Biały Dom wynajął trzy globalne banki (z których dwa sam uratował przed bankructwem), by znalazły chętnych na przeszło 200 milionów akcji American International Group. Walory mają być sprzedawane po cenie 29 USD za sztukę. Samo AIG wykupi połowę udziałów, zwracając rządowi trzy miliardy dolarów.
To na razie niewielki ułamek kwoty, jaką amerykańscy podatnicy wpompowali w AIG na przełomie lat 2008/09. W czasie pierwszej fali kryzysu AIG poniosła gigantyczne straty na kontraktach CDS ubezpieczających od ryzyka niewypłacalności dłużnika. W 2008 roku spółka odnotowała niemal 100 mld dolarów straty, co do dziś pozostaje rekordem.
Aby uniknąć upadku tej „systemowo istotnej” instytucji Departament Skarbu oraz Rezerwa Federalna wpompowały w spółkę 182,5 mld dolarów. AIG dostała 52,5 mld USD w ramach programu TARP, 60 mld USD stanowiła linia kredytowa Fed-u, zaś 69,8 mld USD wyłożył Departament Skarbu.
Kurs AIG w ciągu ostatnich 5 lat.
To już drugie podejście do prywatyzacji AIG. W maju Departament Skarbu sprzedał 200 mln akcji AIG (także po cenie 29 USD), redukując swój udział do 77%. Na zamknięciu środowej sesji kurs AIG ukształtował się na poziomie 29,44 USD.
Jeśli transakcja zostanie sfinalizowana, to rząd USA zmniejszy swe zaangażowane w ubezpieczycielu do 70%, czyli wartościowo ok. 42 mld USD. Departament Skarbu obejmował akcje AIG po średniej cenie 28,72 USD. Widać, że stara się sprzedawać udziały w AIG z zyskiem. Nie da się jednak uciec od wrażenia, że Biały Dom świetnie wyczuwa koniunkturę na Wall Steet i wychodzi z inwestycji tuż po lokalnym szczycie koniunktury.
K.K.

























































