W czasie, gdy inwestorzy i ekonomiści zastanawiają się, kiedy Rada Polityki Pieniężnej zacznie podnosić stopy procentowe, jeden z jej członków głośno myśli o… obniżce rekordowo niskich stawek. Zdaniem Eryka Łona, może istnieć konieczność cięcia stóp nawet do poziomu 1 proc.


- W najbliższych miesiącach może pojawić się potrzeba obniżki stóp proc o 50 pb. – powiedział Łon w wywiadzie dla PAP.
Od marca 2015 r. referencyjna stopa procentowa w Polsce wynosi 1,5 proc. Jest to najniższy poziom w historii. Co więcej, jeszcze nigdy stopy procentowe nad Wisłą nie były utrzymywane na niezmienionym poziomie tak długo.


Rada obecnej kadencji, której skład personalny w większości się w ubiegłym roku, jeszcze ani razu nie głosowała nad wnioskiem o zmianę stóp procentowych.
Pięć argumentów za cięciem
"Być może w najbliższych kilku miesiącach pojawi się potrzeba złagodzenia polskiej polityki pieniężnej. Coraz bardziej intensywnie myślę o perspektywie obniżki stóp procentowych NBP o 50 pkt. bazowych. Nie będę ukrywał, że przekonuje mnie do tego kilka argumentów" - napisał w komentarzu przesłanym PAP Biznes Łon.

Podatkowy rozkład jazdy i wskaźniki kadrowo-płacowe na 2023. Ściąga dla przedsiębiorcy
Od stycznia 2023 r. zmieniły się wskaźniki kadrowo-płacowe. Prezentujemy najważniejsze zmiany. I zachęcamy do pobrania pliku pdf. Pobierz e-book bezpłatnie lub kup za 20 zł.
Masz pytanie? Napisz na marketing@bankier.pl
"Pragnę zdecydowanie podkreślić, że złagodzenie polskiej polityki pieniężnej, jeśli będzie konieczne powinno być dokonane w sposób bezwzględny, porównywalny do cięcia drzewa za pomocą dobrze naostrzonej siekiery. Nie należy się wahać przed użyciem owej siekiery" - dodał.
Członek RPP wśród argumentów za obniżką stóp procentowych wymienił umocnienie się polskiej waluty.
"Po pierwsze warto zauważyć, że z uwagi na silne umocnienie kursu złotego w okresie od połowy grudnia poprzedniego roku uwarunkowania monetarne w naszym kraju uległy zaostrzeniu" - napisał.
"Wychodzę bowiem z założenia, że charakter owych uwarunkowań związany jest nie tylko z poziomem stóp procentowych, lecz także z wahaniami kursu waluty krajowej. Osobiście bardzo dużą wagę przywiązuję do analizy granicznego kursu opłacalności eksportu zarówno w odniesieniu do kursu EUR/PLN, jak również USD/PLN. Ma to bardzo ważne znaczenie z punktu widzenia realizacji strategii proeksportowej w naszym kraju" - dodał.
Zdaniem Łona, obecny poziom stóp procentowych niewystarczająco wspiera inwestycje.
"Po drugie dynamika nakładów inwestycyjnych w naszym kraju wciąż jest jeszcze nieznaczna. Świadczą o tym opublikowane niedawno dane GUS o PKB oraz jego składowych za II kwartał 2017 roku. Relacja nakładów inwestycyjnych do PKB w Polsce na tle wielu innych krajów jest stosunkowo niska. Co więcej stosunek wspomnianych nakładów do PKB jest w naszym kraju stosunkowo niski na tle danych z poprzednich lat" - napisał.
"Tymczasem u źródeł sukcesu gospodarczego leżeć powinny przede wszystkim: inwestycje oraz eksport. Warto czynić wszystko, co możliwe, aby polityka pieniężna przyczyniała się do poprawy dynamiki nakładów inwestycyjnych oraz eksportu" - dodał.
Zwrócił również uwagę na to, że w najbliższym otoczeniu Polski niższe są zarówno stopy procentowe, jak i bezrobocie.
"Po trzecie warto zauważyć, że podstawowe stopy procentowe w Czechach (0,25 proc.) i na Węgrzech (0,90 proc.) są istotnie niższe niż w Polsce (1,5 proc.). Czeskie i węgierskie stopy procentowe są niższe niż polskie także w ujęciu realnym, czyli po skorygowaniu ich o inflację konsumpcyjną" - napisał.
Członek RPP jest zdania, że spadać mogą ceny surowców i może to zmniejszać presję inflacyjną w Polsce.
"Po czwarte, trzeba bardzo uważnie obserwować zachowanie cen surowców przemysłowych, w szczególności ropy naftowej oraz miedzi. Jest dość prawdopodobne moim zdaniem, że po silnych wzrostach ceny miedzi zaczną spadać. Ta sama tendencja może dotyczyć ropy naftowej. Powyższe wnioski wysuwam na podstawie przeprowadzonej przeze mnie analizy technicznej uwzględniającej także technikę świec japońskich w kontekście układu średnich ruchomych oraz wskaźników wyprzedania i wykupienia. Realna perspektywa zniżek cen ropy naftowej może zmniejszać presję inflacyjną w naszym kraju" - napisał.
"Analiza techniczna ma dla mnie wielkie znaczenie. Najwybitniejsi traderzy tacy jak np. Larry Wiliams oraz Ed Seykota stosowali z powodzeniem tę metodę inwestowania. Jestem zdecydowanie przekonany, że dobrze wykorzystywana analiza techniczna może być bardzo pomocna w prowadzeniu polityki pieniężnej. Analiza ta może być szczególnie przydatna przy prowadzeniu pewnych działań wyprzedzających w polskiej polityce pieniężnej" - dodał.
Zdaniem Łona, sytuacja budżetowa sprzyja decyzji o obniżce stóp procentowych.
"Po piąte, uważam, że sytuacja budżetowa Polski jest bardzo dobra, także z punktu widzenia rozważania decyzji o obniżeniu stóp procentowych. Krajowa polityka fiskalna ma bowiem charakter umiarkowanie konserwatywny. Deficyt budżetowy znajduje się pod kontrolą, co jest bardzo ważne w sytuacji realizacji bardzo ważnego i potrzebnego programu polityki prorodzinnej 500+" - napisał.
Powrót do interwencji NBP?
Łon zaznaczył, że w przyszłości uzasadniona mogłaby być interwencja na rynku walutowym, która miałaby na celu osłabienie kursu złotego.
"Należy podkreślić, że interwencje walutowe znajdują się w arsenale działań naszego banku centralnego. Warto z tego instrumentu korzystać. Dobrze pamiętam kwiecień 2010 roku, kiedy to za kadencji śp. Sławomira Skrzypka, prezesa NBP doszło do interwencji walutowej mającej na celu osłabienie kursu złotego. Było to moim zdaniem działanie słuszne, służyło polskiej gospodarce. Uważam, że należy przygotować się na różne warianty - także te trudniejsze" - napisał.
Łon uważa, że zasadne mogłoby być również poszerzenie przedziału odchyleń od celu inflacyjnego NBP.
"Warto o polskiej polityce pieniężnej myśleć w sposób otwarty, odważny, elastyczny. Przyznam, że zastanawiam się w tym kontekście poważnie nad pomysłem poszerzenia przedziału odchyleń od celu inflacyjnego. Obecnie w "Założeniach polityki pieniężnej" przyjmuje się, że NBP realizuje "średniookresowy cel inflacyjny na poziomie 2,5 proc. z symetrycznym przedziałem odchyleń o szerokości ±1 punkt procentowy”. Być może należałoby zastąpić ten zapis w przyszłości zapisem mówiącym o symetrycznym przedziale odchyleń "o szerokości ±2 punkty procentowe”" - napisał.
Jego zdaniem, w przyszłości NBP może być aktywniejszy na rynku akcji oraz obligacji korporacyjnych.
"Warto korzystać z doświadczeń krajów azjatyckich. Ostatni kryzys pokazał, że banki centralne podejmowały działania dość niestandardowe. Przejawiały one swoją aktywność na rynku obligacji korporacyjnych a także na rynku akcji. Nie wykluczam, że w przyszłości działania uważane dziś za niestandardowe mogą być uważane za całkiem standardowe. Warto się do tych czasów przygotować zarówno w zakresie wiedzy, jak i mentalnie" - napisał.
W ocenie członka RPP, państwowa własność w bankowości może pozytywnie oddziaływać na dynamikę gospodarki.
"Jednym z najważniejszych osiągnięć gospodarczych ostatnich dwudziestu kilku lat było odzyskanie w 2016 roku polskiej kontroli nad bankiem Pekao. Jest to nawiązanie do poprzedniego dużego sukcesu, jakim była repolonizacja Banku Ochrony Środowiska. Udało się utrzymać złotego jako walutę narodową. Giełda warszawska znajduje się nadal w polskich rękach. Na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy obserwowaliśmy silne zwyżki kursów akcji spółek Skarbu Państwa. Te przykłady wyraźnie pokazują, że to co polskie może być dobre, że kapitał ma narodowość, że warto wierzyć w polskie siły. Przykłady krajów Europy Zachodniej pokazują, że doświadczyły one dynamicznego wzrostu w okresie, gdy sektor bankowy znajdował się i znajduje się nadal u nich pod kontrolą kapitału rodzimego" - napisał.
"Należy przypomnieć, że w Nowej Zelandii utworzono niegdyś państwowy Kiwibank, którego celem jest wpływanie na poziom opłat i prowizji w systemie bankowym. Ten przykład pokazuje, że państwowa własność w bankowości ma swoje plusy. Uważam, że w pewnym sensie jesteśmy świadkami wydarzeń dziejowych. Oto na naszych oczach dokonuje się od kilku lat rewolucja w myśleniu o gospodarce w naszym kraju. Jest to prawdziwa rewolucja w myśleniu. O ile kiedyś uczono nas, że "kapitał nie ma narodowości" to teraz sytuacja się zmienia. Okazuje się, że "kapitał ma narodowość"" - dodał.
Gołębie i jastrzębie
Eryk Łon jest postrzegany jako jeden z największych „gołębi” (tzn. zwolenników łagodnej polityki monetarnej) w Radzie Polityki Pieniężnej. W ostatniej ankiecie przeprowadzonej przez PAP, więcej „gołębich” wskazań od ekonomistów otrzymał tylko Jerzy Żyżyński. Na drugim biegunie sytuują się trzej jastrzębie: Łukasz Hardt, Eugeniusz Gatnar i przede wszystkim Kamil Zubelewicz, który jako jedyny członek RPP otwarcie opowiada się za podwyżką stóp procentowych.
Konsensus PAP: W RPP jest obecnie trzech jastrzębi, a prezes Glapiński jest jednym z największych gołębi. pic.twitter.com/dn1UNn5Yvo
— PAP Biznes (@PAPBiznes) 6 września 2017
Opinia wygłoszona przez Eryka Łona póki co jest odosobniona i zapewne nie doczeka się realizacji. Warto jednak przypomnieć, ze ustalenia RPP podejmowane są większością głosów przy obecności co najmniej pięciu członków, w tym przewodniczącego, którego głos rozstrzyga w przypadku równej liczby głosów.
Na rosnące podziały w Radzie uwagę zwrócił sam jej przewodniczący, Adam Glapiński. Prezes NBP od kilku miesięcy podkreśla, że jego zdaniem stopy powinny pójść w górę dopiero od 2019 r., zaś w przyszłym roku rozpocznie się na ten temat dyskusja.
- Na początku nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że niektórzy są takimi "jastrzębiami" czy "gołębiami". Najmocniejsze jest być może centrum i zapewniam, ze gdy będzie potrzeba zmiany stóp – np. na początku 2019 r. – to nie będziemy się wahać. W połowie 2018 r. z pewnością odbędą się bardziej zdecydowane dyskusje, dojdzie też do głosowań – powiedział prezes NBP w czasie ostatniej konferencji prasowej.
- Podtrzymuję swoje zdanie, że jeżeli nic nie zdarzy się inaczej niż zapisano w naszych projekcjach, to do końca 2018 r. w kwestii stóp nic nie powinno się zmienić. Czy nie zostanę przegłosowany pod koniec 2018 r.? Tego nie wiem – dodał.
Z prezesem nie do końca zgadza się rynek - większość analityków jest zdania, że stopy procentowe w Polsce zostaną podwyższone w ostatnim kwartale 2018 r.
Kolejne decyzyjne posiedzenie RPP odbędzie się 3-4 października.
MŻ/PAP