Takich spadków na nowojorskich parkietach już dawno nie oglądano. Dow Jones zaliczył drugi najgorszy tydzień od 2008 roku. S&P500 spadł najmocniej od 4 lat i w dwa dni wymazał ostatnie 9 miesięcy. Giełdy drżą przed recesją w Chinach.


S&P500 spadł w piątek o 3,19% i po tym, jak w czwartek oddał 2,11%, znalazł się na najniższym poziomie od października 2014 roku. Dow Jones stracił 531 punktów (-3,12%), co łącznie z czwartkową sesją daje spadek o 889 punktów i -1018 punktów w ciągu tygodnia. To największa tygodniowa strata DJIA od 2011 roku i drugi najgorszy wynik od października 2008 roku.
Wśród 30 komponentów Dow Jonesa ani jedna spółka nie zakończyła dnia na plusie. Najmocniej – bo aż o 5,9% - przeceniono akcje Apple Inc. S&P500 zaliczył najsilniejszy sesyjny spadek od listopada 2011 roku, swobodnie przelatując przez psychologiczny poziom 2.000 punktów. Ropa naftowa w Nowym Jorku po raz pierwszy od 6 lat kosztowała mniej niż 40 USD za baryłkę, notując najdłuższą spadkową serię od roku 1986.
Jeszcze tydzień temu nic nie wskazywało na to, że „wiecznie rosnący” amerykański rynek akcji może spotkać tak nagła katastrofa. „Przez większość tego roku szklanka była postrzegana jako do połowy pełna. Ale w ciągu ostatnich 48 godzin ludzie zaczęli uważać, że wygląda na coraz bardziej pustą” - tak zmianę nastrojów inwestycyjnych podsumował George Hashbarger, zarządzający aktywami w Quintium Advisors cytowany przez agencję Bloomberg.
Głównym katalizatorem tak silnych spadków były doniesienia z Chin, gdzie indeks PMI dla przemysłu spadł w sierpniu do 47,1 pkt. wobec 47,8 pkt. w lipcu. Taki odczyt świadczy o coraz silniejszym spadku aktywności w chińskim sektorze wytwórczym, co potwierdza obawy przed recesją w drugiej gospodarce świata. Przez ostatnie lata to chiński boom kredytowo-inwestycyjny napędzał globalny wzrost gospodarczy. Bez Chin o „ożywieniu” w Europie i USA będzie można zapomnieć.
Tyle że Chiny były tylko zapalnikiem. Potencjał do silnej przeceny amerykańskich akcji budował się przez ostatnie dwa lata, gdy giełdowe indeksy rosły w oderwaniu od zysków spółek, śrubując wyceny do bardzo wysokich poziomów (C/Z dla S&P500 jeszcze w środę przekraczał 21). W dodatku przez ostatnie miesiące amerykańskie indeksy były utrzymywane przy szczytach wszech czasów przez coraz mniejszą liczbę spółek. Gdy inwestorzy postanowili zrealizować zyski na tegorocznych liderach, wszystko się posypało.
Krzysztof Kolany























































