PiS zmienia zdanie co do waloryzacji świadczenia 500+ z godziny na godzinę. Tu kusi słowami posła Tadeusza Cymańskiego, że 300-złotową podwyżkę trzeba dokładnie policzyć. Za innym razem minister Marlena Maląg miażdży wszelką nadzieję, informując, że nie ma takiej opcji. Czy rzecznik rządu Piotr Müller przez przypadek wyjawił, kto ostatecznie o tym zdecyduje?


Zbliżające się wielkimi krokami wybory parlamentarne będą odbywały się zapewne pod hasłem walki z pełnoletnią inflacją. Nie obejdzie się także bez kolejnych zapowiedzi odnośnie do ulżenia rodzinom w tym trudnym czasie. Czy więc czeka nas waloryzacja 500+ tuż nad urną (na razie tylko wyborczą, a nie gospodarczą)?
W rozmowie z Radio Zet, rzecznik rządu Piotr Müller był pytany o podniesienie świadczenia 500+ do 800+ tuż przed wyborami. Stanowczo zaprzeczył, by jednak zaraz dodać, że "decyzja w tej sprawie nie została jeszcze podjęta, a podstawą dla niej będą rozmowy z wyborcami". Bo "nie ma pewności, co zostanie obiecane przed wyborami". Dyskusje m.in. i na ten temat mają odbywać się podczas objazdu po Polsce, jaki zapowiada PiS.
Zapytana o to samo minister Marlena Maląg odpowiedziała, że "na ten moment" rząd nie pracuje nad takim rozwiązaniem. Rząd ten jednak już wielokrotnie dowiódł, że potrafi dość szybko, o ile jest mu to na rękę, przepychać takie sprawy przez sito legislacyjne. Doskonałym przykładem jest tu podatek do nadmiernych zysków.
Z wypowiedzi polityków PiS wynika, że dorzucą coś do programów prorodzinnych. Jak zaznaczył rzecznik rządu, "można się zastanawiać, czy waloryzować program 500+, czy szukać innych programów, czy korekt podatkowych". Być może więc do 500+ stworzą 300+ bardziej celowane do swojego elektoratu, a niekoniecznie dla wszystkich.