

W Korei nie można spóźniać się do pracy. Nawet jednosekundowe spóźnienie rejestrowane jest na koncie pracownika. W Korei polecenia szefa wykonuje się nawet wtedy, gdy są absurdalne. W Korei nadliczbowe godziny pracy świadczą o lojalności i poświęceniu pracownika.
– Szacuje się, że Polonia w Republice Korei składa się z kilkuset osób, z czego głównie są to osoby przebywające w tym kraju czasowo. Największą liczbę stanowią studenci i osoby pracujące w międzynarodowych korporacjach – poinformował redakcję Bankier.pl Grzegorz Kowal, sekretarz ds. politycznych i promocji w Ambasadzie RP w Seulu.
O szczegółach pracy w azjatyckich korporacjach redakcji Bankier.pl opowiedziała Polka od 12 lat mieszkająca w Seulu. – Niektórzy podczas koncertu wieńczącego pobyt w ośrodku [szkoleniowym dla nowo przyjętych pracowników Samsunga – red.] potrafią płakać ze wzruszenia, kiedy drżącymi ustami, ze świeczką w dłoni odśpiewują pieśni pochwalne na cześć firmy. To jest trochę przerażające – wspomina w rozmowie z cyklu #TamMieszkam Anna Sawińska, która ma za sobą kilka lat pracy w firmie uznawanej za ostoję najbardziej konserwatywnych wartości w Korei Południowej. Właśnie opublikowała swoją drugą książkę - „Za rękę z Koreańczykiem”. Prowadzi bloga "W Korei i nie tylko".
Malwina Wrotniak-Chałada, Bankier.pl: Czy firmę, w której obecnie pracujesz, nazwałabyś korporacją?
Anna Sawińska: DSME [Daewoo Shipbuilding & Marine Engineering] to druga co do wielkości stocznia na świecie, w której aktualnie pracuje ponad 30 000 ludzi. Biznes skierowany jest w większości do klientów zagranicznych, przede wszystkim do gigantów naftowych i przewoźniczych.
To na pewno nie tylko korporacja, ale też i jeden z typowych koreańskich jaeboli [jaebol, in. chaebol – nazwa przypisywana niektórym globalnym firmom południowokoreańskiego pochodzenia – przyp. red.] stworzonych w latach 70. jako rezultat strategicznego planowania gospodarki kraju.
Zanim tu trafiłaś, przez kilka lat pracowałaś w samym sercu jednej z najbardziej znanych globalnych firm południowokoreańskiego pochodzenia. Z Twoich opowieści na temat tej firmy, które znam wynika, że jest to typowa koreańska korporacja.
Przez długi czas myślałam, że Samsung Electronics to faktycznie typowa koreańska korporacja. Miałam okazję pracować dla Systemów Telekomunikacyjnych, jednego z najstarszych, a więc i najbardziej konserwatywnych działów w firmie – kultura organizacyjna odzwierciedla tam reguły, jakie panują w koreańskim wojsku.
Duży szok przeżyłam po przeniesieniu się do DSME, gdzie atmosfera była już o wiele mniej rygorystyczna. Wtedy zrozumiałam, że Samsung to obecnie twór raczej wyjątkowy na koreańskiej scenie korporacyjnej. Potwierdziły to moje rozmowy ze znajomymi Koreańczykami. Samsung Electronics to bastion tradycyjnych koreańskich wartości, takich jak bezwzględne posłuszeństwo wobec wyższych rangą i wiekiem czy pełne poświęcenie się dla firmy, nawet kosztem życia rodzinnego. W DSME czy w innych koreańskich korporacjach podobny stosunek do pracy jest również wymagany, ale już w o wiele mniejszym natężeniu; podejście to jest o wiele mniej sformalizowane niż ma to miejsce w Samsungu.
Ale to właśnie o pracy w Samsungu marzą szkolone do korporacyjnego życia koreańskie dzieci?
Tak. Samsung to niezwykle sprawnie działający i odnoszący sukcesy na arenie międzynarodowej gigant, dla którego praca ciągle postrzegana jest w koreańskim społeczeństwie jako forma wyróżnienia. Dla młodych ludzi wejście w poczet pracowników Samsunga to spełnienie marzeń (czy też marzeń ich rodziców), choć niewiele osób decyduje się na pozostanie w firmie przez całe swoje życie, co było przecież oczywistością dla starszego pokolenia.
Jaebol, inaczej chaebol to koreańska forma globalnego koncernu o bardzo skomplikowanej strukturze organizacyjnej i własnościowej. Jaebole, takie jak Samsung, Hyundai, LG czy SK odegrały ogromną rolę w rozwoju ekonomicznym Korei, szczególnie za czasów dyktatury wojskowej, kiedy to polityka i biznes ściśle ze sobą współpracowały.
Praca przez kilka lat w „najlepszej firmie w Korei” stanowi dla młodych trampolinę w późniejszych próbach znalezienia bardziej ludzkiego miejsca zatrudnienia, bo doświadczenie zawodowe w Samsungu automatycznie przekłada się na przynależność do zawodowej śmietanki.
Początki w takiej pracy nie należą do kolorowych. Czy słynne obozy przygotowawcze dla nowych pracowników, które potrafią trwać kilka miesięcy, gdzieś w innej miejscowości, są standardem, czy domeną tylko wybranych firm?
Takie obozy ciągle są standardem w Samsung Electronics. W innych korporacjach przysposobienie nowych pracowników ma bardziej praktyczny charakter, trwa też o wiele krócej.
Te w Samsungu - których efekty widać w internecie - są zupełnym odcięciem od rodziny i prywatnego życia. Jak rozumiem, obowiązkowym?
Nowi pracownicy Samsung Electronics wysyłani są do specjalnego ośrodka w górach, gdzie każdego dnia mają określone zadania do wykonania. Korzystanie z telefonów komórkowych czy internetu jest wtedy faktycznie mocno ograniczone. Przejście takiego kursu jest obowiązkowe, ponieważ każdy jest na koniec oceniany, a na podstawie takiej oceny przydzielany do danego działu w firmie.
To ważne nie tylko ze względu na rozwój
osobistej ścieżki zawodowej, ale również i wysokość wynagrodzenia. W niektórych
departamentach bonusy potrafią bowiem sięgać 40-50% rocznej wypłaty, w innych
może to być jedynie 5-10%.
Ale podczas tych wyjazdów szkoleniowych młody narybek bynajmniej nie skupia się wyłącznie na zawodowym szkoleniu?
Oprócz zadań mających na celu podnieść kwalifikacje, nowego pracownika uczy się specyficznej kultury organizacyjnej, wpaja się mu lojalność wobec firmy oraz poczucie wyjątkowości, że został zapisany w poczet jej personelu – tak przynajmniej jest w Samsung Electronics. Trochę przypomina to niestety pranie mózgów.
Efekty potrafią być imponujące. Finał na stadionie, pracownicy we wspólnym synchronicznym układzie tanecznym – takie nagrania wideo są ogólnodostępne w internecie i – jak rozumiem – są całkiem serio?
Jak najbardziej. Osobiście miałam okazję uczestniczyć w takim koncercie inauguracyjnym i muszę powiedzieć, że było to wstrząsające doświadczenie. Poziom pokazów, a przede wszystkim ich skala i absolutne zaangażowanie młodych ludzi były nie do uwierzenia. Przecierałam oczy ze zdumienia. Do tego na koniec koncertu na ogromnej tablicy wyemitowano przekaz największych koreańskich celebrytów (był nawet Magic Johnson!) – podkreślali oni wyjątkowe szczęście nowicjuszy, ich ponadprzeciętność oraz gratulowali im otrzymania pracy w najlepszej firmie na świecie. Samsung wydaje na takie wydarzenia grube pieniądze, ale efekt jest piorunujący. Niektórzy podczas koncertu wieńczącego pobyt w ośrodku potrafią płakać ze wzruszenia, kiedy drżącymi ustami, ze świeczką w dłoni odśpiewują pieśni pochwalne na cześć firmy.
Po tym rozpoczyna się właściwy okres zatrudnienia, który - z tego, co mówiłaś - na początku mocno zaskoczył i Ciebie. Które elementy kultury pracy są w Korei są najbardziej oddalone od europejskich standardów?
Punktualność. W Korei nie można spóźniać się do pracy. Nawet jednosekundowe spóźnienie rejestrowane jest na koncie pracownika i dodawane jako kryterium w późniejszej jego ewaluacji.
Długie godziny pracy. W Korei nadliczbowe godziny pracy świadczą o lojalności i poświęceniu pracownika. Rezultaty schodzą poniekąd na dalszy plan, bo te i tak przypisywane są albo grupie, albo osobie najwyższej rangą.
Posłuszeństwo. W Korei polecenia szefa wykonuje się nawet wtedy, gdy są absurdalne. Praca bardzo często ma mechaniczny charakter – są szefowie, którzy nie trudzą się wyjaśnieniami czy przedstawieniem kontekstu danego zadania, a i tak trzeba je wykonać.


Hierarchia. Podejmowanie decyzji jest niesamowicie scentralizowane. Ostateczny głos ma osoba na najwyższym stanowisku i nic nie jest w stanie takiej opinii podważyć, nawet jeżeli większość ma na dany temat odmienne zdanie.
Kolacje firmowe. W Korei ważną częścią kultury organizacyjnej są mocno zakrapiane kolacje firmowe, często obowiązkowe dla wszystkich. To czas, kiedy pracownicy mogą wyrzucić swoje żale, rozwiązać konflikty, a przede wszystkim nawiązać bliskie relacje, które są podstawą współpracy.
Osobiste relacje. W Korei bliskie relacje są podstawą współpracy między ludźmi. Biznes prowadzi się na bazie zaufania i zasady wzajemności, a nie w oparciu o obiektywne, przejrzyste kryteria. Czasem odnieść można wrażenie, że relacje są ważniejsze niż dobro danego przedsięwzięcia.
Dodajmy jeszcze, że telefon od szefa odbiera się zawsze. Zawsze.
Dokładnie. Jest tak dlatego, że nieodebranie telefonu może zostać poczytane za duży afront. Dlatego połączenia odbiera się nawet podczas spotkań i nawet w toalecie.
Znane są ci statystyki na temat tego, jaka część zatrudnionych przykładowo w Samsungu w Korei to obcokrajowcy?
Nie znam dokładnych statystyk, ale wartość ta mierzona jest na pewno w tysiącach. Liczba ta będzie powiększała się w stopniu geometrycznym w najbliższej dziesięciolatce, szczególnie jeżeli chodzi o działkę inżynieryjną oraz badania i rozwój. Co ciekawe, na całym świecie liczba cudzoziemców pracujących dla Samsunga przewyższyła liczbę Koreańczyków już w roku 2012.
Zastanawiam się, czy Koreańczycy są świadomi tego, w jakim tempie ich świat łączy się z Zachodem i wobec tego potrafią szukać kompromisów i dostosowywać się do warunków wspólnej pracy z innymi kulturami.
W świadomości Koreańczyków ciągle dominuje poczucie wyższości, duma z kulturowych i gospodarczych osiągnięć swojej nacji, nie owijając w bawełnę – mocno zaakcentowany etnocentryzm. Informacja zwrotna płynąca od partnerów lokalnych rzadko kiedy uważana jest za źródło istotnej wiedzy czy brana pod uwagę przy podejmowaniu decyzji w koreańskich centralach. Koreańczycy potrafią być niezwykle uprzejmi, ale w rezultacie i tak robią wszystko po swojemu.
Z drugiej strony gospodarka Korei opiera się na eksporcie i Koreańczycy coraz bardziej zdają sobie sprawę, że ich sukces tak naprawdę zależy od klienta zagranicznego. Szczególnie dało się to zauważyć w ostatnich latach, kiedy kryzys gospodarczy mocno nadwyrężył popyt na koreańskie produkty. Coraz więcej widać więc w zachowaniu Koreańczyków pokory, wychodzenia naprzeciw potrzebom obcokrajowców.
Co jednak chyba nigdy się nie zmieni, to stołowanie się Koreańczyków podczas podróży służbowych w przeważnie koreańskich restauracjach. (śmiech) Tutaj Koreańczycy zdolni do kompromisów na pewno nie są.
Jak współpracuje się później z takimi ludźmi?
Koreańczycy - i to akurat w nich bardzo lubię – są przede wszystkim konkretni i pragmatyczni. Nie tracą czasu na gadanie o wszystkim i o niczym. Niestety dużym problemem jest myślenie poza przyjętym schematem – Koreańczycy nie czują się w tym za dobrze i jest to akurat jeden z negatywnych efektów tutejszego systemu edukacyjnego, który nie uczy i nie nagradza kreatywności. Zauważyłam, że kuleje również myślenie koncepcyjne – mnie nie przeszkadza brak wykształcenia inżynieryjnego, żeby rozumieć i sprzedawać nowe technologie, podczas gdy Koreańczycy muszą najpierw przeanalizować wszystko w najmniejszych szczegółach, żeby być w stanie łączyć ze sobą kropki.
Na podstawie własnego doświadczenia muszę powiedzieć też, że kobiety w Korei lepiej władają językami obcymi, mają o wiele lepsze umiejętności społeczne (co sprawdza się szczególnie w kontaktach z partnerami z zagranicy) i są bardziej wydajne niż koreańscy pracownicy płci męskiej. Z tego chyba względu wiele firm zagranicznych działających na rynku koreańskim zatrudnia właśnie kobiety
Koniec części 1.
Rozmawiała Malwina Wrotniak-Chałada