Na ocenę, czy klauzula zawarta w umowie jest abuzywna, nie powinno mieć wpływu, w jaki sposób kontrakt był wypełniany przez obie strony po jego zawarciu. Tę zasadę przypomniał ostatnio Sąd Najwyższy. Wyrok wydany w sierpniu 2018 r. przez warszawski sąd może być dobrą ilustracją skutków tej reguły w sporach klient-bank.
Na łamach Bankier.pl wielokrotnie pisaliśmy o sprawach sądowych dotyczących kredytów opartych na frankach szwajcarskich, gdzie osią sporu jest klauzula waloryzacyjna. Niejasne zasady przeliczania na złote wartości zobowiązania i rat opłacanych przez kredytobiorcę nierzadko wystarczą, by sąd zadecydował o „odfrankowieniu” umowy (czyli eliminacji mechanizmu przeliczania walut przy zachowaniu reszty kontraktu) lub unieważnieniu całego stosunku łączącego kredytodawcę z klientem.

Jednym z interesujących wątków w tego rodzaju sprawach jest argumentacja, którą posługują się banki. Przywoływane są okoliczności, które mają pokazać, że kredytobiorcy przez lata nie podważali brzmienia spornej klauzuli lub korzystali z mechanizmów, które sprawiały, że odpowiedni fragment umowy nie miał znaczenia praktycznego (np. spłacając zobowiązanie bezpośrednio w walucie). Wskazuje się także nierzadko na fakt, że kursy stosowane przez kredytodawcę były bliskie rynkowych i konsument nie poniósł strat, mimo że bank mógł swobodnie kształtować przeliczniki.
Tymczasem oceniając, czy postanowienie umowne jest dozwolone, sąd powinien brać pod uwagę stan z chwili zawarcia umowy. O zasadzie tej przypomniał w czerwcu 2018 r. Sąd Najwyższy na wniosek Rzecznika Finansowego.
Pozywane banki nadal jednak używają argumentacji dotyczącej przebiegu spłaty zobowiązania. Dobrą ilustracją takiej taktyki i jej bezskuteczności w sądowych sporach może być wyrok wydany 17 sierpnia 2018 r. przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa (sygn. akt XVI C 1964/17). Sprawa dotyczyła kredytu denominowanego we frankach szwajcarskich udzielonego przez Nordea Bank w 2009 r.
Sądu nie interesuje przebieg spłaty
Powodowie, podobnie jak w wielu podobnych sprawach, wskazali, że nie mieli żadnego wpływu na wysokość kursu kupna i sprzedaży waluty. Ich zdaniem był on ustalany jednostronnie przez bank, a klauzula waloryzacyjna nie wskazywała żadnych obiektywnych czynników decydujących o kształtowaniu kursów. W 2017 r. kredytobiorcy zaproponowali bankowi zawarcie porozumienia do umowy, w którym zostałyby uściślone sporne kwestie.
Pozywający wskazali, że jeśli sporny fragment umowy zostanie uznany za niedozwolony, po ich stronie powstała nadpłata w wysokości ponad 60 tys. zł. Kredytobiorcy dopuszczali także inną możliwość – „niewskazanie w treści umowy kwoty kredytu rozumianej zarówno jako kwota do wypłaty oraz kwota spłaty pozwala przyjąć, że do zawarcia Umowy nie doszło, względnie Umowa jest nieważna”.
Bank wnioskował o odrzucenie pozwu w całości. Wśród argumentów przytoczonych przez pozwanego znalazło się kilka wskazujących na możliwości, jakie posiadali kredytobiorcy po zawarciu umowy:
- Spłata mogła odbywać się bezpośrednio we frankach szwajcarskich lub w złotych po kursie sprzedaży stosowanym przez bank.
- Postanowienia dotyczące zasad przeliczania walut zawarte w umowie nie musiały być stosowane – klient miał możliwość negocjacji kursu na etapie wypłaty kredytu. Powodowie nie przejawiali chęci do negocjacji.
- Kredyt był wypłacany w transzach, a klienci mieli możliwość wyboru czasu, w którym nastąpi wypłata kolejnych porcji zobowiązania. Bank wskazał, że dwie z czterech transz wypłacono przy użyciu „kursu korzystnego dla strony”, czyli lepszym niż w momencie podpisania umowy.
- Kredytobiorcy, mimo że mieli taką możliwość, zaczęli spłacać raty we frankach szwajcarskich dopiero od stycznia 2015 r.
- W toku spłaty umowę aneksowano, podwyższając kwotę zobowiązania. Kredytobiorcy nie kwestionowali przy tym konstrukcji kontraktu opartego na franku szwajcarskim.
- Kiedy kurs franka był niski, klienci regulowali zobowiązanie na bieżąco. Kredytobiorcy zaczęli kwestionować warunki zawarte w umowie dopiero wówczas, gdy kurs waluty znacząco się zmienił.
Sąd uznał, że wiele podnoszonych przez bank kwestii nie ma żadnego znaczenia dla rozstrzygnięcia sporu. Dotyczyło to m.in. „rynkowości” stosowanych kursów wymiany walut, korzyści czerpanych przez klientów z faktu, że oprocentowanie było oparte na stawce LIBOR, a nie WIBOR. Odrzucono także wszystkie argumenty obejmujące przebieg spłaty. „Przy ocenie abuzywności postanowień wzorca umowy kluczowy jest stan z chwili zawarcia Umowy, nie zaś sposób jej wykonania (…). Sposób wykonania zobowiązania nie może być też argumentem dla oceny czy dane, potencjalnie abuzywne postanowienie umowne, jest czy nie sprzeczne z dobrymi obyczajami” – czytamy w uzasadnieniu.
Po analizie, czy fragmenty umowy określające zasady przeliczenia kwoty zobowiązania i spłat z franka szwajcarskiego na złote spełniają przesłanki abuzywności, sąd wskazał, że taka sytuacja ma miejsce. „Konsekwencją uznania abuzywności (…) była zasadniczo ich bezskuteczność, co wynikało z art. 385(1) par. 2 k.c. stanowiącego, iż abuzywne postanowienie umowy nie wiąże konsumenta, strony są jednakże związane umową w pozostałym zakresie. Niemniej jednak, w okolicznościach tej konkretnej sprawy, bezskuteczność wskazanych postanowień (…) powodowała, iż brak było możliwości ustalenia kwoty kredytu (…), a zatem jednego z essentialia negotii umowy kredytowej” – podkreślono w uzasadnieniu.
Michał Kisiel
