Chińska waluta umacnia się na fali pozytywnych doniesień z frontu wojny handlowej z USA. Po raz pierwszy od trzech miesięcy kurs USD/CNY spadł poniżej psychologicznej "siódemki".


Tuż po 9 polskiego czasu juan zyskiwał do dolara ponad 0,4 proc. i za "zielonego" płacono 6,9996 "czerwonych". Ostatni raz dolar kosztował mniej niż 7 juanów 2 sierpnia.
"Siódemka" była przez kilka lat uznawana za istotny psychologiczny poziom. Czerwony" zbliżył się do tego poziomu pod koniec 2016 i 2018 r. W obu przypadkach dość gwałtowne (jak na tę walutę) spadki zostały zahamowane tuż przed przekroczeniem granicy. Dopatrywano się w tym ręki Pekinu, który powstrzymywał osłabienie, by uspokoić inwestorów i powstrzymać potencjalną gwałtowną deprecjację oraz odpływ kapitału zza Muru, napędzaną przez przebicie bariery.
W tym roku chińscy dygnitarze długo przekonywali rynek, że "siódemka" nie ma znaczenia. Ostatecznie juan osłabił się powyżej tego poziomu na początku sierpnia - po tym, jak prezydent Donald Trump stwierdził, że nałoży na Chiny kolejne karne cła. Na początku września "zielony" kosztował już niemal 7,20 "czerwonych".
Ostatnie miesiące przynoszą jednak kolejne pozytywne sygnały z frontu handlowego (na innych frontach poprawy nie widać) starcia Waszyngton-Pekin. Dziś na rynek trafiły informacje, że amerykańska administracja nie tylko może się powstrzymać od nałożeniu w grudniu zapowiadanych wcześniej ceł, ale i znieść te, które weszły w życie we wrześniu.
Waluta z "chińską charakterystyką"
Waluta Chin, podobnie jak wiele innych kwestii związanych z Państwem Środka, ma swoją, nietypową specyfikę. Formalnie nazywa się renminbi, ale jednostka to juan i tym mianem najczęściej określa się "czerwonego" (dla odróżnienia od "zielonego", czyli dolara amerykańskiego). Jednak na tym nie koniec konfuzji, istnieją bowiem dwa rynki juana - onshore i offshore.
Pierwszym (CNY) handluje się w Chinach kontynentalnych, a jego kurs ściśle kontroluje chiński bank centralny (Ludowy Bank Chin, PBoC), ustalając codziennie fixing (kurs referencyjny) wobec dolara, od którego kurs waluty może się wahać o 2 proc. w górę i w dół dziennie.
Na rynku poza Chinami kontynentalnymi handluje się juanem offshore'owym - główny rynek offshore znajduje się w Hongkongu, gdzie notowany jest CNH. W założeniu ma być on niezależny od woli Pekinu, ale faktycznie działania władz ChRL mają na niego duży wpływ. Po pierwsze, Pekin poprzez kontrolę przepływów kapitału ma wpływ na to, ile płynności (czytaj: pieniędzy) trafia na rynek offshore. Po drugie, ważnymi graczami na rynku są ogromne chińskie banki kontrolowane przez komunistyczne władze.
Pozytywnie na te doniesienia zareagowały również giełdy za Murem. Główny indeks z Szanghaju przekroczył nawet na moment poziom 3000 punktów - także niegdyś uznawany za istotną granicę.
Po fatalnym ubiegłym roku, gdy Shanghai Composite był najsłabszym z głównych giełdowych indeksów świata, rok bieżący jest już dla parkietów w Państwie Środka dużo łaskawszy. SHCOMP jest już o 20 proc. wyżej niż na zakończenie 2018 r. i, dla odmiany, znajduje się w globalnej czołówce - wyprzedza go wyłącznie nowozelandzki NZX 50 (+23,5 proc. od początku roku).
Maciej Kalwasiński




















































