Facebook bierze się za fałszywe wiadomości. Portal Marka Zuckerberga wprowadza nowe opcje pozwalające łatwiej rozpoznawać i usuwać nieprawdziwe posty. Facebook reaguje na apele zarówno zwykłych użytkowników, jak i światowych polityków.


Mark Zuckerberg jeszcze do niedawna twierdził, że 99 proc. treści publikowanych w jego portalu jest prawdziwa. Teraz jednak chyba zmienił podejście. Jak informuje portal Engadget, Facebook wprowadza nowe funkcje, które pomogą szybciej usunąć fałszywe wiadomości.
Kolejnym krokiem ze strony Facebooka ma być wprowadzenie algorytmu, który pomoże wychwytywać fałszywe wiadomości i zwracać na nie uwagę moderatorów. W listopadzie pisaliśmy również o tym, że portal Zuckerberga odetnie strony z nieprawdziwymi informacjami od zarobków z Facebook Ads, czyli reklam. Podobną strategię przyjął Google. Gigant z Mountain View nie tylko odcina określone portale od zysków z promocji, ale także wprowadził funkcję fact checking (po polsku sprawdzanie faktów), która podpowiada więcej informacji w danym temacie. Dzięki temu internauta może łatwiej zweryfikować treść danej wiadomości.
Wpływ „fake news” na wybory w USA i Europie
Angela Merkel na początku listopada ostrzegała przed fałszywymi wiadomościami. „Już teraz w kraju dochodzi do cyberataków z Rosji. Polegają one m.in. na rozpowszechnianiu nieprawdziwych informacji. Może się więc zdarzyć, że będzie to odgrywało jakąś rolę w walce wyborczej – informowała niemiecka kanclerz. O problemie fałszywych newsów wypowiadał się również Barack Obama: „Jeżeli nie potrafimy odróżnić, co jest prawdą, a co fałszem i wykazać różnicy pomiędzy rzetelnymi argumentami, a propagandą, to mamy problem – mówił w listopadzie, w Berlinie, prezydent USA.
Przeczytaj także
O co całe zamieszanie? Eksperci wskazują, że fałszywe wiadomości mogły się odbić na wynikach kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych i pomóc Trumpowi odnieść zwycięstwo. Internet zalały bowiem niesprawdzone, najczęściej wymyślone informacje, choćby o tym, że Trumpa popiera papież Franciszek czy poszczególne gwiazdy z Hollywood. W dniu wyborów pojawiły się również nieprawdziwe sondaże dające sporą przewagę Trumpowi oraz informacje o rzekomych fałszerstwach dokonywanych przez „sojuszników” Hillary Clinton.
Sama kandydatka Demokratów również wypowiedziała się ostatnio na temat fałszywych newsów, wskazując, jak mogą być groźne. Wobec Clinton w internecie padały najróżniejsze oskarżenia. Jednak najbardziej kuriozalnymi były te, które przerodziły się w tzw. Pizzagate. Po internecie krążyły informacje sugerujące, że kandydatka Demokratów wraz z szefem swojego sztabu Johnem Podestą, są związani z pedofilską siatką przestępczą, która molestuje dzieci w lokalach popularnej w Waszyngtonie sieci pizzerii Comet Ping Pong. Fałszywe informacje zalały portale społecznościowe i omal nie doszło do tragedii.
Tydzień temu 28-letni Edgar Maddison z Karoliny Północnej wtargnął do jednej z restauracji i zaczął strzelać z karabinu. Chciał osobiście uratować „molestowane” dzieci. Gdy poszukiwania nie dały żadnych rezultatów, poddał się policji. Na szczęście nikt nie został ranny, ale ten przypadek pokazuje, jakie szkody mogą wyrządzić fałszywe newsy.
Przeczytaj także
Eksperci od cyberbezpieczeństwa wskazują, że szerzenie wymyślonych newsów może być inspirowane nie tylko przez przeciwników politycznych w danym kraju, ale i siły wewnętrzne, a więc i hakerów np. z Rosji czy Chin. A zalew fałszywych wiadomości może się odbijać na wynikach w zbliżających się wyborach w Niemczech czy Francji.