Jazda na gapę to dla wielu sport ekstremalny, ale dla niektórych to codzienność. Konsekwencją w przypadku kontroli biletów jest najczęściej wysoki mandat. Czasem chcemy kupić bilet, jednak nie zawsze jest to możliwe i mimo dobrych chęci również zostaniemy ukarani. Krakowski sąd wydał przełomowy wyrok w podobnej sprawie.


Popsuty biletomat wewnątrz pojazdu, kierowca sprzedający bilety jedynie za gotówkę, a w portfelu tylko karta debetowa.. Sytuacja beznadziejna, tym bardziej że rozładował się nam telefon, więc zakup biletu w aplikacji też nie jest możliwy. I co teraz? Jak na złość w pojawia się kontroler i... wystawia wysoki mandat za jadę na gapę. Często żadne tłumaczenia nie pomagają i nie możemy liczyć na taryfę ulgową.
Z pozoru sytuacja rzadka, zbieg kilku okoliczności uniemożliwiających zakup biletu. Z drugiej strony wcale nie jest to abstrakcyjny scenariusz.
Do takiego zdarzenia doszło w Warszawie ok. godz. 23. Podróżująca komunikajcą miejską kobieta chciała kupić bilet w biletomacie, który - jak się okazało - uległ awarii. Po drodze do pojazdu wsiedli kontrolerzy. Pasażerka sama zgłosiła, że nie ma biletu z powodu nieczynnego automatu. Po pewnym czasie czekała ją przykra niespodzianka - listownie otrzymała sądowy nakaz zapłaty ok. 270 zł — opisuje przypadek "Gazeta Krakowska".
Sąd stanął po stronie pasażerki. Zepsuty biletomat to problem przewoźnika
Kobieta nie dała jednak za wygraną i nie zapłaciła. Sąd Rejonowy dla Krakowa-Krowodrzy w Krakowie uznał natomiast, że brak biletu spowodowany awarią biletomatu nie może obciążać pasażera. Oddalił tym samym powództwo Miasta Stołecznego Warszawy.
"W naszej sprawie sąd uznał, że awaria biletomatu obciąża miasto, a nie pasażera. To, że biletomat nie działa, wpisane jest w ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej, czyli jest to problem przewoźnika, a nie konsumenta" — powiedziała cytowana przez "Gazetę Krakowską" adwokat Joanna Składowska z Kancelarii Bielański, Składkowska Adwokaci, Radcowie Prawni, która reprezentowała pasażerkę w sądzie.
Dodatkowo sąd uznał, że konsument nie ma obowiązku posiadania aplikacji, która umożliwiałaby kupno biletu. Wynika to z braku obligatoryjności posiadania smartfona. Wyrok nie jest prawomocny.