W reklamach pożyczek gotówkowych wyraźnie widać kilka szkół. Jedni zachwalają niskie oprocentowanie, tylko w drobnym druku informując o pozostałych składnikach kosztu. Inni stawiają na emocje, podsuwając klientom wizje odkładanych na przyszłość marzeń. Provident w najnowszej kampanii wraca do innego pomysłu – konkretu zamiast abstrakcji. „1,95 zł dziennie za szybką pożyczkę”. Sprawdzamy, co się kryje za tą, niewielką na oko, sumą.


Odwołanie do konkretnej sumy zamiast ogólnych warunków pożyczki nie jest standardem na polskim rynku, chociaż dość regularnie tego rodzaju chwyty stosują i banki i pozabankowi pożyczkodawcy. Warto przypomnieć chociażby wieloletnią już kampanię „Kredytu prostoliczonego” Credit Agricole, w której klienci dowiadują się, że za każde pożyczone 1000 zł zapłacą 15 zł miesięcznie.
Pozornie taki sposób prezentowania informacji o koszcie pieniądza jest łatwy do przyswojenia. Porównajmy dwa przykłady. Załóżmy, że z telewizyjnego spotu dowiadujemy się, jak w przypadku Providenta, iż dzienny koszt wypożyczenia 3000 zł na 90 tygodni wynosi 1,95 zł. Postarajmy się, na szybko, w myślach oszacować czy po tym czasie łącznie oddamy pożyczkodawcy:
- Mniej niż 1,5-krotność pożyczonej sumy?
- Więcej niż 1,5-krotność pożyczonej sumy?
A teraz „klasyczna” reklama, w której zachwala się pożyczkę „na 7,9 proc. i tylko 3 proc. kredytowanej prowizji”. Zadanie wydaje się nieco trudniejsze.
Oczywiście celem reklamy nie jest ułatwienie porównań czy przekazanie pełnej informacji (poza wymaganym przez prawo przykładem spychanym do roli drobnego druku). Podawanie kosztu w przeliczeniu na dzień lub miesiąc ma przede wszystkim stworzyć „uczucie taniości”. I to zadanie realizuje chyba skutecznie, skoro po sprawdzony scenariusz sięgają kolejne instytucje.
Tabelka dla każdego
Reklamowana przez Providenta pożyczka oprocentowana jest na 10 proc. w stosunku rocznym. Na tyle pozwala obecna ustawa antylichwiarska. Poza odsetkami klient musi zapłacić 40 zł opłaty przygotowawczej i 840 zł prowizji. Dodatkowe koszty doliczane są do długu, który następnie spłaca się w 90 tygodniowych ratach po 46,97 zł. Klient może też zapłacić je „z góry” z własnych środków, co zapewne nie jest często spotykanym scenariuszem. Rzeczywista roczna stopa oprocentowania wynosi nieco ponad 50 proc. Łącznie za wypożyczenie środków zapłacimy 1227 zł.
RRSO dla podobnych bankowych kredytów waha się w granicach od 15 do 35 proc. Produkt Providenta trudno jednak bezpośrednio porównywać z kredytami gotówkowymi oferowanymi przez banki – jest skierowany do nieco innej klienteli, często wybierającej gotówkową formę obsługi. Warto dodać, że dla zwolenników obsługi domowej koszt jest jednak jeszcze wyższy, gdyż do wymienionych wyżej pozycji dochodzi opłata w wysokości 540 zł.
Na marginesie warto dodać, że zestawienie opłat i prowizji Providenta ma zdecydowanie nietypową formę – kilkadziesiąt stron tabel, w których rozpisano wszystkie składniki kosztu dla każdego wariantu pożyczki. To zapewne wynik interwencji UOKiK, który nakazał pożyczkodawcy wprowadzenie zryczałtowanej opłaty przygotowawczej zamiast opłaty naliczanej od wartości pożyczki. Ostateczny efekt jest jednak, wbrew pozorom, dość czytelny. Potencjalny klient nie potrzebuje symulacji, aby poznać wszystkie elementy składające się na cenę pożyczanego pieniądza.


























































