Kanclerz Niemiec Olaf Scholz wyraził we wtorek ubolewanie z powodu faktu, że we wspólnej deklaracji przywódców państw grupy G20 nie potępiono Rosji za jej wojnę przeciwko Ukrainie, szczególnie że tego dnia minęło 1000 dni inwazji na pełną skalę.
Scholz ocenił, że G20 „nie mogła znaleźć słów, by wyrazić jasno, że Rosja jest odpowiedzialna” za tę wojnę. Wypowiedział się w ten sposób drugiego, ostatniego dnia szczytu G20 w brazylijskim Rio de Janeiro.
Wyraził też ubolewanie, że w opublikowanej w poniedziałek wieczorem wspólnej deklaracji nie znalazło się wyraźne poparcie dla prawa Izraela do samoobrony, a odpowiedzialności za obecną eskalację na Bliskim Wschodzie nie przypisano palestyńskiemu Hamasowi.
„Jednocześnie staje się jasne, w jakim stopniu geopolityczne napięcia wpływają na G20. Wiatr wiejący w relacjach międzynarodowych staje się coraz gwałtowniejszy” – powiedział Scholz, cytowany przez agencję Reutera.
We wspólnej deklaracji przywódców G20 podkreślono w odniesieniu do wojny na Ukrainie "ludzkie cierpienie i dodatkowy negatywny wpływ tej wojny w odniesieniu do globalnego bezpieczeństwa żywnościowego i energetycznego, łańcuchów dostaw, stabilności makrofinansowej, inflacji i wzrostu".
Wyrażono aprobatę dla "wszelkich istotnych i konstruktywnych inicjatyw, które wspierają wszechstronny, sprawiedliwy i trwały pokój, z poszanowaniem celów i zasad Karty Narodów Zjednoczonych na rzez promocji pokojowych, przyjaznych i dobrosąsiedzkich relacji pomiędzy narodami". Nie potępiono Rosji, która jest członkiem G20.
Przywódcy wyrazili też "głębokie zaniepokojenie z powodu katastrofalnej sytuacji humanitarnej w Strefie Gazy oraz eskalacji w Libanie". Podkreślili pilną konieczność zwiększenia pomocy humanitarnej oraz ochrony cywilów. Zadeklarowali też poparcie dla samostanowienia Palestyńczyków i tzw. rozwiązania dwupaństwowego, które przewiduje istnienie niepodległego państwa palestyńskiego obok Izraela.(PAP)
wia/ zm/
