do marca. Ciekawe a w banku w którym pracuje obiecane w 2020 podwyżki były w czerwcu. I jestem pewny, że jest takich wiele firm. Przesądzony ten osąd.
qonradx
Spokojnie, przypominam tylko ze przez DZIESIECIOLECIA wydajność rosła znacznie szybciej niż wynagrodzenia więc jest jeszcze spory zapas wydajnosci do nadrobienia. Nie sądzę by Niemiec był dużo bardziej wydajny w swojej pracy od Polaka a zarabia 3 razy wiecej a rynek przypominam ten sam :) Wiec zanim Polska gospodarka udusi sie od Spokojnie, przypominam tylko ze przez DZIESIECIOLECIA wydajność rosła znacznie szybciej niż wynagrodzenia więc jest jeszcze spory zapas wydajnosci do nadrobienia. Nie sądzę by Niemiec był dużo bardziej wydajny w swojej pracy od Polaka a zarabia 3 razy wiecej a rynek przypominam ten sam :) Wiec zanim Polska gospodarka udusi sie od wzrostu płac to raczej prędzej padnie ta na zachodzie z powodu malejącej wydajnosci i rosnącego bezrobocia - dzielnic imigranckiej biedoty na utrzymaniu reszty spoleczenstwa.
anty12
No widziszz, nowu CI si ewydaje. Polsza wstala z kolan.
https://przedsiebiorczepodlasie.pl/pracujemy-niemal-najdluzej-w-europie-ale-malo-wydajnie-nowy-raport-o-produktywnosci-polakow/
qonradx odpowiada anty12
Nie , nie wydaje mi sie dobrze napisałem. Nawet na podstawie danych ktore wyslales wynika ze wydajnosc Polaka to 2/3 wydajnosci Niemca, Czyli niemiec ma 150% wydajnosci polaka a teraz porownaj to sobie z pobieranym wynagrodzeniem. 3 razy tyle czyli 300% wynagrodzenia Polaka. Przez wiele lat to wydajnosc rosla 2 - 3 razy szybciej Nie , nie wydaje mi sie dobrze napisałem. Nawet na podstawie danych ktore wyslales wynika ze wydajnosc Polaka to 2/3 wydajnosci Niemca, Czyli niemiec ma 150% wydajnosci polaka a teraz porownaj to sobie z pobieranym wynagrodzeniem. 3 razy tyle czyli 300% wynagrodzenia Polaka. Przez wiele lat to wydajnosc rosla 2 - 3 razy szybciej niz wynagrodzenia. Powtarzam przy wspolnym rynku towarowym i wysokich kosztów pracy na zachodzie to nie jest problem.
and00 odpowiada qonradx
Nie wytłumaczysz
Zwolennicy opozycji uważają że Polska jest zawsze najgorsza, biedna, niewydajna
A Niemcy to nadludzie
Oni już mają taka niewolniczą mentalność
itso_cien_na_sciane
''jas2 odpowiada adam.1983 2021-09-20 10:26''
''Trzeba było oszczędzać wodę, prąd i gaz a nie pieniądze.''

- lepszej rady spóźnialscy nie znajdą :D
trolley
A to nie prościej zasiedzieć jakąś działeczkę? :)
anty12
Oczywiscie, ze to jest patologia, ktora nakreca inflacje. Jaka jest wydajnosc pracy w PL ? Wujowa. A place rosna jakbysmy wlasnie doswaidczali skoku cywilizacyjnego i automatyzacji. Mati to lubi. Pieniezki z inflacja sa fajne.
itso_cien_na_sciane
jaka patologia to wszytko jest ekonomicznie uzasadnione, a wydajność to problem managera a nie pracownika kogo to obchodzi może w końcu wymienią miłośników Whisky na tych co potrafią logicznie myśleć :D

Powiązane: Gospodarka i dane makroekonomiczne

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki