Z obliczeń Bankier.pl wynika, że Narodowy Bank Polski w styczniu znów nie dokonał zakupów złota. Byłby to zatem trzeci miesiąc, gdy NBP nie raportuje zwiększenia rezerw królewskiego metalu. Może to oznaczać zakończenie akumulacji kruszcu.

Z opublikowanych 7 lutego danych o oficjalnych aktywach rezerwowych wynika, że na koniec stycznia wartość złota monetarnego w rezerwach NBP wyniosła 5469,5 mln dol. wobec 5300,5 mln dol. miesiąc wcześniej.
Przeliczając wartość rezerw złota po kursie z porannego fixingu w Londynie (1322,50 USD za uncję) z 31 stycznia, daje to (w zaokrągleniu) 4 136 mln uncji złota. A więc tyle samo, ile NBP raportował na koniec października, na koniec listopada oraz na koniec grudnia. Na oficjalne potwierdzenie tej informacji musimy poczekać do 21 lutego, gdy bank centralny Polski opublikuje statystyki płynnych aktywów i pasywów w walutach obcych.
W okresie od lipca do października NBP dokonał pierwszych od 20 lat zakupów złota. Rezerwy żółtego metalu zostały zwiększone łącznie o 25,7 ton, do poziomu 128,64 ton. W ten sposób Polska stała się pierwszym krajem Unii Europejskiej, który w XXI wieku dokonał zwiększenia rezerw złota. W ślady NBP poszedł Węgierski Bank Narodowy, który w październiku poinformował o 10-krotnym zwiększeniu zasobów „barbarzyńskiego reliktu”, kupując ponad 28 ton metalu.
Ale od listopada NBP nie raportuje przyrostu rezerw złota. To może sugerować, że bank centralny Polski zakończył proces zmiany struktury rezerw walutowych. Jeśli tak, to złoto wciąż „waży” bardzo mało, stanowiąc zaledwie 4,8% polskich rezerw.
Podejście banków centralnych do roli złota diametralnie zmieniło się po wybuchu kryzysu finansowego w 2008 roku. Wcześniej bankierzy centralni wyprzedawali „barbarzyński relikt” po tym, jak w latach 70. i 80. został on odsunięty od systemu monetarnego. Po 2008 roku europejskie banki centralne nagle zaprzestały wyprzedaży rezerw złota. Żółty metal zaczęły za to kupować kraje rozwijające się. W latach 2011-17 banki centralne nabywały średnio po 514 ton rocznie.
KK
