

Dziesiątki Bułgarów stoją w kolejkach, by wypłacić pieniądze z Pierwszego Banku Inwestycyjnego (Fibank), mimo zapewnień władz, że system bankowy jest stabilny. Kolejki było rano widać w sofijskich placówkach banku, choć jak podkreśla Reuter, były mniejsze niż w piątek.

Odwiedzający placówki banku Bułgarzy podkreślają, że chcą uniknąć sytuacji sprzed prawie dwudziestu lat, gdy na przełomie roku 1996 i 1997 doszło do hiperinflacji i upadku 14 banków. Niektórzy uważają, że władze zostały wprowadzone w błąd przez bankierów.
KE uruchomi kredyt
Komisja Europejska zgodziła się na uruchomienie linii kredytowej o wartości 3,3 mld lew (1,67 mld dolarów), która może być wykorzystana w celu dofinansowania bułgarskich banków.
- 29 czerwca władze Bułgarii wystąpiły o uruchomienie linii kredytowej dla bułgarskiego systemu bankowego o wartości 3,3 mld lew oraz o umożliwienie pomocy ze strony państwa. Celem tych działań ma być odpowiedź na ubiegłotygodniowe ataki. Komisja rozpatrzyła propozycję i uznała, że jest ona zgodna z zasadami rynku wewnętrznego UE – czytamy w oświadczeniu Komisji, które w całości podane portal btvnews.bg.
Zobacz także
Pogłoski o niestabilnej sytuacji bułgarskich banków szerzą się po tym, jak tydzień temu bank centralny objął specjalnym nadzorem komercyjny bank KTB, którego klienci będą pozbawieni dostępu do zdeponowanych w nim pieniędzy co najmniej przez miesiąc. KTB również był atakowany przez media, lecz władze interweniowały w ostatniej chwili, gdy z kont podjęto już kilkaset milionów euro. Pod dużą presją znalazł się też bank PIB, przed którego oddziałami ustawiały się kolejki klientów. Tylko podczas piątkowej sesji akcje banku straciły kilkanaście procent.
Bułgaria: od nieuczciwej walki konkurencyjnej do runu na banki
Media w całej Europie informują, że Bułgarzy masowo wypłacają swoje oszczędności z banków. To efekt nieczystych chwytów, jakich dopuściły się konkurujące ze sobą banki. Tamtejszy prezydent zapewnia, że w kraju nie ma kryzysu. O sytuacji z bliska opowiada czytelnikom Bankier.pl jedna z mieszkanek tego kraju.
Według mediów oficjalne ostatnie oświadczenia banku centralnego i MSW – które miały za cel uspokojenie sytuacji - jedynie nasiliły panikę wśród klientów, zwłaszcza na prowincji. Wczoraj nastroje starał się tonować prezydent Rozen Płewneliew. Po spotkaniu z premierem, przewodniczącym parlamentu i przedstawicielami partii politycznych, prezydent zapewnił, że "nie ma powodów do paniki", depozyty obywateli i firm są bezpieczne, a system bankowy jest stabilny.
Płewneliew poinformował też, że 6 sierpnia rozwiąże parlament i powoła rząd techniczny. Pokieruje krajem do uzgodnionych wcześniej przedterminowych wyborów, 5 października. Według oficjalnych doniesień, przyczyną rozłamu w koalicji było podejście do reform. Nieoficjalnie mówi się o różnicach w stosunku do Gazociągu Południowego.
W 1996 r. Bułgaria przeżyła kryzys bankowy. Upadło wówczas 14 banków, a większość ich klientów straciła oszczędności.
Komentarz eksperta
Stabilny system bankowy to oksymoron
Współczesny system bankowy oparty jest o zasadę rezerwy cząstkowej, która pozwala bankom kreować pieniądz poprzez udzielanie kredytów. Dla deponentów oznacza to tyle, że ich pieniądze nie leżą w bankowym skarbcu, tylko od razu są pożyczane. W Europie nie ma banku, który miałby 100-procentowe pokrycie depozytów.
W reżimie rezerwy cząstkowej, runy na banki są zjawiskiem nieuchronnym i regularnie destabilizują funkcjonowanie systemu. Dlatego nie można dziwić się Bułgarom, że kierując się zdroworozsądkową zasadą ograniczonego zaufania chcą wypłacić z banków SWOJE pieniądze. A gdy o „stabilności i bezpieczeństwie” banków zaczynają mówić przedstawiciele władz, to sytuacja musi być już naprawdę krytyczna, uzasadniając „paniczne” wypłaty pieniędzy z „bezpiecznych i stabilnych” banków.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Reuters/Bloomberg/bnt.bg/novinite.com/kd/nyg/Bankier.pl/mz



























































