REKLAMA

Banki i frankowicze podzielą straty po połowie

2015-08-27 19:51
publikacja
2015-08-27 19:51
Banki i frankowicze podzielą straty po połowie
Banki i frankowicze podzielą straty po połowie
/ EastNews

Koszty przewalutowania kredytów frankowych w połowie mają ponosić banki, a w połowie kredytobiorcy - rekomendację takiej poprawki do ustawy o frankowiczach zgłosiła w czwartek senacka komisja budżetu i finansów. Ustawą na najbliższym posiedzeniu zajmie się Senat.

Za zarekomendowaniem Senatowi ustawy wraz z tą poprawką autorstwa Kazimierza Kleiny (PO) głosowało czterech senatorów, trzech było przeciw, nikt się nie wstrzymał.

fot. Karol Serewis / / EastNews

Wcześniej komisja odrzuciła poprawkę zaproponowaną przez senatora Grzegorza Biereckiego (PiS). Dotyczyła ona zniesienia zawartych w ustawie ograniczeń powodujących, że odnosi się ona tylko do właścicieli mieszkań o określonej powierzchni.

Projekt ustawy "o frankowiczach" przygotowany został przez klub PO. Wpłynął do Sejmu w lipcu. Miał pomóc w rozwiązaniu problemów posiadaczy hipotecznych kredytów walutowych (głównie frankowych), którzy znaleźli się w trudnej sytuacji zwłaszcza po wzroście kursu franka w styczniu br. Wiele z tych kredytów ma dziś tzw. wskaźnik LtV przekraczający 100 proc. (co oznacza, że wartość hipoteki jest niższa niż wartość kredytu).

Projekt przewidywał, że kredytobiorca mógłby ubiegać się w swoim banku o przewalutowanie posiadanego kredytu hipotecznego w walucie obcej, czyli m.in. w szwajcarskim franku. Przewalutowanie miałoby następować po kursie z dnia sporządzenia umowy restrukturyzacyjnej i polegać na wyliczeniu różnicy między wartością kredytu po przewalutowaniu a kwotą zadłużenia, jaką posiadałby w tym momencie kredytobiorca, gdyby w przeszłości zawarł z bankiem umowę o kredyt w polskich złotych. Bank ma umarzać 50 proc. tej kwoty. Jeżeli natomiast różnica byłaby wartością ujemną, to nie podlegałaby umorzeniu, ale stanowiła zobowiązanie kredytobiorcy w całości.

Z programu mogłyby korzystać osoby, których relacja wartości kredytu do wartości zabezpieczenia jest wyższa niż 80 proc. Kolejnym warunkiem miało być kryterium powierzchni nieruchomości - w przypadku mieszkania jego powierzchnia nie może przekraczać 100 m kw., a w przypadku domu 150 m kw. Kryterium powierzchni nie dotyczyłoby rodzin z trójką i więcej dzieci. Aby skorzystać z dobrodziejstw ustawy, kredytobiorca nie może posiadać innego mieszkania ani innego domu, chyba że ma inny lokal mieszkalny lub jego część nabyte w drodze spadku już po zaciągnięciu restrukturyzowanego kredytu.

Ustawa została jednak gruntownie zmieniona podczas sejmowego głosowania 5 sierpnia. W pierwotnej wersji projektu koszty przewalutowania miały być dzielone pół na pół na kredytobiorców i banki. Jednak posłowie niespodziewanie przegłosowali poprawkę SLD, która 90 proc. tych kosztów przerzuca na banki.

Senat ma się zająć ustawą na posiedzeniu, które rozpoczyna się 2 września.

W czwartek podczas obrad senackiej komisji wiceprzewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) Wojciech Kwaśniak mówił, że ustawa dotyczy kredytobiorców, którzy bez problemu obsługują swoje zadłużenie, więc można mieć wątpliwości, czy jest w ogóle potrzebna.

Jak dodał, pierwotna wersja ustawy, zakładająca równy podział kosztów przewalutowania, to wersja, którą banki posiadające portfel kredytów frankowych "byłyby w stanie udźwignąć". Ale obciążenie tych banków 90 proc. kosztów przewalutowania kredytów i dodatkowe skumulowanie tego w jednym roku spowoduje negatywne skutki dla tych banków - przekonywał wiceszef KNF. To z kolei - dodał - "zdestabilizuje polski system finansowy".

Wejście w życie obecnej wersji ustawy - jak przekonywał - zaangażuje środki publiczne do stabilizowania systemu finansowego.

Wiceminister finansów Izabela Leszczyna przekonywała, że wejście w życie ustawy o frankowiczach w obecnej wersji będzie miało negatywne skutki nie tylko dla sektora bankowego, ale dla całej gospodarki. Dodała, że rząd "z niepokojem" przyjął zmiany w tej ustawie, dokonane przez Sejm.

Wypowiadając się na temat ustawy w wersji przyjętej przez Sejm Leszczyna mówiła, że spowoduje ona koszty dla banków ok. 21 mld zł, podczas gdy wersja pierwotna - z równym podziałem kosztów przewalutowania między banki i kredytobiorców - ok. 13 mld zł.

Wskazywała także, że w efekcie wejścia w życie obecnej wersji ustawy w 6 bankach koszty umorzeń przekroczą 20 proc. ich kapitałów własnych. Nie można więc będzie wykluczyć - jak mówiła - wszczęcia procedur naprawczych, a nawet wypłat klientom banków kwot z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.

Ustawa, dodała wiceminister finansów, może spowodować straty w CIT w latach 2016-18 rzędu 3,5 mld zł. Według Leszczyny ustawą może być objętych ok. 150 tys. umów kredytowych, więc jej beneficjentami będzie bardzo niewielki odsetek gospodarstw domowych.

Podczas posiedzenia komisji wypowiedział się także przedstawiciel NBP Jacek Bartkiewicz. Zaznaczył, że zdaniem banku centralnego ustawa w obecnej wersji może rodzić wątpliwości konstytucyjne, bo istnieje ryzyko, że w nierówny sposób traktuje różne podmioty. Bartkiewicz zwracał uwagę, że operacja przewalutowania kredytów będzie nieodwracalna, a tymczasem kurs franka może kiedyś spaść. Jego zdaniem wejście w życie ustawy w kształcie zaproponowanym przez Sejm może spowodować znaczny spadek kursu złotego, co w efekcie może być niekorzystne również dla kredytobiorców.

Odmienne poglądy prezentowali zaproszeni na posiedzenie przedstawiciele organizacji społecznych, zrzeszających frankowiczów.

Tomasz Sadlik z organizacji Pro Futuris mówił, że to banki powinny być w stu procentach obciążone kosztami przewalutowania kredytów, a klienci wcale. "Tylko wtedy ta ustawa ma sens, inaczej należy ją wyrzucić do kosza" - powiedział Sadlik. W obecnej wersji, jego zdaniem, ustawa powinna się nazywać: "o szczególnej pomocy dla nieuczciwych banków".

Reprezentujący organizację Stop Bankowemu Bezprawiu Maciej Pawlicki przekonywał, że umowy o kredytach frankowych były od początku sprzeczne z polskim prawem. Katarzyna Matuszewska z tej samej organizacji zwracała z kolei uwagę, że kredyty frankowe w rzeczywistości są kredytami złotówkowymi, jedynie denominowanymi - w ramach księgowej operacji bankowej - we frankach. Dlatego, jak dodała, organizacja Stop Bankowemu Bezprawiu zwraca się do senatorów, by wprowadzili poprawki, w których będzie to uwzględnione i będzie się mówić o "denominowaniu" kredytów złotówkowych oraz "odwalutowieniu", a nie "przewalutowaniu" kredytów. (PAP)

pś/ drag/ rcze/ gma/ woj/

Źródło:PAP Biznes
Tematy
Szybki kredyt dla firm online. Wniosek złożysz bez wizyty w placówce

Szybki kredyt dla firm online. Wniosek złożysz bez wizyty w placówce

Komentarze (164)

dodaj komentarz
~Emigrant
kolejne pytanie do referendum:
- czy jesteś na zlikwidowaniem Senatu?
~Sscepptyczny
Wiadomo było że PO wykastruje tą ustawę, by jak najmniej się na nią załapało i jak najmniej przyciąć bankowe zyski. Przecież politycy PO są powiązani z bankami. Co by daleko nie szukać - obecny minister finansów Szczurek to przecież wieloletni człowiek ING Banku, po wyborach pewnie znów wróci w nagrodę za lobbing na bankową posadę.Wiadomo było że PO wykastruje tą ustawę, by jak najmniej się na nią załapało i jak najmniej przyciąć bankowe zyski. Przecież politycy PO są powiązani z bankami. Co by daleko nie szukać - obecny minister finansów Szczurek to przecież wieloletni człowiek ING Banku, po wyborach pewnie znów wróci w nagrodę za lobbing na bankową posadę.
Poprzedni minister finansów PO pan Rosati teraz jest członkiem Rady Nadzorczej banku Millenium (tego z dużym portfelem kredytów CHF). Zawsze ostro lobbował przeciwko frankowiczom, stąd i należała mu się posada z pensją wyższą niż ta ministra.

Ministerska pensja niewysoka, ale tyle można załatwić dla innych że potem już stosowne posady, apanaże, zlecenia... Sorry, ale po PO frankowiecze za dużo nie mogą się spodziewać. Bankierzy za to sporo.
~Katrina
Jestem Frankowiczem i jak przeczytałam niektóre wpisy to mnie zemdliło.Ile nienawiści do ludzi,którzy wzięli kredyt 300 tys zł a muszą oddać milion,bo cena franka się zmieniła.Ja przed wzięciem kredytu odwiedziłam Doradztwo Finansowe i pan za prowizję 10 tys zł polecił mi najlepszy kredyt na rynku-najlepszy dla mnie.Jak tylko będzie Jestem Frankowiczem i jak przeczytałam niektóre wpisy to mnie zemdliło.Ile nienawiści do ludzi,którzy wzięli kredyt 300 tys zł a muszą oddać milion,bo cena franka się zmieniła.Ja przed wzięciem kredytu odwiedziłam Doradztwo Finansowe i pan za prowizję 10 tys zł polecił mi najlepszy kredyt na rynku-najlepszy dla mnie.Jak tylko będzie możliwość aby bank oddał mi pół miliona odsetek od 300 tys kredytu z pewnością skorzystam.A tym co plują jadem na poszkodowanych jak ja proponuję zaznajomić się głębiej w temacie,bo mam wrażenie,że nie wszyscy rozumieją w czym tkwi problem.Umowy są skonstruowane z korzyścią dla banku nie kredytobiorcy,przecież nie musisz brać kredytu,możesz mieszkać w jednym pokoju z dziećmi i teściową,a że chciałeś korzystne warunki kredytu i nie masz zapisu,że jak podkręcą walutę to wnuki spłacą twój dom to sam jesteś sobie winny??!
~Badziewiak
Obecne banki to lichwa i należy je po pierwsze ukarać za lichwę no i zakazać im działalności na terenie PL. Zdelegalizować każdy, który wbrew ustawie miał w ofercie zakazane produkty.
W końcu jak jest coś zakazane to tylko dlatego, że są bankami to mogą sprzedawać here???
Hera też jest zakazana.
~Zeno
A mnie się nasuwa inne pytanie. Czy jako osoba mająca kredyt we franku mogę go teraz we franku podwyższyć? Albo czy bank ma mi prawo takiego podwyższenia - oczywiscie po bierzącym kursie - odmówić?
~spoko
mogę go teraz we franku podwyższyć? - jak to rozumiesz
~Zeno odpowiada ~spoko
Chciałbym rozbudowac dom, dajmy na to zrobić sobie oranzerię, dołożyć panele solarne, przebudować garaż. Moge to sfinansować z innych środków albo wziąć kredyt. Ale ponieważ jeden już mam, spłacam go regularnie i niewiele mi go zostało.... :) to pytanie czy mogę zwiększyć kwotę zadłużenia, bez zmiany pozostałych warunków. Bo jak Chciałbym rozbudowac dom, dajmy na to zrobić sobie oranzerię, dołożyć panele solarne, przebudować garaż. Moge to sfinansować z innych środków albo wziąć kredyt. Ale ponieważ jeden już mam, spłacam go regularnie i niewiele mi go zostało.... :) to pytanie czy mogę zwiększyć kwotę zadłużenia, bez zmiany pozostałych warunków. Bo jak zapytałem w banku to kierownik placówki omal nie dostał zawału i kategorycznie stwierdził że nie mogę.
A jak chciałbym wiedzieć dlaczego :)
~spoko odpowiada ~Zeno
Od momentu wzięcia kredytu zmieniły regulacje prawne. To jest powodem odmowy.

Jeśli chodzi o " kierownik placówki omal nie dostał zawału " to powinien zacząć zażywać jakieś leki.
~Zeno odpowiada ~spoko
O ile wiem zmieniła sie tylko rekomendacja KNFu. A ja tak sie zabawnie zlożyło dalej spełniam jej wytyczne. :) A mimo to odmowę dostałem i pan kierownik bardzo mnie poprosil żebym nie składał takiego zapytania na piśmie do centrali. I nawet zaproponował mi bardzo preferencyjny kredyt na te panele. :) Dlatego moja ciekawość sięgneła zenitu.
~spoko
Kto nami rządził w 2005-2006r. i później


Bo nie wiedzieli, nie spodziewali się? Kiepskie tłumaczenie, skoro obecnie rząd stawia setkom tysięcy frankowiczów zarzut, że powinni byli przewidzieć 100% skok kursu franka.

Od rządzących zaś możemy chyba wymagać więcej, a w szczególności wiedzy jak kończyły się przygody
Kto nami rządził w 2005-2006r. i później


Bo nie wiedzieli, nie spodziewali się? Kiepskie tłumaczenie, skoro obecnie rząd stawia setkom tysięcy frankowiczów zarzut, że powinni byli przewidzieć 100% skok kursu franka.

Od rządzących zaś możemy chyba wymagać więcej, a w szczególności wiedzy jak kończyły się przygody z frankiem w innych krajach.

Dopiero teraz media donoszą, że Europa Wschodnia nie była tu pierwsza. Wcześniej w latach 60-tych sparzyli się na kredytach frankowych Amerykanie, w latach 80-tych Australijczycy i Włosi. Za każdym razem mechanizm był podobny.

W szybko rozwijającym się kraju podwyższano stopy procentowe, aby obniżyć inflację, z reguły sporo powyżej stóp szwajcarskich. Sprzyjało to aprecjacji lokalnej waluty, co wynikało z napływu kapitału zagranicznego, zwabionego wysokimi stopami procentowymi i rozwojem gospodarczym. Z tej przyczyny bankowcom było bardzo łatwo skusić masowego odbiorcę na kredyty we franku. W pewnym jednak momencie następowało spowolnienie wzrostu gospodarczego. Bank centralny obniżał więc stopy procentowe, kapitał odpływał, co automatycznie powodowało gwałtowny spadek kursu danej waluty względem franka szwajcarskiego. W efekcie frankowi kredytobiorcy byli winni bankom znacznie więcej niż pożyczyli.

Schemat ten jest omawiany od bardzo dawna w zachodnich podręcznikach bankowości. Dlaczego więc rząd i KNF nic nie zrobiły aby zapobiec frankowej pułapce? Czyżby nie czytały podręczników i nie wiedziały jak to się skończy? Czy też chciały napędzić frankowych niewolników bankom? Przypomnijmy, że pierwsza nieśmiała próba w postaci rekomendacji S(II) weszła w życie dopiero w kwietniu 2009r.

Nakazano w niej badać zdolność kredytową jak dla kredytu złotowego, podwyższoną o 20%. Nawet więc w tej dacie nadzór finansowy nie przewidywał, albo raczej nie chciał przewidywać większych zmian kursowych.

Powiązane: Życie z frankiem

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki