Przypadek ten jednak dobitnie wskazuje na krytyczny punkt koniunktury rynku real estate w szerszym wymiarze, sięgającym daleko poza krajowe podwórko - uważa Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.
Strata netto Glob Trade Centre w roku ubiegłym wyniosła 338 mln euro, czyli prawie tyle ile wynosi teraz giełdowa kapitalizacja spółki, i niemal połowę jej aktualnej wartości księgowej. Innymi słowy - to tyle, ile kosztują dziś wszystkie akcje JW. Construction pomnożone przez cztery. Spółka poza Polską prowadzi działalność w 9-ciu krajach Europy środkowo- i południowo wschodniej. To właśnie drastyczne pogorszenie sytuacji ekonomicznej w regionie krajów SEE miało spowodować rekordowe straty. Wynikły one - jak relacjonuje zarząd - z przeszacowania w dół wyceny inwestycji nieruchomościowych w Bułgarii, Rumunii, Chorwacji i na Węgrzech. Plusem jest fakt, że straty tego typu mają charakter „papierowy”, a więc można się pocieszać, że kiedyś same się odrobią. Minusem, że wcześniej, choćby już z końcem marca, mogą się powtórzyć. Akcjonariuszy martwi dodatkowo rezygnacja wieloletniego firmowego „guru” i szefa rady nadzorczej w jednej osobie oraz zapowiedź dużej emisji akcji z prawem poboru, co może rodzić podejrzenia, że nasz wielki deweloper właśnie rozpoczął akcję obronną przed zajęciem miejsca na „równi pochyłej”.
Nasuwa się pytanie, czy i jak wpadka GTC może przełożyć się na sytuację całej branży, a co za tym idzie na kondycję polskiego rynku nieruchomości ze szczególnym uwzględnieniem segmentu mieszkaniowego? - Najbardziej prawdopodobne, że poza jednodniowym tąpnięciem indeksu WIG-deweloperzy, bardziej spektakularnych skutków być nie powinno - uważa Paweł Moszczyński z portalu RynekPierwotny.com. Według niego finansowe kłopoty GTC w całości skumulowały się poza granicami Polski i nie dotyczą mieszkaniówki, która i tak w portfelu inwestycyjnym spółki zajmuje marginalną pozycję. Krajowe interesy firmy idą dobrze, nawet pomimo wyprzedaży w roku ubiegłym najlepszych aktywów, jak choćby Galerii Mokotów. Dobrze się natomiast stało, że branża deweloperska otrzymała jednoznaczny sygnał i ostrzeżenie zarazem, że Europa wciąż pogrążona jest w kryzysie, który wciąż ma się doskonale, i nie wiadomo kiedy i którymi drzwiami będzie próbował przeniknąć na krajowe podwórko.
W najbliższych dniach poznamy roczne raporty wszystkich liczących się rodzimych spółek deweloperskich, notowanych na GPW i skupiających się na krajowym biznesie mieszkaniowym. Na podstawie znanych już kwartalnych sprawozdań można założyć, że ujemnego wyniku nie pokaże żadna z nich. Natomiast w kilku przypadkach możemy oczekiwać danych, które zostaną wysoko ocenione przez akcjonariuszy. Fundamenty sektora deweloperskiego, przynajmniej w grupie firm o uznanej pozycji, wciąż nie budzą jakichkolwiek zastrzeżeń. Natomiast jego techniczny obraz, oceniany przez pryzmat indeksu WIG-Deweloperzy, prezentuje się najbardziej obiecująco w całej swojej kilkuletniej historii - podsumowuje Jarosław Jędrzyński z portalu RynekPierwotny.com.
/ Rynekpierwotny.com
Źródło:Informacja prasowa
























































