Rząd przedstawił strategię zmian w systemie ochrony zdrowia w Polsce na lata 2016-18. Zmiany są dość znaczące. Zapowiadana jest likwidacja NFZ, powołanie Urzędu Zdrowia Publicznego czy zwiększenie wydatków państwa na zdrowie. Czy proponowane zmiany poprawią sytuację polskich pacjentów i skrócą kolejki do specjalistów? O tym rozmawiamy z Krzysztofem Jakubiakiem, redaktorem naczelnym "Pulsu Medycyny".


-
- Likwidacja NFZ to nie jest najważniejsza rzecz, która męczy system ochrony zdrowia w Polsce, to jest raczej kwestia biurokracji. Najważniejsze jest to, czy pacjent ma płynny dostęp do świadczeń, czy może wykupić potrzebne leki. Z tego punktu widzenia, patrząc na zmiany, które zaproponował minister Radziwiłł, mogą poprawić sytuację w niektórych obszarach. Po tych zmianach to minister zdrowia będzie ponosił odpowiedzialność za to, co się dzieje w służbie zdrowia. Jeżeli chodzi o finansowanie, to przez najbliższe 2 lata poziom finansowania ma się utrzymać na aktualnym poziomie, dopiero potem ma rosnąć tak, aby w 2025 r. było to 6% PKB. W tej chwili jest to 4,5% PKB. To jest zmiana, do której rząd ma dochodzić stopniowo. Składka zdrowotna ma zostać mniej więcej na tym samym poziomie, natomiast rząd ma dokładać pieniądze z budżetu - wyjaśnia Krzysztof Jakubiak.
- W tych zmianach jest kilka rzeczy, które mogą pomóc pacjentom, np. koordynowanie opieki zdrowotnej na poziomie podstawowym. Nie będzie sytuacji, że pacjenta się wypisuje, a on na własną rękę szuka specjalisty, który go przyjmie. Druga rzecz to zbieranie informacji na temat leczenia. Dziś informacje są bardzo rozproszone. Natomiast nijak ma się to do problemu kolejek. Czy kolejki się zmniejszą? Jeżeli zapowiedzi będą realizowane, to może się tak stać. Lekarze POZ przejmą więcej funkcji, które dziś realizują lekarze specjaliści. Kolejki są do poradni specjalistycznych, a nie do lekarzy rodzinnych i te zmiany mogą pomóc. Jeżeli wydajemy na ochronę zdrowia pieniądze państwowe, to państwo powinno mieć nad tym kontrolę. Pieniądze idą z naszych składek, więc nie widzę tu żadnej sprzeczności i odchodzenia od wolnego rynku, bo w służbie zdrowia nie ma wolnego rynku i nie będzie go tak długo, jak większość pieniędzy pochodzi z budżetu państwa - mówi redaktor naczelny "Pulsu Medycyny".
ReklamaAnna Drozd





















































