O 10:34 kurs euro pozostawał bez większych zmian na poziomie 4,2663 zł. Rynek euro-złotego powoli staje się bardzo nudnym rynkiem. Od kwietnia obowiązuje tu trend boczny o zakresie 4,20-4,30 zł. Ale przez większość tego okresu kurs EUR/PLN porusza się w przedziale 4,23-4,28 zł. Od kilku tygodni utrzymujemy się blisko środka tego przedziału.
- Złoty będzie według naszej oceny stabilizować się w pobliżu obecnych poziomów w oczekiwaniu na kluczową dla rynków środową decyzję RPP oraz wydźwięk przekazu z czwartkowej konferencji prezesa NBP - napisali w porannym raporcie stratedzy PKO BP. Ekonomiści spodziewają się, że Rada obniży stopy procentowe NBP o 25 pb. Ale na rynku nieśmiało spekuluje się o cięciu rzędu 50 pb.
Ewentualna 50-punktowa obniżka mogłaby zaszkodzić złotemu, który w ujęciu realnym (czyli po skorygowanie o różnicy w inflacji pomiędzy Polską a strefą euro) pozostaje niemal rekordowo mocny. Znakiem zapytania pozostaje też ton prezesa Adama Glapińskiego, który podczas czwartkowej konferencji prasowej jak zwykle będzie usiłował kształtować oczekiwania uczestników rynku.
Tymczasem na parze euro-dolar doszło do dość gwałtownego i raczej mało spodziewanego zwrotu „na południe”. Kurs EUR/USD spadł poniżej 1,17 USD, choć jeszcze dzień wcześniej wydawało się, że ruszy w stronę tegorocznego szczuty (1,1829). Na polskim rynku oznaczało to wzrost notowań dolara aż o 2,7 grosza i kurs USD/PLN na poziomie 3,6663 zł.
O 1,7 grosza w górę poszły notowania franka szwajcarskiego, przed południem wycenianego na 4,5606 zł. Funt brytyjski zniżkował o 1,5 grosza, osiągając cenę 4,9151 zł.
KK