
Pomimo trwających od ponad dwóch lat wzrostów cen złota inwestorzy nie są zainteresowani królewskim metalem. Potwierdzają to statystyki Google’a, według których popularność złota jest najniższa od lipca 2007 roku. Czyli od początku kryzysu finansowego.
Po ciężkiej i długiej bessie z lat 2011-15 na rynku złota od ponad dwóch lat stawiane są (przynajmniej zdaniem optymistów) zręby nowej hossy. Kolejne dołki na wykresie dolarowych cen złota znajdują się na coraz wyższych poziomach, choć z drugiej strony kurs kruszcu wciąż nie pokonał szczytu z lipca 2016 roku (gdy świat finansów ogarnęła panika po brexicie).
Mimo narastającej na całym świecie presji inflacyjnej, rosnącym ryzyku finansowym (wyceny większości aktywów notują wieloletnie maksima) i napięciach geopolitycznych (Rosja, Iran, Korea) popyt na złoto utrzymuje się blisko wieloletnich minimów. W Stanach Zjednoczonych popyt na złoty bulion w pierwszym kwartale spadł do najniższego poziomu od 10 lat. A w marcu i kwietniu US Mint odnotowała najniższą sprzedaż monet bulionowych od roku 2008.
Użyj kodu INWESTOR, a otrzymasz ofertę rocznej prenumeraty "Złotowieści" z 50-procentową zniżką - skorzystaj >>
„Twarde” dane o sprzedaży znajdują potwierdzenie w statystykach przeglądarki Google. Na przełomie maja i czerwca fraza „buy gold” (ang. kup złoto) cieszyła się najniższą popularnością od lipca 2007 roku. Czyli od czasu, gdy plajta dwóch funduszy inwestycyjnych banku Bear Stearns rozpoczęła największy po II wojnie światowej kryzys finansowy.
Jakie płyną stąd wnioski inwestycyjne? Po pierwsze, skrajnie niepopularne aktywa w zasadzie nie mogą być przewartościowane. A istnieje duża szansa, że są niedowartościowane. Zaś niedowartościowane aktywa zwykły zyskiwać na wartości w dłuższym terminie (choć najpierw mogą stać się niedowartościowane jeszcze bardziej!).
Po drugie, globalna niechęć do inwestowania w złoto jest przejawem ekstremalnego samozadowolenia inwestorów. Z takimi sytuacjami zazwyczaj spotykamy się na szczytach giełdowej hossy. Tak było w roku 2000 czy 2007. Czy i tym razem historia się powtórzy? Tego nie wiem, ale skrajnie niskie zainteresowanie złotem jest jednym z sygnałów, że zbliżamy się do końca inwestycyjnego szaleństwa wywołanego bilionami dolarów wykreowanych z powietrza przez największe banki centralne.
Krzysztof Kolany
