Złoto nie ma ostatnio dobrej passy. W ubiegłym tygodniu jego cena wyrażona w amerykańskich dolarach spadła o 3,4% i w piątek była najniższa od połowy sierpnia 2012 roku. Przed weekendem uncję złota można było nabyć już za niespełna 1.609 USD.
Tak rynek zareagował na informację, że w czwartym kwartale fundusz George’a Sorosa pozbył się 55% swych udziałów w SPDR Gold Trust – czyli największym ETF-ie inwestującym w fizyczne złoto. Dość nerwowa reakcja inwestorów sprawiła, że po raz pierwszy w tym roku rynek zdradza objawy silnego wyprzedania. 14-dniowy RSI spadł w piątek do 27,9 pkt. i w poniedziałek utrzymywał się poniżej granicy 30 pkt.
Tymczasem zarówno długoterminowe fundamenty jak i średnioterminowa sytuacja techniczna generują silne sygnały kupna żółtego metalu. Moskiewskie spotkanie G20 praktycznie rzecz biorąc usankcjonowało japońską interwencję mającą na celu osłabienie jena. To powinno zachęcić inne banki centralne do zintensyfikowania dodruku pustego pieniądza i eskalacji wojen walutowych.
Równocześnie silnej redukcji uległa spekulacyjna pozycja w kontraktach na złoto na giełdzie nowojorskiej. W ciągu tygodnia tzw. duzi spekulanci ograniczyli liczbę otwartych kontraktów aż o 15%. W efekcie spekulacyjna długa pozycja netto spadła do najniższego poziomu od grudnia 2008 roku. Trudno o lepszy sygnał wyprzedania rynku i utraty wiary w żółty metal wśród finansistów. W ostatniej dekadzie taka sytuacja generowała praktycznie niezawodny sygnał kupna.
Krzysztof Kolany
Bankier.pl























































