REKLAMA
ZOOM NA SPÓŁKI

Sąd w Paryżu nakłada zakaz ubiegania się o funkcje publiczne na Marine Le Pen

2025-03-31 11:48, akt.2025-03-31 15:40
publikacja
2025-03-31 11:48
aktualizacja
2025-03-31 15:40

Sąd w Paryżu orzekł w poniedziałek karę czterech lat pozbawienia wolności, w tym dwóch w zawieszeniu, dla liderki skrajnej prawicy Marine Le Pen za defraudację środków publicznych. Orzekł również pięcioletni zakaz ubiegania się przez nią o stanowiska publiczne, który będzie egzekwowany natychmiast.

Sąd w Paryżu nakłada zakaz ubiegania się o funkcje publiczne na Marine Le Pen
Sąd w Paryżu nakłada zakaz ubiegania się o funkcje publiczne na Marine Le Pen
fot. Alexis Sciard / / FORUM

Oznacza to, że Le Pen, która trzykrotnie starała się o urząd prezydenta, nie będzie mogła kandydować w wyborach prezydenckich w 2027 roku, chyba że do tego czasu sąd wyższej instancji wyda korzystny dla niej wyrok. Postępowanie w sądach wyższej instancji trwa we Francji od kilku miesięcy do nawet kilku lat.

Przed ogłoszeniem decyzji sądu media francuskie były zgodne, że kilkuletni zakaz przekreśli szanse Le Pen na udział w wyborach w 2027 roku. Również po wyroku dziennik "Le Monde" uznał, że jest mało realne, by Le Pen mogła wygrać apelację przed wyborami. Postępowania trwają średnio rok, więc teoretycznie jej kandydatura jest możliwa, ale mało prawdopodobna, biorąc pod uwagę bardzo szczegółowe uzasadnienie sądu pierwszej instancji - podkreśliła gazeta.

Podczas gdy kara pozbawienia wolności nie zostanie wykonana aż do wyczerpania drogi sądowej w sądach wyższej instancji, to zakaz ubiegania się o funkcje publiczne, w praktyce - zakaz udziału w wyborach prezydenckich czy parlamentarnych - egzekwowany jest natychmiast. Kara pozbawienia wolności może być wykonana w innej formie, np. nadzoru elektronicznego.

Sąd uznał Le Pen za winną sprzeniewierzenia funduszy publicznych w procesie dotyczącym fikcyjnego zatrudniania asystentów eurodeputowanych jej partii. Proces toczył się jesienią 2024 roku, a wyrok zapadł w poniedziałek po kilku miesiącach. Le Pen - jak wynikało z jej wypowiedzi - nie spodziewała się wyroku uniewinniającego; na jednej z rozpraw oceniła, że "nie udało się przekonać" sądu, że nie doszło do nadużyć.

Gdy prokurator zażądał w listopadzie 2024 r. pięcioletniego zakazu ubiegania się o funkcje publiczne, Le Pen oświadczyła, że oskarżyciel domaga się jej "śmierci politycznej". W ostatnich dniach partia polityczki zapewniała, że zachowuje spokój, oczekując na werdykt. Przed ogłoszeniem wymiaru kary dla niej Marine Le Pen opuściła salę posiedzeń i budynek sądu.

Przywódczyni skrajnej prawicy znalazła się w grupie ponad 20 polityków i działaczy jej partii, dawnego Frontu Narodowego (FN; obecnie - Zjednoczenia Narodowego, RN), oskarżonych o fikcyjne zatrudnianie asystentów deputowanych w Parlamencie Europejskim. Proces dotyczył praktyk z lat 2004-16. Na ławie oskarżonych zasiadali zarówno byli eurodeputowani, jak i ich byli asystenci.

Sąd uznał, że istniał system polegający na tym, że eurodeputowani FN zatrudniali na stanowiskach asystentów w PE osoby, które w rzeczywistości były funkcjonariuszami partyjnymi, a nie świadczyły pracy na rzecz europosłów, czego wymagają regulacje unijne. Sąd podkreślił zarazem, że nie doszło do osobistego wzbogacenia się.

Za sprzeniewierzenie środków publicznych skazanych zostało, prócz Le Pen, ośmioro byłych eurodeputowanych. Za ukrywanie nielegalnych środków wyroki skazujące usłyszało 12 byłych asystentów, w tym siostra Marine Le Pen - Yann, prywatnie matka innej polityczki należącej do rodziny Le Penów, Marion Marechal (niektóre kary to np. pół roku więzienia w zawieszeniu). O współudział w defraudacji oskarżeni zostali czterej działacze RN, którzy byli skarbnikami i specjalistami ds. księgowości. Jeden z nich został uniewinniony.

Marine Le Pen została skazana również na grzywnę w wys. 100 tys. euro, a Zjednoczenie Narodowe ma zapłacić grzywnę w wys. 2 mln euro (z czego 1 mln zostanie wyegzekwowany, a druga połowa pozostanie "w zawieszeniu").

Obecny szef RN Jordan Bardella oświadczył w poniedziałek, że Le Pen została skazana niesprawiedliwie oraz że jest to "kaźń" francuskiej demokracji. Inny polityk skrajnej prawicy, szef partii Rekonkwista Eric Zemmour oznajmił, że "to nie sędziowie mogą decydować, na kogo głosują ludzie". Eric Ciotti, polityk konserwatywnej prawicy, który jako pierwszy podjął w wyborach parlamentarnych współpracę z RN, nazwał wyrok "spiskiem sądowym" i zadał pytanie, czy "Francja jest jeszcze demokracją".

Z Paryża Anna Wróbel (PAP)

awl/ akl/

Źródło:PAP
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (64)

dodaj komentarz
crease
... a I Pani LePutine ma szczęście ze w EU jeszcze mieszka, bo na Wschodzie to pewnie rozprawy sadowej by nie doczekała
dariusz1976
Trumpa nie udało się ustrzelić w sądach, ale już w Rumunii poszło bardzo dobrze. W Turcji poszło już jak po maśle, teraz już i we Francji sprawa załatwiona, teraz czas na Polskę!
crease
W Turcji akurat jest taka demokracja i siła opozycji prawie jak i w Rosji, wiec słabe porównanie:-)
mesten
Ruskie ruskie i jeszcze raz ruskie.
pstrzezek
pstrzezek2025-03-31 14:46
Kolesiostwo w konserwatywnej prawicy? Toż to niemożliwe :)
drzaraza
Sądzę, że Madam Gillotine będzie miała tej Wiosny Ludów ogromne powodzenie
abcx
A u nas kiedy Bodnar wyda wyrok którzy kandydaci mogą startować? Bo jak "zły" kandydat wygra to cała demokracja pójdzie w spodnie...
jan-kowalski
A gdzie się podziały komentarze sprzed godz. 15:51?

Powiązane: Francja

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki