Percepcja nowojorskich inwestorów jest nadzwyczaj wybiórcza. Dziś cieszyli się oni z wiadomości, że emirat Abu Zabi pożyczy sąsiedniemu Dubajowi 10 mld $, dzięki czemu znany z ambitnych projektów deweloper Nakheel uniknął bankructwa i spłacił zapadające dziś obligacje. W ten sposób państwowy konglomerat Dubai World ma zapewnione finansowanie do kwietnia 2010 roku. Co będzie po tej dacie z pozostałymi 49 mld $ zobowiązań spółki, nikt się nie zastanawiał. Tyle że awaryjna pożyczka dla Dubaju w niczym nie zmienia problemów budżetowych Grecji czy Irlandii. Niepokoju nie wzbudziło też obniżenie przez agencję Standard & Poor’s ratingu Meksyku. W najgorszym możliwym momencie przypomniała o sobie też Argentyna, która wciąż nie spłaciła zagranicznych długów zaciągniętych w XX wieku. Dziś rząd tego południowoamerykańskiego państwa poinformował o utworzeniu specjalnego funduszu, który pozyska dewizy z krajowych rezerw walutowych, by spłacić dług zapadający w przyszłym roku.
Tak więc informacje z frontu walki o utrzymanie wiarygodności kredytowej państw były mieszane, co jednak nie mąciło dobrych nastrojów na Wall Street. Nawet połajanka, jaką prezydent Obama urządził bankierom (w putinowskim stylu kazał im zwiększyć akcję kredytową dla drobnego biznesu) nie zepsuła sielankowej atmosfery. Przed zbliżającym się Bożym Narodzeniem rynek wyraźnie chce wzrostów i nie potrzebuje do tego poważniejszych pretekstów.
A dziś znakomitą wymówką do hurtowego kupowania akcji była informacja z sektora energetycznego. Naftowy potentat Exxon Mobile chce zapłacić równowartość 31 mld $ (płatne w akcjach) za największego w USA producenta gazu – spółkę XTO Energy. Ta informacja podbiła kurs XTO o 15%, ale walory Exxona przeceniono o blisko 5%. Niemniej jednak inwestorzy cieszyli się, że korporacje znów wydają gotówką (kogo obchodzi czy aby sensownie), podbijając przy tym wyceny przejmowanych spółek.
Efektem takiego nastawienia była jednoznacznie wzrostowa sesja – indeksy wspinały się systematycznie niemal od pierwszej do ostatniej minuty handlu. Ostatecznie S&P500 urósł o 0,7%, osiągając wartość 1114 pkt. Nasdaq poszedł w górę o 1%, zaś Dow Jones, któremu ciążyły walory Exxon Mobile, zyskał 0,3% i po raz pierwszy od października 2008 roku znalazł się powyżej poziomu 10,5 tys. punktów.
Poniedziałkową sesją rozczarowani mogą być za to akcjonariusze Citigroup, którzy stracili prawie 7%. Citi jest ostatnim z największych amerykańskich banków, który zdecydował się spłacić pożyczkę z programu TARP. Ale w tym celu będzie musiał wyemitować nowe akcje, co znacznie rozwodni udziały dotychczasowych inwestorów.
Krzysztof Kolany
Źródło:
