Stosujemy najróżniejsze metody ograniczenia inflacji, ale takie, które nie uderzają w społeczeństwo - powiedział w sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński w Zielonej Górze. Jak zaznaczył, według rządu inflacja od kwietnia będzie już spadała.


Podkreślił, że z inflacją można walczyć na dwa sposoby. "Z inflacją można walczyć - skutecznie, trzeba przyznać i tutaj efekty zwykle przychodzą szybko - ograniczając popyt, zmniejszając, co za tym idzie, nacisk na rynek i uderzając w kieszenie zwykłych obywateli, i stwarzając jednocześnie mechanizm, który powoduje, że gospodarka zaczyna się cofać" - powiedział Kaczyński na spotkaniu w Zielonej Górze.
"Jak jest mniejszy popyt, to jest mniejsza produkcja. Jak jest mniejsza produkcja, to mniejsze zatrudnienie. Jak mniejsze zatrudnienie to znów mniejszy popyt, bo ludzie nie mają pieniędzy. I to koło zaczyna się kręcić nie w stronę rozwoju, tylko w drugą stronę" - wyjaśnił Kaczyński. Jego zdaniem, do takich sytuacji doszło trzy razy: po reformie Balcerowicza, na przełomie lat 90. i 2000. oraz w wyniku kryzysu finansowego 2008 roku.
Kaczyński zaznaczył, że PiS stosuje natomiast "najróżniejsze metody ograniczenia inflacji, ale takie nieuderzające w społeczeństwo". Wymienił m.in. zamrożenia cen, dopłaty czy ulgi i rozwiązania dla kredytobiorców, w tym wakacje kredytowe.
Pomoc dla kredytobiorców bez kosztów budżetowych?
Prezes PiS przekazał, że z takich wakacji korzysta 70 procent kredytobiorców. "Wakacje kredytowe obejmują 260 miliardów złotych. To są kredyty na 260 miliardów złotych. Bez kosztów budżetowych, bo to banki za to płacą, to jest bardzo duża ulga" - powiedział.
Kaczyński zaznaczył, że według rządu inflacja od kwietnia będzie już spadała. "Później ten proces powinien być coraz szybszy" - dodał.
Cele, jak podkreślił prezes PiS, to: przejście przez inflację, nienaruszenie poziomu życia ludzi i nieuruchomienie mechanizmu antyrozwojowego.
"Musimy się z kryzysem skonfrontować"
Jako przykład trudnych czasów Jarosław Kaczyński wymienił wojnę na Ukrainie, epidemię COVID-19 oraz ogólnoświatowy kryzys gospodarczy związany z wojną. "Mamy rząd, który musi się z tym wszystkim, jak to się mówiło za czasów szczególnie Władysława Gomułki, skonfrontować" - mówił. "Skonfrontować, czyli podjąć te kwestie i jakoś z nich wychodzić" - dodał.
Prezes PiS przypominał początki walki z pandemią, kiedy to zorganizowano system leczenia i szczepień. "Zorganizowano coś, czego gdzie indziej nie było, a w każdym razie nie było w tej skali, co w Polsce, tzn. zorganizowano potężny mechanizm ochrony gospodarki" - mówił. Przypomniał, że kosztowało to ponad 200 mld zł. "Polska, po kilku latach rządów Prawa i Sprawiedliwości, była w stanie zorganizować w krótki czasie dodatkowo, bo nie o budżet w tym wypadku chodziło, 200 miliardów złotych. Jak na nasze stosunki naprawdę dużą, bardzo dużą sumę" - dodał.
Podkreślił, że ówczesne działania rządu okazały się skuteczne. "Wzrost bezrobocia w Polsce był minimalny, bardzo szybko się skończyło, bardzo szybko się to cofnęło - dzisiaj mamy znów bardzo niskie bezrobocie, bo w istocie to jest 2,6 procent" - powiedział Jarosław Kaczyński.
Rynek pracy, zdaniem prezesa, potrzebuje 400 tys. osób
Prezes PiS przypomniał, że w Polsce przyjęto do pracy ponad 400 tysięcy Ukraińców. "Jest tej chwili zapotrzebowanie na dalsze 400 tysięcy pracowników" - dodał. "Określenie, że daliśmy radę jest określeniem uzasadnionym" - podsumowywał Kaczyński. "Ten trudny czas Polska przeżyła w sposób, który można określić jako co najmniej przyzwoity" - dodał.
Jarosław Kaczyński odnosił się też do kwestii wojny na Ukrainie, która wybuchał w lutym. "W pewnym momencie było już jasne, że ta wojna będzie. W pewnym momencie nawet już było jasne, którego dnia wybuchnie" - mówił.
"Wiele tygodni przed wybuchem wojny trwała inna wojna - wojna o utrzymanie polskiej granicy, o utrzymanie jej szczelności" - powiedział prezes PiS. Dodał, że miał wystąpić w Sejmie, aby powiedzieć, że to będzie część większej operacji. "Ta wojna wstępna, nie sensu stricto, ale w szerszym tego słowa znaczeniu, też została przez nas wygrana" - podkreślił. "Obroniliśmy polską granicę wbrew temu, co mówili nasi przeciwnicy, którzy twierdzili, że budowa zapory nie ma sensu" - dodał.
Jak mówił Kaczyński, "Putin odgrażał się, że każdy, kto pomoże Ukrainie, zostanie srodze ukarany i wielu się tego obawiało". "Myśmy podjęli decyzje o pomocy, pomocy bezpośredniej poprzez nasze środki, które przekazywaliśmy Ukrainie, jak i o pomocy odnoszącej się do kwestii logistycznej, ale te sprawy były niesłychanie ważne natychmiast po wybuchu tej wojny i to wszystko zaczęło działać. Bez tego Ukraina zostałaby zajęta. Gdyby nie Jasionka, gdyby nie ten cały dobrze zorganizowany system przekazywania materiałów począwszy od humanitarnych, a skończywszy na broni na Ukrainę, to nie mogłaby się ona utrzymać" - podkreślił.
"Żaden z wielkich krajów, większych krajów, nawet Stany Zjednoczone, które udzieliły już w tej chwili pomocy wartej wiele dziesiątków miliardów dolarów, są proporcjonalnie daleko za nami" - dodał Kaczyński. (PAP)
autorzy: Agnieszka Ziemska, Grzegorz Bruszewski, Marcin Rynkiewicz