- Nigdy wcześniej nie kierowaliśmy do OHP aż tak dużej liczby uczniów - mówi Magdalena Pieniążek, dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Sieradzu.
- Chodzi głównie o młodzież z gimnazjów, która nie radzi sobie z bardzo ambitnym programem szkolnym. Dyrektorzy mają trudny wybór. Mogą zostawić takiego ucznia i bać się, czy jego postawa nie wpłynie źle na resztę klasy, albo oddelegować go, na przykład, do OHP. Najczęściej wybierają to drugie rozwiązanie.
Zdaniem Ryszarda Targowskiego, kierownika gospodarstwa pomocniczego Komendy Wojewódzkiej OHP w Łodzi, w ostatnich kilku latach liczba młodych ludzi w hufcach znacznie się zwiększyła. Janusz Dębski, komendant wojewódzki OHP, twierdzi, że w ciągu ostatnich 6-7 lat liczba ta podwoiła się, wzrosła bowiem z 1.100 do ponad 2 tysięcy w całym województwie.
Boom na OHP to dobra wiadomość nie tylko dla szefów tej organizacji. Już wkrótce na naszym rynku pracy pojawi się spora grupa fachowców. A popyt na takich pracowników stale rośnie.
- OHP wypełniły lukę, jaka powstała po reformie szkolnictwa - uważa Mieczysław Dukaczewski, dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych nr 1 w Skierniewicach. - Po zmianach każdy młody człowiek chciał iść do liceum, a potem na studia. Przychodził do nas uczeń z bardzo słabym świadectwem i chciał się uczyć w technikum. Gdy mu sugerowałem szkołę zawodową, odzywała się matka: "Co? Do zawodówki, z tymi nieukami?". Gdy potem młody człowiek nie radził sobie z nauką, kierowaliśmy go do OHP. Tam stawał się, na przykład, wykwalifikowanym stolarzem.
Od trzech lat Ochotnicze Hufce Pracy, m.in. dzięki ogólnopolskiemu projektowi unijnemu "Twoja wiedza, twój sukces", są w stanie zaproponować młodzieży duży wybór kilkumiesięcznych kursów i szkoleń. Po ich zakończeniu można zostać magazynierem, sprzedawcą, spawaczem, obsługiwać wózki widłowe. Na takim kursie uczeń poznaje podstawy języka angielskiego, otrzymuje porady prawne, rozmawia z psychologiem, uczy się korzystać z poradnictwa zawodowego. Wspierany przez Unię kurs spawacza ukończyli w zeszłym roku Mariusz Krajewski, Dawid Dąbrowski i Przemysław Jędrzejczak, którzy zaraz po zakończeniu nauki w hufcu znaleźli zatrudnienie w firmie motoryzacyjnej AMZ w Kutnie.
- Jesteśmy z ich pracy bardzo zadowoleni - mówi Anna Misztal z firmy AMZ. - To, czego nauczyli się na szkoleniach OHP, wykorzystują w swojej pracy. Nadal są spawaczami.
Trochę gorzej jest z młodzieżą z OHP, która w kursach unijnych nie uczestniczy, bo nie jest nimi zainteresowana. Często są to osoby z rodzin patologicznych, niektórzy mają nadzór kuratorski. Ci uczniowie przyuczają się do zawodu w warsztatach. Ze znalezieniem pracy nie mieliby problemów, ale nie zawsze chcą z takiej możliwości skorzystać.
- My dajemy wędkę, ale to młodzież decyduje. Może z niej zrobić użytek albo nie - mówi Ryszard Targowski. - Szybko uczymy zawodu. Jesteśmy w stałym kontakcie z pracodawcami, którzy podpowiadają nam, jakich fachowców kształcić. Teraz firmy biorą np. każdego budowlańca. Co chwila mam w tej sprawie telefony.
Ochotnicze Hufce Pracy działają w 10 miastach województwa łódzkiego: Bełchatowie, Radomsku, Tomaszowie Mazowieckim, Zduńskiej Woli, Wieruszowie, Wieluniu, Łowiczu, Skierniewicach, Sieradzu i Piotrkowie Trybunalskim.
Dziennik Łódzki
(kub)