Przebieg z pozoru typowego wypadku samochodowego nie musi być tak oczywisty, na jaki wygląda. Potencjalny winowajca czasami okazuje się ofiarą. Oszuści wyspecjalizowali się w szukaniu okazji do spowodowania stłuczki lub wręcz mają przygotowany jej scenariusz. Cel - wyłudzenie jak najwyższego odszkodowania z OC upolowanego „sprawcy” wypadku. Czy przed takimi sytuacjami można się uchronić?
Na polskich drogach nie brakuje przypadków celowego powodowania kolizji ze z góry określonym celem. Jest nim wyłudzenie od towarzystwa ubezpieczeń jak największego odszkodowania za doznane straty. Schemat działania bywa w każdym przypadku podobny: oszuści wykorzystują okazję do stłuczki, powypadkowe auto trafia do zaprzyjaźnionego mechanika, który zniszczone części zastępuje nowymi, znacznie zawyżając ich ceny na wystawianym dla ubezpieczyciela rachunku. Efekt – niewinna osoba wrobiona w wypadek może nie tylko dostać mandat i punkty karne, ale też więcej zapłaci za kolejną polisę OC. Patrząc globalnie – za takie wyłudzenia płacą wszyscy kierowcy kupujący obowiązkowe ubezpieczenie.
– Opisywany proceder jest rzeczywiście w Polsce dość częsty. Okazuje się, że w tej kwestii sprawcy bywają bardzo pomysłowi. Z pewnością spory odsetek wyłudzeń i oszustw pozostaje niewykryty. Jednakże z roku na rok coraz więcej prób wyłudzenia pieniędzy kończy się fiaskiem, co jest zasługą zarówno stosowania lepszych procedur przez ubezpieczycieli, jak i efektywnej pracy Policji – wyjaśnia adwokat Izabella Woźnicka. Polska Izba Ubezpieczeń analizuje rokrocznie, ile prób wyłudzeń towarzystwa wykryły i udało się ich uniknąć. Oszustwa przy ubezpieczeniach działu II – OC komunikacyjne, w których mieszczą się przywołane pozorowane stłuczki, kolizje i potrącenia – stanowią zazwyczaj najliczniejszą grupę. Ich łączne wartości, w analizowanym do tej pory okresie, przekraczały nawet 50 mln zł rocznie (dane za 2014 rok, danych za 2015 dotychczas nie opublikowano).
Sposoby wyłudzeń „na stłuczkę”
Choć zachowaniu oszustów często nie można odmówić kreatywności, wielokrotnie jest schematyczne. Przyjrzeliśmy się najczęstszym scenariuszom naciągaczy. Gdy zauważymy na drodze podobne zachowanie – warto wykazać szczególną ostrożność. Jeśli ofiarą działania oszustów stał się ktoś jadący obok – warto zatrzymać się i jeśli będzie potrzeba – złożyć stosowne zeznania, relacja prawdziwych (a nie podstawionych) świadków może być bardzo pomocna.
Scenariusz 1: „Uprzejmy” kierowca


Droga główna i podporządkowana. Kierowca znajdujący się na
drodze z pierwszeństwem zwalnia, sygnalizuje światłami, że wpuszcza do ruchu
kierowcę z drogi podporządkowanej. Gdy ten wykonuje manewr, „uprzejmy” kierowca
przyspiesza. Finał – podejrzenie wymuszenia pierwszeństwa, jedno auto ze stłuczonym przodem, drugie – z uszkodzonym
bokiem. Koszty naprawy, często niemałe, pokrywane z ubezpieczenia OC.
Przeczytaj także
Pozorowana uprzejmość to tylko jeden ze sposobów, w jaki
oszuści
szukają okazji do wyłudzenia odszkodowania „na stłuczkę”. Czytaj dalej »
Scenariusz 2: Polowanie na parkingu


Kolejny przykład to również działanie z udziałem pozornie uprzejmego kierowcy. Akcja dzieje się jednak na parkingu. Jeden kierowca jeździ po parkingu szukając wolnego miejsca, szukając po prawdzie okazji do stłuczki. Gdy taka się nadarza, sygnalizuje przepuszczenie drugiego kierowcy próbującego opuścić zajmowane miejsce parkingowe. W efekcie – zamiast go wpuścić – doprowadza do zderzenia.
Scenariusz 3: Wsteczny w roli głównej


Częstym przykładem wrobienia jednego kierowcy w wypadek jest używanie przez oszusta biegu wstecznego w stosownej sytuacji. Okazja ku temu może się na przykład zdarzyć, kiedy szereg aut stoi w korku czy zatrzymuje się przed znakiem stop lub sygnalizacją świetlną.
Scenariusz 4: Hamowanie z zaskoczenia


Droga główna, dobre warunki, brak innych czynników czy zdarzeń zewnętrznych. Jeden samochód jedzie przed drugim. Pierwszy zwalnia bez potrzeby lub nagle hamuje ku zaskoczeniu kierowcy znajdującym się za nim. Efekt: uderzenie w tył pojazdu. Winny: drugi kierowca.
Scenariusz 5: Rzucanie się pod koła


Kolejny przykład jeszcze bardziej absurdalny. Tym razem z udziałem pieszego. Sytuacja dzieje się na przejściu dla pieszych, dla kierujących pojazdami – światło czerwone, piesi przechodzą przez ulicę, jednak gdy światło dla kierujących zmienia się na pomarańczowe, jeden z przechodniów rzuca się na maskę jednego z samochodów. Godna pożałowania próba zasymulowania potrącenia. Internautom znana głównie jako przykład z krajów azjatyckich, jednak podobne sytuacje zdarzają się i w polskim wydaniu.
Wypadek, w którym nie brało się udziału. Czytaj dalej »
Scenariusz 6: „Wrobienie” w wypadek


Przykład pozorowanych wypadków, wzięty z życia, opisywaliśmy już na łamach Bankier.pl. Chodzi o uczynienie sprawcą wypadku osoby, która nigdy nie brała udziału w rzekomej kolizji i podobnej sytuacji. Wszystko w oparciu wyłącznie o zeznania podstawionych świadków podających numery rejestracyjne domniemanego sprawcy.
Zbieraj dowody
Czy kierowca jest w stanie zupełnie uniknąć działania oszustów? – Osoby, które dopuszczają się takiego zachowania na drodze działają z premedytacją i mają precyzyjnie określony cel. Ich akcje zaplanowane są w taki sposób, aby przeciętny kierowca nie był w stanie zrobić dosłownie nic. Takich zdarzeń trudno uniknąć. I nawet bardzo doświadczeni kierowcy w wielu tego typu przypadkach będą bezradni – twierdzi Grzegorz Telega z Akademii Bezpiecznej Jazdy Tomasza Kuchara.
Jeśli jako kierowcy znajdziemy się w takiej sytuacji, musimy pamiętać, aby udokumentować jak najwięcej okoliczności zaraz po wypadku. Zdjęcia sceny wypadku, osób zaangażowanych w proceder, zapewnienie sobie numerów telefonów do prawdziwych świadków - to pierwsze co możemy zrobić, jeśli podejrzewamy, że ktoś będzie chciał wyłudzić odszkodowanie przy naszym udziale.
Do tego, jak radzi adwokat Izabella Woźnicka w takich sytuacjach zawsze warto wezwać na miejsce policję. – Trzeba mieć świadomość, że sprawcy tego typu zdarzeń są zazwyczaj bardzo dobrze przygotowani do popełnienia tego typu oszustwa. Doskonale wykorzystują zamieszanie, emocje i stres ofiary wywołany celowo spowodowaną kolizją. W takiej sytuacji najważniejsze jest zachować zimną krew i myśleć racjonalnie. Swoim klientom doradzam, by na miejsce zdarzenia wezwać policję, i to bez względu na zakres uszkodzeń. Warto również rozeznać się, czy są jacyś świadkowie zdarzenia – wyjaśnia adwokat.
Pomocne mogą okazać się w takiej sytuacji nagrania wideo z zyskujących ostatnimi czasy na popularności rejestratorów jazdy. – Posiadanie wideorejestratora jazdy w opisywanej sytuacji na pewno spowoduje, że będziemy mieli w ręku dowód na poparcie naszych twierdzeń. W czasach, w których zorganizowane grupy „wyłudzaczy” dysponują zapleczem w postaci gotowych historyjek wraz z podstawionymi świadkami, nagranie z rejestratora może być kluczowe. Prawdopodobne jest bowiem, że sprawcy będą wybierali miejsca, w których nie ma monitoringu miejskiego – dodaje adwokat Izabella Woźnicka.
Jeśli natomiast sprawa znajdzie finał w sądzie, bardzo przydatne mogą się okazać informacje uzyskane od towarzystw ubezpieczeniowych i opinie rzeczoznawców w dziedzinie rekonstrukcji wypadków. – Przed sądem, kierowca „wrabiany” w wypadek powinien przede wszystkim z najdrobniejszymi szczegółami wskazać opis zdarzenia oraz dowody na poparcie własnych twierdzeń. Ważnych informacji mogą dostarczyć ubezpieczyciele, którzy prowadzą tzw. czarne listy poszkodowanych. Są to nieoficjalne rejestry zdarzeń, których przebieg jest dla ubezpieczycieli co najmniej wątpliwy. Trzeba bowiem wskazać, że większość ubezpieczycieli posiada departamenty odpowiedzialne za badanie „prawdziwości” zgłaszanych szkód, które de facto działają jak detektywi – wskazuje Izabella Woźnicka. – Pomocna bywa również opinia rzeczoznawcy z dziedziny rekonstrukcji wypadków, która pozwoli w sposób rzetelny odtworzyć przebieg zdarzenia – dodaje.
Najpopularniejsze teksty Bankier.pl w 2016 roku

Przez cały rok intensywnie pracowaliśmy na to, aby dzięki naszym tekstom i nagraniom wideo czytelnicy byli bliżej finansów, lepiej je rozumieli i sprawnie zarządzali swoimi majątkami, firmami, oszczędnościami. Przypominamy te teksty autorów Bankier.pl, które cieszyły się państwa największym zainteresowaniem i trafiły do puli najpopularniejszych.