Wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych (potocznie zwany inflacją) był w sierpniu o 0,8% niższy niż rok wcześniej – podał wstępne szacunki Główny Urząd Statystyczny.


Podany dziś przez GUS wynik w ujęciu rocznym jest o 0,1 punktu procentowego wyższy od odnotowanego w lipcu (-0,9%). Względem lipca ceny spadły natomiast o 0,2%. Konsensus analityków zakładał tymczasem sierpniowy odczyt na poziomie -0,9% r/r i -0,3% m/m.
Według danych GUS deflacja cenowa nad Wisłą utrzymuje się już przez 26 miesięcy - od lipca 2014. Największy do tej pory spadek cen (-1,6%) odnotowano w lutym 2015 r.
Jak wynika z ostatniej, lipcowej prognozy NBP, dodatniej inflacji konsumpcyjnej w tym roku się nie doczekamy. Na ten rok ekonomiści banku centralnego przewidują -0,5%, na przyszły 1,3%, a na 2018 r. 1,7%. Inflację na poziomie 1,3% zapisano także w projekcie przyszłorocznego budżetu.
Prognozy zakładające wzrost inflacji opierają się przede wszystkim na wystąpieniu tzw. „efektu niskiej bazy”. Wzrost cen liczony jest rok do roku, a już niebawem ceny paliw na stacjach – które w ostatnich dwóch tygodniach wyraźnie rosną – będą wyższe niż 12 miesięcy wcześniej.
Koniec deflacji wieszczy także Wskaźnik Przyszłej Inflacji opracowywany przez BIEC. - Przyrosty wskaźnika w ostatnich miesiącach są coraz wyższe i jednocześnie, zbliża się on do umownej – wyznaczonej na podstawie danych historycznych - granicy pomiędzy stanem deflacji a inflacji – czytamy w ostatnim raporcie BIEC.
Ostateczne dane GUS opublikuje 12 września o 14.00. Wtedy też poznamy wpływ poszczególnych kategorii na dynamikę całego koszyka CPI. Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że najmocniej względem ubiegłego roku potaniały paliwa, a także odzież i obuwie.
Michał Żuławiński

























































