Przed wybuchem "afery KNF" ówczesny szef komisji Marek Chrzanowski próbował uzyskać z prokuratury dostęp do akt afery taśmowej - wynika z informacji "Gazety Wyborczej", o których dziennik pisze w środę.


"Wyborcza", powołując się źródła w Komisji Nadzoru Finansowego, podaje, że powodem, dla którego Chrzanowski mógł być zainteresowany treścią nagrań, miała być "tocząca się w KNF procedura dotycząca rękojmi inwestora". Według dziennika "jednocześnie wiadomo, że co najmniej od 28 marca do 13 listopada 2018 r. Chrzanowski zaciskał wokół (Leszka) Czarneckiego pętlę".
Jak zapewnia dziennik, informację o tym, że Chrzanowski chciał uzyskać dostęp do nagrań, potwierdzono w kilku źródłach. "Nagrania były w prokuraturze Warszawa-Praga, która prowadziła śledztwo w sprawie afery taśmowej" - przypomina.
Według "GW" Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga "nie zaprzeczyła, że KNF wnioskowała o dostęp do podsłuchów Czarneckiego". "Poinformowała nas, że akta główne oraz podręczne śledztwa dotyczącego afery taśmowej +znajdują się poza siedzibą tutejszej jednostki+. Czyli w sądzie, w którym toczyła się sprawa przeciwko (Markowi) Falencie" - podaje gazeta.
W ocenie dziennika prokuratura "nie wprost potwierdza" nawet, że "śledczy z Katowic interesują się wątkiem +zbierania haków+ na Czarneckiego".
"Pisma kierowane przez Urząd Komisji Nadzoru Finansowego do tutejszej jednostki w związku ze śledztwem w sprawie afery taśmowej oraz udzielona na nie odpowiedź pozostają w ścisłym związku z odrębnym śledztwem prowadzonym aktualnie przez inną jednostkę prokuratury. Tym samym, mając na uwadze interes toczącego się postępowania, nie jest możliwe udzielenie odpowiedzi na zadane pytania" - powiedział "GW" rzecznik PO Warszawa-Praga prok. Marcin Saduś.(PAP)
agzi/ pch/