Wczoraj złoto pokazało, że naprawdę jest ostatnią bezpieczną przystanią i jedyną nadzieją inwestora, gdy wszystkie inne klasy aktywów wydają się niebezpieczne. Gdy na nowojorskich giełdach zapanowała paniczna wyprzedaż akcji i surowców, kurs złota podskoczył o przeszło 2% i po raz pierwszy od grudnia przekroczył poziom 1200$ za uncję.
W piątek o godzinie 9:50 za uncję kruszcu płacono 1.202,41$, a więc bez większych zmian względem wczorajszego zamknięcia notowań. Ale spektakularna aprecjacja dolara sprawiła, że ceny kruszcu wyrażone w europejskich walutach odnotowały najwyższe nominalne poziomy we współczesnej historii świata.
Dziś rano 31,1 gram złota jest warte około 3.956 złotych, czyli aż o pięćset złotych więcej niż na początku miesiąca. W nocy dolara notowano nawet po kursie 3,38 złotego, co znaczy, że cena złota osiągnęła poziom 4.062 zł. W ten sposób pobity został rekord z lutego 2009 roku, gdy za uncję kruszcu płacono 3.383,84 zł.
Historyczny rekord padł także w euro. Uncja metalu kosztowała nawet 958€. W trakcie tygodnia złoto w Europie podrożało więc o 8,3%. W Londynie za taką samą ilość złotego kruszcu trzeba obecnie zapłacić 817 funtów, czyli o 3,8% więcej niż na wczorajszym fixingu LBMA.
Na fizyczne złoto wręcz rzucili się drobni inwestorzy, lokujący swój kapitał za pomocą funduszu SPDR Gold Trust. Tylko wczoraj ten największy ETF operujący na rynku złota kupił blisko 20 ton metalu, zwiększając swój stan posiadania do rekordowych 1.185,79 ton. Wczorajsze zakupy SPDR skalą przypominały jedynie wydarzenia z lutego 2009 roku. Gdyby inwestorzy utrzymali takie tempo zakupów, to całoroczne wydobycie kruszcu wykupiliby w ciągu 122 dni.
Krzysztof Kolany
Bankier.pl
Źródło:
