Włoska prasa wyraża opinię w poniedziałek, że wobec najpoważniejszego kryzysu między Wschodem a Zachodem od inwazji na Czechosłowację w 1968 r. priorytetem jest powstrzymanie rosyjskiej "strategii karczocha, czyli stopniowego militarnego rozdzielania Ukrainy.
Na łamach gazet nie brak też niezadowolenia z obojętności Włochów wobec tego, co dzieje się na Ukrainie od listopada, czyli początku protestów.
Według dziennika La Repubblica Zachód musi nie dopuścić do sytuacji, w której armia rosyjska zajmie też wschodnią część Ukrainy pod pretekstem obrony prorosyjskiej ludności. Taki krok zapoczątkowałby prawdziwą wojnę - stwierdza rzymska gazeta. Dodaje, że podczas gdy cały wolny świat zgodnie potępia Kreml i chce powstrzymać rosyjską eskalację, to istnieją zarazem rozbieżne opinie w sprawie wyboru strategii, także z powodu braku odpowiednich narzędzi.
Dziennik podkreśla, że nad świat ciągle powracają zawieruchy, które zostały tymczasowo zablokowane przez wielki sowiecki mróz. Utopia nowej Rosji - odpowiedzialnego i rozsądnego partnera w orkiestrze narodów ustępuje miejsca kakofonii nacjonalizmów, ruchów niepodległościowych różnych grup, dominacji, nienawiści etnicznej, interesów, które okres realnego socjalizmu zdusił, ale nie rozstrzygnął - stwierdza gazeta.
W opinii jej publicysty to, co dzieje się obecnie wokół Krymu, to więcej niż nowa zimna wojna. Z drugiej strony jego zdaniem także w obliczu tego ciężkiego kryzysu powraca sprawa politycznej karłowatości Europy, coraz bardziej uzależnionej od rosyjskiej energii i nieistniejącej jako spójna i poważna siła.
Szczególne zaniepokojenie według włoskiej gazety budzi zaś to, że w sprawie Krymu w XXI wieku Rosja Władimira Putina stosuje taktykę i strategię rodem z XIX stulecia.
Kijów się boi, Zachód jest podzielony - tak obecną sytuacje podsumowuje Corriere della Sera. Mediolański dziennik ostrzega: Ukraina jest tylko o krok od rosyjskiej inwazji i zauważa, że wydarzenia mogą głęboko przemodelować równowagę na naszym kontynencie. Włosi zaś, odnotowuje, są w zdecydowanej większości nieczuli wobec dramatu Ukrainy.
Panuje hipokryzja i obojętność - pisze - komentator. Zwraca uwagę, że we Włoszech nie ma żadnych głosów opinii publicznej na ten temat ani żadnych inicjatyw zazwyczaj aktywnych społecznych komitetów obrońców wolności i praw. Nie ma też żadnych protestów ani manifestacji. Ale z wyjątkiem krajów bezpośrednio zaangażowanych - Niemiec i Polski - podobną postawę zajęła też opinia publiczna w innych państwach europejskich. Z większym zaangażowaniem Europejczycy śledzili ostatnio wydarzenia w Egipcie niż to, co działo się na kijowskim Majdanie - uważa publicysta Corriere della Sera. A jego zdaniem obowiązkiem Włochów i generalnie Europejczyków jest sprzeciw wobec nacjonalistycznego imperializmu rosyjskiego.
Na głębokie podziały na Zachodzie wobec polityki Władimira Putina zwraca też uwagę "La Stampa". Wyraża przekonanie, że z powodu swej strategii na Krymie Moskwa jest coraz bardziej izolowana. Jednocześnie odradza się G7, czyli grupa najbardziej rozwiniętych państw świata, zgodnie potępiając Rosję i coraz bardziej się od niej odcinając.
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)
sw/ kar/