W poniedziałek z dwudniową wizytą do Polski przybył prezydent Grecji Karolos Papoulias. Bronisław Komorowski podczas wspólnej konferencji prasowej zapewnił, że Grecja może wykorzystać doświadczenie Polski wychodzenia z kryzysu, w jakim znaleźliśmy się w latach 80 i że wspólnym wysiłkiem przyspieszymy stabilizację Grecji.
Prezydent Komorowski mówił o solidarności Polski z Grecją, która jest najbardziej dotkniętym przez kryzys ekonomiczny krajem. Nic bardziej nie obrazuje naszego zaangażowania w szeroko rozumianą solidarność, jak rosnące wskaźniki długu publicznego i zatrudnienia w administracji.
Czego możemy się nauczyć od Greków?
Przeciętny Grek dalej zarabia o 80% więcej niż Polak, a płaca minimalna w tym kraju to prawie równowartość polskiego przeciętnego wynagrodzenia. Czas (z przymrużeniem oka) odpowiedzieć sobie na pytanie, co powinniśmy zrobić, aby osiągnąć tak "wspaniałe" rezultaty?
Przede wszystkim zadłużać się bez umiaru. Polski dług publiczny przekroczył 1 bln zł, czyli ponad 50% PKB. Grecki dług publiczny to ponad 1,5 bln zł, czyli 156% PKB tego kraju. Pod tym względem mamy sporo do nadgonienia.
» Rok temu pisaliśmy: Na otwarciu Euro 2012 bankrut gra z przyszłym bankrutem |
My zajmujemy 55 miejsce w rankingu Banku Światowego pod względem łatwości prowadzenia biznesu, a Grecy są na 78. pozycji. Słowem, należy wprowadzić jeszcze parę utrudnień, np. zwiększyć składki do ZUS-u.
Polskie bezrobocie wg metodologii Eurostatu wynosi 10,7%, a greckie - 26,7%. Jeżeli uda nam się spełnić dwa poprzednie warunki, to dogonienie Greków nie będzie stanowić problemu. Jednak część osób twierdzi, że gdyby nie ponad 2 mln emigrantów, to bezrobocie w Polsce już dawno byłoby na greckim poziomie.
Wzrost gospodarczy w naszym kraju oscyluje w granicach 1%, a w Grecji minus 5%. Teoretycznie my się rozwijamy, a Grecy zwijają. W sumie na nic zdało się ponad 100 mld euro pomocy dla tego kraju. Jeżeli będziemy równie nieefektywnie wykorzystywać pieniądze z Unii Europejskiej, np. otwierając sponsorowane kierunki na studiach, gdzie jedną ze specjalizacji będzie umiejętność cierpliwego wyczekiwania w kolejce po zasiłek, to ujemny wzrost gospodarczy będzie na wyciągnięcie ręki.
Koniec żartów
W Polsce nie jest jeszcze tak źle. Wskaźniki są po naszej stronie, ale czy to oznacza, że powinniśmy marnować czas i potencjał na inwestycje w kraju, który jest faktycznym bankrutem i minie jeszcze kilkanaście lat, zanim zainicjowane w nim reformy stworzą tam odpowiedni klimat do inwestycji?
Grecja to pierwszy w historii kraj, który został zdegradowany z grona państw rozwiniętych do grupy rozwijających się. Niedawno zamknięto tam publiczne radio i telewizję, co wywołało gigantyczne protesty.
Obywatele nie są zadowoleni z faktu, że trzeba ciąć wydatki. Szczególnie w sektorze budżetowym, gdzie rząd planuje do końca września wysłać 12,5 tys. pracowników administracji na przymusowy urlop. Grecy protestują głównie przeciwko obniżkom wynagrodzeń oraz likwidacjom przywilejów socjalnych, z których jednym z najdziwniejszych jest... dodatek do mycia rąk.
Niemniej stwierdzenie, że Grecy są leniwi, byłoby dużym nadużyciem. Ze statystyk OECD wynika, że Grecja należy do najbardziej zapracowanych narodów w Europie. Przeciętny pracujący obywatel tego kraju pracuje ponad 40 godzin tygodniowo. Wydajność pracy mierzona wartością wyprodukowanych dóbr i usług w Grecji jest dwukrotnie wyższa niż w Polsce. Problem w tym, że u nas ona rośnie, a w ojczyźnie filozofii spada.
Stosunek Greków do pieniędzy można określić jako ambiwalentny. Jeszcze do niedawna trzeba było namawiać obywateli tego kraju, aby przyjmowali resztę w bilonie, bo zanim euro zastąpiło drachmę, powszechnym zjawiskiem było nie przyjmowanie monet, które i tak były nie wiele warte.
Czy warto tu inwestować pieniądze?
Bank Światowy oszacował, że potrzeba 115 mld dolarów, by uruchomić infrastrukturę w Afryce. My zaś wydaliśmy 330 mld na ratowanie Grecji. Kto lubi miód, musi polubić pszczoły. Czy mniejsze ryzyko to kupić bank w Grecji albo firmę deweloperską w Hiszpanii niż zainwestować w Afryce? Tamtejsze problemy wcale nie są większe niż nasze - przekonuje Jan Kulczyk.
»Tam mieszkam: Grecja |
Grecja potrzebuje kapitału, a jeżeli ktoś potrzebuje kapitału, to znaczy że daje dobre warunki. Pytanie tylko, czy my mamy do zaoferowania coś, co się tam przyda? Nie widać dziedziny inwestycyjnej, na której przedsiębiorcy wyszliby z korzyścią. Stabilność w Grecji jest taka jak na wulkanie. Grecja jest to przygoda dla zuchwałych - przekonuje Piotr Kuczyński, główny analityk domu inwestycyjnego Xelion.
Nie podawaj ręki biedzie, bo cię wciągnie
Zatem czego możemy się od siebie nauczyć? Dla nas sytuacja Grecji jest najlepszą szkołą, jaką możemy sobie wyobrazić, bo pokazuje, do czego prowadzi przerost zatrudnienia w administracji, dziesiątki przywilejów emerytalnych oraz zadłużanie ponad miarę. Otwarte pozostaje pytanie, czy Polak będzie mądry po szkodzie, czy może opanujemy się zawczasu i scenariusz grecki w Polsce nie będzie miał szansy na realizację.
Łukasz Piechowiak