Wolna Partia Demokratyczna (FDP) zerwała w nocy z niedzieli na poniedziałek prowadzone od ponad miesiąca rozmowy sondażowe z blokiem partii chadeckich CDU/CSU oraz Zielonymi w sprawie utworzenia koalicyjnego rządu pod kierownictwem kanclerz Angeli Merkel.


[Aktualizacja. 07.15] Euro wyraźnie traci po informacjach dotyczących zerwania rozmów koalicyjnych. Kurs EUR/USD zniżkuje do 1,173 wobec blisko 1,18 na piątkowym zamknięciu. Europejskie giełdy prawdopodobnie również zareaguję na tę informację.
Przewodniczący FDP Christian Lindner uzasadnił decyzję swojej partii brakiem zaufania do partnerów. "Czterem partiom nie udało się zbudowanie fundamentu zaufania, ani stworzenie wspólnej idei dla modernizacji kraju" - powiedział szef liberałów dziennikarzom po wyjściu z siedziby władz Badenii-Wirtembergii, gdzie odbywały się rozmowy.
"Po wielotygodniowych rozmowach na stole leży papier zawierający liczne sprzeczności, otwarte pytania i zaprogramowane konflikty" - mówił Lindner. "Tam, gdzie osiągnięto porozumienie, jest to okupione dużymi sumami pochodzącymi z kieszeni obywateli" - skrytykował. Zdaniem Lindnera podczas niedzielnych rozmów zakwestionowane zostały wcześniej uzgodnione ustalenia.
"Lepiej jest zrezygnować z rządzenia, niż rządzić źle" - podkreślił Lindner.
Inny uczestnik rozmów - Zieloni skrytykowali postawę Lindnera. Polityk Zielonych Reinhard Buetikofer napisał na Twitterze: "(Lindner) wybrał populistyczną agitację zamiast odpowiedzialności za państwo".
Decydująca tura rozmów rozpoczęła się w niedzielę w południe. Uczestnicy wyznaczyli godz. 18 jako ostateczny termin podjęcia decyzji, jednak rozmowy były kontynuowane po przekroczeniu tej umownej granicy.
Sekretarz generalny CSU Andreas Scheuer powiedział wieczorem: "Tu nie chodzi o taktyczne gierki. Chodzi o treść, konkretne tematy leżą na stole. (...) Wszyscy wiedzą, że musimy odzyskać wiarygodność i przezwyciężyć podziały w społeczeństwie".
Scheuer ujawnił, że najpoważniejszą przeszkodą w osiągnięciu porozumienia jest polityka migracyjna. "Początek dzisiejszych rozmów był trudny" - przyznał. "Trzy partie: CDU, CSU i FDP chcą ograniczyć liczbę migrantów, jedna partia (Zieloni) tego nie chce" - wyjaśnił polityk CSU. Jak zaznaczył, właśnie łączenie rodzin jest obok klimatu i energii najtrudniejszym "orzechem do zgryzienia".
Zieloni są przeciwni przedłużeniu obowiązujących do marca 2018 roku ograniczeń w łączeniu rodzin w przypadku migrantów, którzy nie dostali azylu i korzystają jedynie z tymczasowej ochrony w Niemczech. Ich zdaniem obecność najbliższej rodziny pozytywnie wpływa na gotowość do integracji cudzoziemców.
Zdecydowanym przeciwnikiem poluzowania przepisów migracyjnych jest bawarska CSU. Zwolennicy zniesienia ograniczeń twierdzą, że liczba członków rodzin, którzy przyjadą do Niemiec, nie przekroczy 70 tys. Przeciwnicy ostrzegają przed kilkusettysięczną falą migrantów. Chadecy chcą ustalić na poziomie 200 tys. roczny limit migrantów.
Poważne różnice stanowisk dotyczyły też klimatu, energetyki, rolnictwa i transportu, a także finansów.
Definitywne zerwanie rozmów może oznaczać konieczność przyspieszonych wyborów. Przed takim scenariuszem ostrzegł prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier na łamach niedzielnego wydania "Die Welt", apelując do uczestników rozmów, by "nie grali na nowe wybory".
Decyzja o ich rozpisaniu należy do głowy państwa. Eksperci są zgodni co do tego, że zyskałaby na nich przede wszystkim prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD).
W wyborach parlamentarnych 24 września zwyciężył blok partii chadeckich CDU/CSU. Ze względu na wynik słabszy od oczekiwanego (32,9 proc.) chrześcijańscy demokraci potrzebują do utworzenia rządu dwóch innych partnerów. Koalicja z liberałami i ekologami byłaby pierwszą tego rodzaju w historii Niemiec.
Teoretycznie możliwa byłaby także kontynuacja poprzedniej koalicji CDU/CSU z SPD, jednak socjaldemokraci oświadczyli po wyborach, że ze względu na niezadawalający wynik przechodzą do opozycji.
"Merkel powinna odejść ze stanowiska kanclerza"
Jeden z liderów Alternatywy dla Niemiec (AfD) Alexander Gauland oświadczył w poniedziałek w Berlinie, że fiasko rozmów sondażowych o koalicji rządowej jest porażką kanclerz Angeli Merkel. Jego zdaniem nadszedł czas, by Merkel odeszła ze stanowiska.
"Merkel poniosła porażkę; nadszedł czas, by odeszła" - powiedział Gauland dziennikarzom. "Cieszymy się, że nie doszło do koalicji z udziałem Zielonych" - zaznaczył polityk partii, określanej przez niemieckie media jako "prawicowo-populistyczna".
W wyborach parlamentarnych 24 września antymigranckie i antyislamskie ugrupowanie zdobyło 12,6 proc. głosów i weszło po raz pierwszy do Bundestagu. Gauland jest współprzewodniczącym klubu parlamentarnego AfD.
Brak Zielonych w rządzie oznacza jego zdaniem szansę na "rozsądną politykę azylową" i na niedopuszczenie do sprowadzenia do Niemiec rodzin przez migrantów, którym przyznano jedynie czasowe prawo pobytu, a także na "powstrzymanie szaleństwa zwrotu energetycznego".
"Liczymy na to, że to bankructwo Angeli Merkel doprowadzi do zmiany sposobu myślenia w CDU" - zauważył polityk AfD.
Druga współprzewodnicząca klubu Alice Weidel powiedziała, że rozmowy sondażowe służyły "wprowadzeniu wyborców w błąd", a koalicja chadeków z FDP i Zielonych była od początku niemożliwa ze względu na różnice zdań.
Przedstawiciele AfD oświadczyli, że nie obawiają się przyspieszonych wyborów. Zdaniem ekspertów na nowych wyborach najbardziej skorzystałaby właśnie ta partia.
Fiasko rozmów koalicyjnych oznacza zdaniem ekspertów osłabienie pozycji Angeli Merkel, która jest zawiedziona przebiegiem rozmów.
"Wykorzystaliśmy wszystkie dostępne możliwości, by pomimo wszystko znaleźć rozwiązanie" - powiedziała Merkel dziennikarzom w Berlinie po decyzji przedstawicieli Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) o zerwaniu negocjacji.
"Byliśmy na ścieżce, która - jak uważamy - prowadziła do porozumienia, oczywiście pod warunkiem gotowości do kompromisów" - zaznaczyła szefowa rządu będąca równocześnie przewodniczącą najsilniejszej partii - CDU.
"Żałuję bardzo, przy całym szacunku dla FDP, że nie udało się nam znaleźć wspólnego rozwiązania" - dodała.
Jej zdaniem podczas trwających od ponad miesiąca rozmów udało się "osiągnąć wiele dla stabilności kraju". Wśród tematów, gdzie udało się osiągnąć porozumienie, wymieniła gospodarkę, klimat, kwestie socjalne i rolnictwo.
"Faktem jest, że nie rozmowy sondażowe nie zakończyły się sukcesem" - przyznała Merkel. Zapowiedziała, że skontaktuje się z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem, by poinformować go o fiasku rozmów i zastanowić się, "co dalej".
Merkel zapewniła, że partie chadeckie CDU i CSU czują się nadal odpowiedzialne za kraj. "W tych trudnych chwilach będziemy działać odpowiedzialnie" - dodała.
Jej zdaniem, nawet w tak kontrowersyjnym temacie jak migracja, możliwy był kompromis. "Ten dzień jest co najmniej dniem głębokiej zadumy" - powiedziała niemiecka kanclerz.
Z Berlina Jacek Lepiarz