Rząd USA jest zaniepokojony ustawą o komisji ds. badania rosyjskich wpływów - powiedział w poniedziałek rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller. Komisja ta może być użyta do ingerencji w wolne i uczciwe wybory w Polsce. Miller wezwał polski rząd, by nie wykorzystywał nowego prawa do blokowania kandydatur polityków opozycji.


"Rząd USA jest zaniepokojony przyjęciem przez polski rząd nowej legislacji, która może zostać nadużyta do ingerencji w wolne i uczciwe wybory w Polsce. Podzielamy obawy wyrażane przez wielu obserwatorów, że to prawo tworzące komisję badającą rosyjskie wpływy, może być wykorzystane do blokowania kandydatur polityków opozycji bez należytego procesu prawnego" - napisał w oświadczeniu rzecznik resortu dyplomacji.
Lex Tusk. Prezydent Duda podpisał ustawę o komisji ds. wpływów rosyjskich
Andrzej Duda podpisze ustawę o powołaniu komisji ds. wpływów rosyjskich. Jego zdaniem opinia publiczna ma prawo wiedzieć, jak Kreml ingerował w polskie interesy. "Takie ciało powinno także powstać na poziomie europejskim, by zbadać m.in. Nord Stream I i Nord Stream II" - zaznaczył prezydent.
Wezwał przy tym rząd w Warszawie, by zapewnić, że komisja nie będzie używana do ograniczania wyboru dla wyborców lub "nadużywana w sposób, który może wpłynąć na postrzeganą prawowitość wyborów".
Przeczytaj także
Wcześniej podobną opinię wygłosił ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski.
M. Przydacz o komunikacie Departament Stanu USA: Zabrakło dogłębnej analizy
Zabrakło dogłębnej analizy prawnej tych przepisów ze strony amerykańskiej ambasady, która przekazała informacje do Departament Stanu USA. Ustawa o komisji ds. badania rosyjskich wpływów nie pozwala na blokowanie możliwości kandydowania w wyborach - powiedział we wtorek w RMF FM szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz.
Przydacz we wtorek w RMF FM odnosząc się do tych słów powiedział, że "zabrakło tutaj dogłębnej analizy prawnej tych przepisów ze strony ambasady amerykańskiej". Dopytywany wyjaśnił, że to nie Departament Stanu śledzi kształt polskich przepisów, a informacje na ten temat przesyłane są do niego przez ambasadę USA.
"Wczoraj również pojawiły się dyskusje na temat tego, czy na pewno będą blokowane osoby w procesie kandydowania (w wyborach) i nie będą, to już nawet w Polsce wszyscy wiedzą, dziwie się, że ambasada amerykańska przesyłając do Departamentu Stanu tego nie wie" - powiedział.
Prezydencki minister podkreślił, że ustawa nie przewiduje możliwości blokowania komukolwiek możliwości startu w wyborach. "Ktoś nie będzie mógł ewentualnie, po przeprowadzeniu całego postępowania i weryfikacji sądowej objąć urzędu, w którym będzie dysponował środkami publicznymi" - wyjaśnił.
Pytany o to, czy prezydent podpisał ustawę o której wie, że nie jest konstytucyjna, Przydacz odpowiedział, że gdyby prezydent miał wątpliwości co do niekonstytucyjności ustawy, to by jej nie podpisał. Dodał, że odesłanie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego związane było ze zgłaszanymi zastrzeżeniami. "Po to, aby przeciąć tego typu dyskusje, Trybunał wypowie się w ramach kontroli następczej" - powiedział.
Na pytanie o to, czy ustawa jest zgodna z konstytucją, "tak czy nie", szef BPM odpowiedział "tak, jest zgodna z konstytucją". Dodał, że w innym wypadku prezydent by ją zawetował lub odesłał do TK jako niezgodną z konstytucją ze wskazaniem konkretnego przepisu.
Autor: Adrian Kowarzyk
osk/ sp/