REKLAMA
ZOOM NA SPÓŁKI

Ambasador Republiki Białorusi wezwany do MSZ

2020-08-27 14:42
publikacja
2020-08-27 14:42

W związku z powtarzającymi się bezpodstawnymi oskarżeniami władz Białorusi pod adresem Polski - w czwartek na godz. 15 do MSZ został wezwany ambasador Republiki Białorusi - poinformował wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz.

Ambasador Republiki Białorusi wezwany do MSZ
Ambasador Republiki Białorusi wezwany do MSZ
fot. Mateusz Szymański / / Bankier.pl

W czwartek prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka mówił, że przeciwko Białorusi toczy się dyplomatyczna wojna na najwyższym szczeblu, a w Polsce pojawiły się oświadczenia o tym, że jeśli Białoruś się rozpadnie, to Polsce przypadnie obwód grodzieński.

"Widzicie te oświadczenia o tym, że jeśli Białoruś się rozpadnie, to obwód grodzieński przypadnie Polsce. Mówią o tym już otwarcie" – oświadczył Łukaszenka, cytowany przez agencję BiełTA. "Nic im się nie uda, wiem to na pewno" - dodał.

Wcześniej wielokrotnie Łukaszenka twierdził, że protesty społeczeństwa, które od ogłoszenia wyników wyborów odbywają się na Białorusi, są organizowane z zagranicy, w tym z Polski. Łukaszenka groził również agresją ze strony państw NATO, która według niego miałaby być prowadzona z terytorium Polski i Litwy. W ten sposób uzasadniał wzmocnienie białoruskich sił zbrojnych na zachodnich granicach oraz postawienie armii w stan gotowości bojowej w rejonie grodzieńskim.

"Nie ma zgody w Polsce na tego typu narrację"

Nie ma zgody w Polsce na tego typu narrację, na tego typu oskarżenia, jesteśmy zdziwieni, rozczarowani i z niepokojem odnotowujemy słowa, które padały z ust prezydenta Białorusi - mówił w czwartek wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz po spotkaniu z ambasadorem Białorusi.

"Poinformowałem pana ambasadora, że nie ma zgody w Polsce na tego typu narrację, na tego typu oskarżenia. Że jesteśmy zdziwieni, rozczarowani i z niepokojem odnotowujemy te słowa, które padały z ust samego pana prezydenta Łukaszenki, ale również jego najbliższego otoczenia" - oświadczył Przydacz po zakończeniu spotkania.

"Uznajemy tę narrację za całkowicie bezzasadną i opartą na nieprawdziwych i szkodliwych argumentach. W Polsce nie toczy się żadna debata na temat jakichkolwiek przesunięć granicznych, geopolitycznych. Nie ma żadnych ruchów wojsk, a tego typu twierdzenia padały w debacie publicznej w Republice Białorusi" - dodał.

Zdaniem Przydacza, stawiane oskarżenia są próbą nastraszenia społeczeństwa białoruskiego jakimś "wyimaginowanym wrogiem zewnętrznym". 

"Wzywamy wszelkie państwa do powstrzymania się od prób nacisku na sytuację wewnętrzną na Białorusi"

Wzywamy wszelkie państwa do powstrzymania się od prób wpływania na sytuację wewnętrzną na Białorusi - powiedział w czwartek wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz. Podkreślił, że Białoruś powinna pozostać suwerennym, niepodległym państwem z nienaruszonymi granicami.

Wiceszef MSZ na konferencji prasowej był pytany o apel premier Mateusza Morawieckiego, który na Twitterze napisał, że rząd wzywa Rosję do natychmiastowego wycofania się z planów interwencji zbrojnej na Białorusi pod fałszywym pretekstem "przywrócenia kontroli".

"My wielokrotnie wzywaliśmy wszystkie państwa trzecie od powstrzymania się od ingerowania bezpośrednio na sytuację państw, zwłaszcza państw naszych sąsiedzkich. Wiemy, że państwa regionu Europy Wschodniej często podlegają takim naciskom ze strony rosyjskiej" - powiedział Przydacz.

Wskazał, że część państw, takich jak Ukraina i Gruzja, zostały poddane bezpośredniej agresji i ingerencji ze strony Federacji Rosyjskiej.

"Wzywamy wszelkie państwa do powstrzymania się od prób wpływania, naciskania na sytuację wewnętrzną na Białorusi" - oświadczył wiceminister spraw zagranicznych.

Podkreślił, że Białoruś powinna pozostać suwerennym, niepodległym państwem z nienaruszonymi granicami. "Wszelkie próby poddawania naciskom tego państwa, a obserwowaliśmy je przez wiele ostatnich lat, powinny zostać wstrzymane" - dodał Przydacz.

Protesty na Białorusi trwają od wyborów prezydenckich 9 sierpnia, w których według oficjalnych danych ubiegający się o reelekcję Alaksandr Łukaszenka miał zdobyć 80,1 proc., a kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska - 10,1 proc. głosów. Wielu Białorusinów uważa, że wyniki zostały sfałszowane.

Podczas protestów powyborczych w kraju co najmniej trzy osoby zginęły, a 200 zostało rannych. W ubiegłym tygodniu zatrzymano blisko 7 tys. osób; wiele brutalnie pobito. Jest kilkudziesięciu zaginionych. (PAP)

autor: Mateusz Roszak

mro/ itm/

Źródło:PAP
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Powiązane: Białoruś

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki