W poniedziałek w południe posiedzenie podkomisji smoleńskiej, które ma być poświęcone omówieniu wniosku do Trybunału Praw Człowieka ws. oskarżenia Rosji za zbrodnię smoleńską - powiedział w Polsat News przewodniczący podkomisji Antoni Macierewicz (PiS).


Decyzją szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza z 15 grudnia podkomisja ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej uległa likwidacji, a jej członkowie odwołani. Zostali oni zobligowani do rozliczenia się do 18 grudnia z wszelkiej dokumentacji, nieruchomości oraz sprzętów używanych do prac podkomisji.
Tymczasem w poniedziałek w południe rozpoczęło się posiedzenie podkomisji. Przewodniczący podkomisji Antoni Macierewicz przed posiedzeniem oświadczył w Polsat News, że podkomisja nie została zlikwidowana, gdyż - jego zdaniem - "pan minister nie ma takiego uprawnienia, by likwidować podkomisję". "Ona działa do sierpnia przyszłego roku" - wskazał.
Jak dodał, nie ma żadnych przepisów umożliwiających szefowi MON jej likwidację. "Za to być może chodzi o to, że dzisiejsze posiedzenie jest poświęcone omówieniu tego raportu, to jest wniosek do Trybunału Praw Człowieka o oskarżenie Rosji za zbrodnię smoleńską; za zamordowanie pana prezydenta (Lecha Kaczyńskiego), za pierwszy atak rosyjski na państwo NATO. Ten atak, który rozpoczął agresję, z jaką dzisiaj mamy do czynienia, zarówno w Ukrainie jak i zagrożenia innych państw, które sąsiadują z Federacją Rosyjską" - mówił Macierewicz.
"Wydanie tego raportu, jego przekazanie do Trybunału Praw Człowieka, właśnie pan (Donald) Tusk uważa za zagrożenie dla (prezydenta Rosji, Władimira) Putina, a chroni Putina za wszelką cenę już od 2010 roku, od 10 kwietnia, kiedy oddał mu cały proces badania dramatu smoleńskiego, łamiąc polskie prawo, które zakładało, że ma być wspólna komisja polsko-rosyjska" - dodał polityk PiS.
Jak zaznaczył, nie są to szokujące słowa, ale prawdziwe. W tym kontekście wskazał na raport podkomisji. "Jest on powszechnie znany, obecny na stronie internetowej MON, wraz z 10 tys. stron załączników, i zlikwidowany przez pana (szefa MON, Władysława) Kosiniaka-Kamysza przedwczoraj. Zamiast tego Kosiniak-Kamysz uznał, że prawdziwym powodem dramatu jest wina polskich pilotów" - mówił Macierewicz.
Jak dodał, to są kłamstwa, i "pan Donald Tusk świetnie wie, że to jest kłamstwo; ma pełny materiał dowodowy wskazujący, że to jest oszustwo, kłamstwo, a mimo to broni Putina".
Macierewicz mówił też, że szef MON nie może odwołać członków podkomisji. "Może to zrobić tylko wtedy, jeżeli przewodniczący Komisji badania wypadków lotniczych lotnictwa państwowego sformułuje taką tezę, zwróci się do ministra, aby daną osobę wyłączyć z komisji". "Nic nie wiem, aby taki dokument był" - wskazał.
Macierewicz: Kosiniak-Kamysz chce ukryć prawdę o Smoleńsku
Macierewicz pojawił się w poniedziałek w południe w siedzibie podkomisji na warszawskiej Woli. Jak powiedział w Polsat News, podkomisja zebrała się, by omówić wniosek do Trybunału Praw Człowieka ws. oskarżenia Rosji za zbrodnię smoleńską. Według Macierewicza, podkomisja nie została zlikwidowana, gdyż - jak przekonywał - "pan minister nie ma takiego uprawnienia, by likwidować podkomisję". "Ona działa do sierpnia przyszłego roku" - wskazał jej przewodniczący.
"Nie tylko podkomisja działa, ale także przyjęliśmy decyzję dot. skierowania do prokuratury wniosku o przestępstwie pana ministra obrony narodowej Kosiniaka-Kamysza, bo to działanie jest po prostu przestępstwem, które ma z jednej strony aspekt merytoryczny, ale ma także olbrzymi, dramatyczny dla Polski aspekt polityczny, dlatego że oskarża polskich pilotów, polskie wojsko, a usprawiedliwia i chroni zbrodniarza rosyjskiego Władimira Putina. To jest rzecz, która w dzisiejszych czasach, gdy jest zagrożona cała Europa, gdy jest niszczona Ukraina, gdy jest zagrożona Polska, jest zdradą narodową. Pan Kosiniak-Kamysz musi za to mieć odpowiedzialność i ewentualnie pan Donald Tusk, jeżeli to domniemanie, iż to jest tak naprawdę jego decyzja, którą tylko tak nieskutecznie i tak niezręcznie z punktu widzenia prawnego realizuje pan Kosiniak-Kamysz, będzie miał także odpowiedzialność pan Donald Tusk" - powiedział dziennikarzom po posiedzeniu podkomisji Macierewicz.
Zapowiedział, że "w najbliższych dniach chcą przedstawić całą tą problematykę opinii publicznej". "Zrobimy konferencję prasową, na której zostaną szczegóły tego wniosku prawnego przedstawione, także z podkreśleniem szeregu szczegółów związanych z bezprawnym działaniem np. ze strony pana Kosiniaka-Kamysza, który chce ukryć prawdę o Smoleńsku, likwidując ze strony internetowej materiały raportu smoleńskiego i załączniki raportu smoleńskiego" - przekazał wiceprezes PiS.
"Równocześnie twierdząc, co jest bezprawne, bo nie ma takiej kompetencji, że dzisiaj on uznaje, że raport pana Jerzego Millera, czyli rosyjski raport de facto, z tezami pani Tatjany Anodiny (przewodnicząca Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego - przyp. PAP) jest tym punktem widzenia, który jest ważny" - dodał Macierewicz.
Wskazał, że "minister obrony narodowej, ani premier, ani nikt inny nie ma prawa decydować, który raport jest ważny". "O tym decyduje komisja" - podkreślił.
Na pytanie, co będzie we wniosku do prokuratury, odpowiedział: "Wniosek będzie dotyczył przede wszystkim Kosiniaka-Kamysza, ponieważ on to bezprawie realizuje i on to bezprawie chce za wszelką cenę dla pana Putina wykonać".
Dopytywany o to, kiedy skierują do prokuratury zapowiadany wniosek i kiedy odbędzie się konferencja prasowa, powiedział: "W najbliższych dniach, oczywiście jeszcze przed świętami, będzie ta konferencja prasowa i wtedy szczegóły prawne przedstawimy, bo na pewno odpowiednie artykuły prawne będą punktem odniesienia".
Zaznaczył, że podkomisja smoleńska nie jest rozwiązana, ponieważ nie ma takiego uprawnienia. "Oczywiście może pan Kosiniak-Kamysz przemocą próbować nas zlikwidować, ale tylko w wymiarze takim związanym z funkcjonowaniem MON, a komisja będzie istniała tak czy inaczej, bez względu na to, co on sobie wyobraża - weźmie komputery, weźmie telefony, weźmie różne rzeczy, ale nas nie zabierze, nas nie zabije, nas nie zlikwiduje. My będziemy pracowali i będziemy pokazywali, jak wygląda prawda o przestępstwie pana Putina i o zbrodni smoleńskiej" - podkreślił Macierewicz.
Pytany o to, czy przekażą szefowi MON dokumentację, odpowiedział: "Nie ma na razie żadnego uprawnienia, żeby przekazać tę dokumentację, oczywiście nie wykluczam, że będzie przemoc w tej materii realizowana, ale powtarzam jeszcze raz, ja nie otrzymałem żadnego dokumentu, który by te materiały pozwolił przekazać, bo one mogą być przekazane, tylko do formacji, która pracuje w Poznaniu, tylko do Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, tylko tam można je przekazać. Tutaj się nie zjawił żaden przedstawiciel tej formacji, nie mamy w związku z tym możliwości przekazania tych dokumentów nikomu innemu" - wskazał.
Na pytanie, czy podporządkuje się decyzji szefa MON, powiedział: "Nie mogę się podporządkować bezprawiu. Ja odpowiadam za podkomisję i odpowiadam za te dokumenty. Gdybym oddał te dokumenty komuś, kto nie ma do tego prawa to byłbym później, i słusznie, zarówno w wymiarze prawnym, jak i moralnym oraz historycznym atakowany, że pozbyłem się głównych dowodów zbrodni Putina. Nie mogę tego zrobić w żadnym wypadku i nie zrobię".Rzecznik MON: Likwidacja podkomisji smoleńskiej jest faktem prawnym
Rzecznik MON pytany o to, czy będą podejmowane jakieś kroki w związku z posiedzeniem podkomisji, przypomniał, że podkomisja została zlikwidowana w zeszłym tygodniu. "To jest fakt prawny, niezaprzeczalny, zgodnie z decyzją ministra obrony narodowej" - powiedział Sejmej. "Mamy do czynienia z posiedzeniem byłej podkomisji" - podkreślił.
Odnosząc się do sytuacji wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk przekazał na platformie X: "Zgodnie z decyzją Ministra Obrony Narodowej: podkomisja prowadzona przez pana Macierewicza przestała istnieć 15 grudnia 2023 r.; byli członkowie podkomisji mają obowiązek rozliczyć się ze swojej pracy do końca 18 grudnia 2023 r.; byli członkowie podkomisji mają prawo do końca dnia korzystać z budynku przy ul. Kolskiej celem rozliczenia się z wykonanych prac oraz zdania pobranego sprzętu".
Dodał, że z dniem 15 grudnia "wygasły wszystkie upoważnienia byłego przewodniczącego i członków podkomisji do działalności w imieniu MON oraz Państwowej Komisji".
"Wszelkie czynności podejmowane przez byłych członków podkomisji w innym, niż opisany w decyzji zakresie, nie mają żadnej mocy prawnej" - podkreślił.
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi - 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
W latach 2010-2011 przyczyny katastrofy smoleńskiej badała Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego pod przewodnictwem ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera. W przedstawionym w lipcu 2011 r. raporcie komisja ustaliła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, czego konsekwencją było zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji Tu-154M. Według Komisji, ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
Podkomisja ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej została powołana na mocy rozporządzenia z 4 lutego 2016 r. podpisanego przez ówczesnego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Jej pierwsze posiedzenie odbyło się 7 marca 2016 r.
W kwietniu 2022 r. szef podkomisji Antoni Macierewicz przedstawił raport z jej prac, który kwestionował ustalenia komisji Millera. "Przyczyną katastrofy 10 kwietnia nad Smoleńskiem był akt bezprawnej ingerencji strony rosyjskiej na statek powietrzny Tu-154M z delegacją prezydenta RP; głównym i bezspornym dowodem tej ingerencji był wybuch w lewym skrzydle na 100 m przed minięciem przez samolot brzozy na działce doktora Bodina nad terenem, gdzie nie było ani wysokich drzew, ani innych przeszkód mogących zagrozić samolotowi. Potem doszło do wybuchu w centropłacie" – powiedział, prezentując raport, Macierewicz.
Politycy ówczesnej opozycji wielokrotnie krytykowali działalność podkomisji. W grudniu 2022 r. poseł KO Maciej Lasek, były szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, powiedział, że "po ponad 6 latach, wydaniu 30 mln zł publicznych środków, zniszczeniu drugiego Tupolewa, wartego ok. 70 mln zł" Antoni Macierewicz opublikował "pseudoraport", "z którym nie zgadza się nawet część członków podkomisji".
W kwietniu tego roku podkomisja smoleńska złożyła w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz morderstwa pozostałych 95 osób podróżujących Tu-154 10 kwietnia 2010 r. A w grudniu br. podkomisja opracowała skargę przeciw Rosji do Trybunału Praw Człowieka jednoznacznie definiująca przyczynę katastrofy jako wynik zniszczenia samolotu eksplozjami.
Śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej od 10 kwietnia 2010 r. prowadzi prokuratura. Najpierw była to Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Po reformie prokuratury przez rząd PiS śledztwo od zlikwidowanej wtedy prokuratury wojskowej przejęła Prokuratura Krajowa. Od marca 2016 r. sprawą zajął się Zespół Śledczy nr I Prokuratury Krajowej. W 2022 r. Prokuratura zarzuciła rosyjskim kontrolerom świadome podjęcie działań mających doprowadzić do katastrofy. Sąd Okręgowy w Warszawie na tej podstawie podjął decyzję o aresztowaniu tych rosyjskich kontrolerów. W lipcu tego roku PK poinformowała o włączeniu do śledztwa zawiadomienia podkomisji smoleńskiej o zamachu na Prezydenta i elitę polityczną RP.
autor: Rafał Białkowski, Katarzyna Krzykowska, Aleksandra Kiełczykowska






















































