
Nastroje niemieckich menedżerów w sierpniu pozostały na niemal rekordowo wysokim poziomie. Ponadto poprawie uległy oczekiwania na drugą połowę roku.
Indeks IFO mierzący nastroje niemieckiej kadry kierowniczej w sierpniu osiągnął wartość 115,9 punktów. To zaledwie o 0,1 pkt. mniej od lipcowego rekordu wszech czasów i więcej od oczekiwań analityków (115,5 pkt.). Indeks Ifo powstaje na bazie ankiet przeprowadzonych na grupie ok. 7000 menedżerów z firm przemysłowych, budowlanych i handlowych.
Nieco pogorszyła się ocena bieżącej koniunktury. Ten subindeks obniżył się z rekordowych 125,5 pkt. do 124,6 pkt. Za to czwarty miesiąc z rzędu poprawiły się oczekiwania na następne sześć miesięcy – ten subindeks w sierpniu osiągnął wartość 107,9 pkt. wobec 107,3 pkt. miesiąc wcześniej i 100,4 pkt. rok temu.

W rezultacie na „mapie” niemieckiego cyklu koniunkturalnego znaleźliśmy się na dziewiczych terytoriach boomu gospodarczego, w sięgającej roku 1991 historii tych danych. Przy czym wypadałoby dodać, że „boom” w niemieckiej gospodarce w obecnych warunkach przekłada się na wzrost PKB rzędu... 2% rocznie.
Od dwóch lat niemiecki wzrost gospodarczy napędzany jest przez dwa sektory: przemysł i budownictwo. W obu branżach menedżerowie wykazują się niespotykanym wcześniej optymizmem. Przy czym w znacznej mierze taka sytuacja jest efektem działań Europejskiego Banku Centralnego, który prowadząc ultra-ekspansywną politykę pieniężną (ujemne stopy procentowe i ogromne QE), równocześnie osłabiał wartość euro (z korzyścią dla niemieckiego eksportu) oraz kreuje hossę (bańkę) na niemieckim rynku nieruchomości, zwiększając zapotrzebowanie na usługi firm budowlanych.
Krzysztof Kolany
