Trwa kolportaż podrobionych decyzji o rzekomym udzieleniu praw ochronnych na znaki towarowe i wynalazki oraz wyłudzanie opłat z tego tytułu - pisze piątkowa "Rzeczpospolita". Dziennik zaznacza, że choć jednorazowo kwoty nie są duże, to przestępcy wysyłają takie pisma masowo.
Jak wskazują rozmówcy dziennika, pisma takie wysyłane są masowo, a opłata za rejestrację danego towaru w jednej klasie wynosi 400 zł. Jeśli więc część osób, do których pisma trafiają, uda się przestępcom oszukać, to wyłudzone kwoty stają się znaczące.
"Bazy zgłoszonych znaków towarowych są ogólnie dostępne. Nie jest więc problemem sprawdzić, kto wystąpił o ochronę" - mówi "Rz" wiceprezes Polskiej Izby Rzeczników Patentowych Paweł Kurcman. Jak dodał, na zarejestrowanie wynalazku czeka się zazwyczaj dwa, trzy lata. "Oszuści o tym wiedzą i wysyłają pisma, by idealnie zmieścić się w tym okresie" - zaznaczył w rozmowie z gazetą.
Jak zaznaczają prawnicy, z którymi rozmawiała "Rz", fałszywe pisma można odróżnić np. po numerze konta, które nie jest numerem rachunku bankowego Urzędu Patentowego; wysokości opłaty, która często nie jest kwotą z oficjalnej tabeli opłat oraz terminie na dokonanie czynności, czyli siedmiu dniach zamiast trzech miesięcy. Pisma są "łudząco podobne" do oryginalnych decyzji Urzędu Patentowego, dlatego prawnicy zalecają "wzmożoną czujność".
mja/ robs/



















































