Pani Maria pracuje w Pamapolu od pięciu lat. - Teraz trzy zmiany na okrągło - mówi. - Słoiki z taśmy zjeżdżają jeden za drugim. Jak się schodzi ze zmiany, to sznur busów na ludzi czeka. W marcu był w firmie lekki przestój, mówili, że towar coś nie schodzi.
Rzeczywiście, choć szefowie Pamapolu, firmy zatrudniającej 540 osób i specjalizującej się w produkcji gotowych dań mięsnych, na kondycję finansową nie narzekają, to otwarcie przyznają, że pierwsze półrocze nie było zbyt efektowne. W firmie spadły przychody ze sprzedaży. W pierwszym półroczu tego roku wyniosły 53 mln zł, czyli spadły o 8 proc. w porównaniu z tym samym okresem w 2007 roku. Dlaczego? Drożeje produkcja. Po pierwsze, rośnie cena mięsa, po drugie, coraz więcej trzeba płacić za energię elektryczną i transport. Po trzecie, ceny opakowań idą w górę, a na podnoszenie cen produktów firma nie może sobie pozwolić. Litania przyczyn jest długa, można ją skrócić do dwóch słów: ogólny kryzys. - Nie ma powodu do obaw, firmie nic nie grozi - uspokaja Paweł Szataniak, prezes zarządu Pamapolu. - Sprzedaż już rośnie. Ruszyła kampania marketingowa. Sytuacja się uspokaja.
Na minusie pierwsze półrocze zakończyła cała Grupa Kapitałowa Pamapol, w której spółka z Ruśca jest dominującą. Straty wyniosły nieco ponad 4 mln zł.
Funkcjonowaniu tego giganta spożywczego nic jednak nie zagraża. Tylko ubiegły rok ta giełdowa spółka zakończyła zyskami netto 40 mln zł i przychodami 330,5 mln zł. Fakt, że pierwsze półrocze wypadło na lekkim minusie o kryzysie nie świadczy. Ale potwierdza to, że spółki giełdowe i te stawiające na eksport powinny trzymać się za portfel.
Ze względu na sytuację gospodarczą Pamapol musi się wstrzymać z uruchomieniem huty szkła w Sławnie, co najmniej do przyszłego roku.
Nie wiadomo też jak potoczą się losy fabryki w Pożdżenicach (gm. Zelów). Spółka planowała uruchomić tam produkcję dań gotowych dla dzieci. Inwestycję wstrzymano, nie wiadomo czy w przyszłym roku coś się zadzieje.
POLSKA Dziennik Łódzki
Ewa Drzazga
Źródło:
