REKLAMA

Wielu pracowników obawia się postępującej robotyzacji. Eksperci uspokajają i wymieniają korzyści

2022-11-02 06:25
publikacja
2022-11-02 06:25

Robotyzacja ma przede wszystkim odciążyć pracowników od wykonywania monotonnych i powtarzalnych czynności. Choć wielu pracowników obawia się utraty pracy z powodu przejęcia ich obowiązków przez roboty, to powody do zmartwienia powinni mieć tylko ci z nich, którzy zamykają się na rozwój i możliwość przekwalifikowania się. Z podejściem pracowników do automatyzacji wiąże się szereg wyzwań dla menedżerów. Rezultatem nieprzemyślanych inwestycji może być np. niezadowolenie pracowników i spadek ich zaangażowania.

Wielu pracowników obawia się postępującej robotyzacji. Eksperci uspokajają i wymieniają korzyści
Wielu pracowników obawia się postępującej robotyzacji. Eksperci uspokajają i wymieniają korzyści
fot. HBRH / / Shutterstock

Jak wynika z badania „Automation with intelligence” firmy Deloitte, od 2018 roku podwoiła się liczba firm wdrażających automatyzację na dużą skalę. 74 proc. przedsiębiorstw przyznało, że wdraża rozwiązania mające na celu automatyzację powtarzalnych procesów biznesowych. Pięć na 10 organizacji stosuje techniki cyfrowego rozpoznawania postaci, a blisko połowa rozważa rozpoczęcie korzystania z narzędzi opartych na sztucznej inteligencji.

- Sztuczna inteligencja ma zastąpić powtarzalne, monotonne czynności. Dzięki temu pracownicy będą mogli się skoncentrować na bardziej wartościowych czynnościach, angażujących, rozwijających. Tym bardziej dotyczy to też menedżerów. I naprawdę, jeśli nawet znikną pewne zawody, to będzie mnóstwo innych opcji. W tym wszystkim najważniejsza jest nasza otwartość i elastyczność co do przekwalifikowywania się - ocenia w rozmowie z agencją Newseria Innowacje Małgorzata Jakubicz, trenerka przywództwa i coach z Akademii Lidera Przyszłości.

Z badania przeprowadzonego przez Citrix wynika, że roboty nie zastąpią ludzi w pracy, ale sprawią, że będziemy bardziej zaangażowani, innowacyjni i efektywni. Ponad 77 proc. z ok. 500 przedstawicieli kadry zarządzającej i tysiąca pracowników dużych i średnich przedsiębiorstw w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji, Holandii i Stanach Zjednoczonych uważa, że w 2035 roku sztuczna inteligencja znacznie przyspieszy wszystkie procesy decyzyjne i zwiększy wydajność pracowników.

Z badań Apifonica.com, przeprowadzonych w sierpniu i wrześniu br., dziewięciu na 10 respondentów uważa, że dzięki wdrożonym voicebotom ich praca stała się łatwiejsza. Większość podkreśliła, że może w końcu skoncentrować się na bardziej wymagającej i kreatywnej pracy. Jednak 100 proc. przebadanych menedżerów i 87,5 proc. pracowników niższego szczebla pracujących w firmach, w których wdrożono automatyzację, uważa, że nie ma możliwości, aby inteligentni asystenci głosowi ich zastąpili.

Nie dla wszystkich osób takie podejście jest takie oczywiste. Wielu pracownikom towarzyszą obawy o utratę miejsc pracy.

- Minusem cyfryzacji jest to, że po prostu osoby, które są mniej otwarte na zmiany, które nie są tak elastyczne, jeśli chodzi o swój rozwój, będą miały wyzwanie w postaci tego, żeby się przekwalifikować albo zdobyć dodatkowe kwalifikacje - mówi Małgorzata Jakubicz. - Minus jest też taki, że stracimy w niektórych obszarach bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem. Już teraz niechętnie podchodzimy do botów, które obsługują nas np. w ramach działów obsługi klientów. Mówi się, że w przyszłości usługą VIP będzie obsługa przez rzeczywistego człowieka.

Według Citrix czynniki takie jak emocje mogą być w przyszłości również kształtowane przez sztuczną inteligencję. Pojawią się tzw. „AI-NGELS”, czyli cyfrowi asystenci, sterowani przez sztuczną inteligencję, którzy pomogą pracownikom określać priorytety, ale także zadbają o dobre samopoczucie fizyczne oraz psychiczne. Niektórzy eksperci są jednak zdania, że tego typu zadania, mimo postępującej cyfryzacji, pozostaną czysto ludzkie.

- Wydaje się, że stanowiskami „ludzkimi”, które będą nadal potrzebne w przyszłości, są wszystkie te, które dotyczą człowieka i jego rozwoju, ale także dobrostanu psychicznego. To są zawody związane z tym, aby człowiek był szczęśliwy. Nie bez kozery powstają w firmach takie stanowiska jak happy manager, które są dedykowane do tego, żeby dbać o pracowników. Wiadomo, że technologia się rozwija, więc wszystko, co związane z nową technologią, obsługą, jej ulepszaniem i wdrażaniem, czyli szeroko rozumiane działy IT, także na pewno będzie się rozwijało, a nie zanikało - wymienia coach i trenerka przywództwa.

Wdrażanie automatyzacji w firmach wiąże się z wieloma wyzwaniami na szczeblu menedżerskim. Jednym z nich jest odpowiednie zaangażowanie pracowników w ten proces.

- Badania Pawła Fortuny pokazują, że pracownicy chętniej będą angażowali się w proces transformacji, jeśli zostaną zapytani o zdanie, jakie czynności chcą oddać robotom w pierwszej kolejności. Dlatego tutaj uważność na drugiego człowieka jest bardzo ważna - podkreśla Małgorzata Jakubowicz. - Inteligencja emocjonalna, w tym empatia, będzie kluczową kompetencją przyszłości dla liderów. Kiedy przeprowadzam szkolenia dla dużych korporacji w zakresie przywództwa, często w informacji zwrotnej mówimy o tym, żeby dzielić się swoimi uczuciami. To budzi duże kontrowersje. Liderzy niechętnie chcą to robić i niechętnie to robią. Natomiast w przyszłości będzie to coś zupełnie naturalnego i niezbędnego, żebyśmy mogli funkcjonować w ramach transformacji cyfrowej.

Menedżerowie zaczynają postrzegać robotyzację procesów biznesowych jako uniwersalne rozwiązanie problemów w firmach. Badania międzynarodowego zespołu prowadzone przez dra Artura Modlińskiego z Uniwersytetu  Łódzkiego wskazują, że zbyt duży entuzjazm w tym obszarze może mieć jednak odwrotny skutek i prowadzić do zjawiska remanualizacji procesów zrobotyzowanych, czyli przyjmowania pracy robotów z powrotem przez ludzi. Eksperci wskazują, że chociażby zastosowanie robota bez uprzedniego przygotowania zespołu może się zakończyć niezadowoleniem pracowników. Badani menedżerowie doświadczali na przykład sytuacji, w których pracownicy „kradli” robotom zadania, mimo że te wykonywały je poprawnie.

- Te badania pokazują, że niekiedy rezygnujemy z robotów i wracamy do ludzi. Dlatego że nie zawsze transformacja cyfrowa odpowiada na potrzeby jakościowe organizacji. To jest jeden powód. Drugi powód jest taki, że po prostu pracownicy są niezadowoleni, mniej zaangażowani w swoją pracę - mówi ekspertka.

Innymi powodami remanualizacji - bardziej technicznymi - były nowe przepisy prawne i zmiany procesów wewnętrznych, które wymagały wygaszenia robota, a także błędy kodów programujących czynności wykonywanych przez roboty oraz brak ekspertów lub środków finansowych koniecznych do aktualizacji oprogramowania. 

Kompetencjom liderów w dobie transformacji cyfrowej miejsc pracy poświęcona była debata w ramach jednego z ostatnich Thursday Gathering. To cykliczne wydarzenie przyciągające społeczność innowatorów. Organizatorem eventów jest Fundacja Venture Café Warsaw.

Źródło:
Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING

Komentarze (4)

dodaj komentarz
franek_bez_franka2
Bają się robotyzacji.
Przecież zaczyna się testować stały dochód bez wymagalności pracy.
Ma starczyć na obiad z glonu i robaka, piwo marki piwo, darmową TVP, dostęp do net-a i darmowe gry sieciowe.
Za ok 20 lat zgodnie z ilością narodzin (minus 20% r./r.) będziemy mieli mniej 20% nowych zatrudnionych. A Polska będzie
Bają się robotyzacji.
Przecież zaczyna się testować stały dochód bez wymagalności pracy.
Ma starczyć na obiad z glonu i robaka, piwo marki piwo, darmową TVP, dostęp do net-a i darmowe gry sieciowe.
Za ok 20 lat zgodnie z ilością narodzin (minus 20% r./r.) będziemy mieli mniej 20% nowych zatrudnionych. A Polska będzie krajem o populacji poniżej 33 mln (a może mniej).
bt5
Tak kobita nie mogła wiecej banialuk naprodukowac ? Praca w przemyśle od jego zarania polegała na tym że w 90% zatrudniała osoby do powtarzalnych płac na liniach produkcyjnych za nienajgorsze a czasem nawet atrakcyjne wynagrodzenia. W automatyzacji chodzi o to żeby pozbyc się tych 90% fizycznych bo coraz to więcej sobie spiewają Tak kobita nie mogła wiecej banialuk naprodukowac ? Praca w przemyśle od jego zarania polegała na tym że w 90% zatrudniała osoby do powtarzalnych płac na liniach produkcyjnych za nienajgorsze a czasem nawet atrakcyjne wynagrodzenia. W automatyzacji chodzi o to żeby pozbyc się tych 90% fizycznych bo coraz to więcej sobie spiewają a za to robią braki produkcyjne w odróznieniu od robotów, a materiały do produkcji coraz drożej kosztują i barki to coraz wieksze straty. A bajki o przekwlifikowaniu do nadają sie najwyzej do opowiadania dzieciom w żłobku bo jak sobie tacy "eksperci" wyobrażają ze monter na lini czy podaj- wyjmij przekwlifukuje sie na specjalistę od obsługi np. byle sterowników PLC . Przekwalifikowanie to fikcja a do tego przecież chodzi o to że tych specjalistów potrzeba w gruncie rzeczy niewielu.
po_co
Takich zmian było w historii wiele i za każdym razem ludzie tworzyli nowe miejsca pracy.
Co więcej jest nas stale coraz więcej.

Maszyny, urządzenia, roboty to wszystko wymaga serwisu. Jeszcze przez jakiś czas niezbędny będzie do tego człowiek. Poza tym nawet w obliczu tego, że wielu ludziom na świecie nie chce się edukować
Takich zmian było w historii wiele i za każdym razem ludzie tworzyli nowe miejsca pracy.
Co więcej jest nas stale coraz więcej.

Maszyny, urządzenia, roboty to wszystko wymaga serwisu. Jeszcze przez jakiś czas niezbędny będzie do tego człowiek. Poza tym nawet w obliczu tego, że wielu ludziom na świecie nie chce się edukować ich wykształcenie dzisiaj jest znacznie wyższe niż wykształcenie tego samego typu osób 50, 100 czy setki lat temu.

Nie wiem też dlaczego mamy się tak przesadnie przejmować osobami którym się nic w życiu nie chce?
bt5 odpowiada po_co
100 lat temu sie ludzi podpisywali krzyżykami a na dom ich był stać za gotówkę (za pracę w fabryce, nawet w Polsce) . Dziś mają całe kolekcje dyplomów i pracuja na kasię w biedronce lub w call cneter i bank ich moze najwyżej zabic śmiechem w prawie hipoteki. A jesli chodzi o te mityczne przekwalifikowania to czny naprawdę trudno 100 lat temu sie ludzi podpisywali krzyżykami a na dom ich był stać za gotówkę (za pracę w fabryce, nawet w Polsce) . Dziś mają całe kolekcje dyplomów i pracuja na kasię w biedronce lub w call cneter i bank ich moze najwyżej zabic śmiechem w prawie hipoteki. A jesli chodzi o te mityczne przekwalifikowania to czny naprawdę trudno sięgnąc po relacje ludzi z dawniejszych czasóe. Kosiarze ręczni zostali wywalenie z roboty przez kombajny, furmani przez ciężarówki, itd, i to przekwalifikowanie polegało na chodzieniu po zupoke od Armi Zbawienia oraz na zachorowaniu na grużlice i zgonie. To że jest nas coraz więcej to efekt Keynsizmu wymyslonego po masowym bezrobociu lat 30 tych ale tych długów jest już tyle że i Keynsizm wymieka. Skończy się dług to zrobi się wielkie bezrobocie. Choć akcja szczepień" miała chyba na zelu prewencyjne zwalczanie bezrobocia.

Powiązane: Praca, płaca i kariera

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki