Na kilka dni przed prawdopodobną podwyżką ceł na 200 mld dol. importu z Chin do USA Pekin wysyła ostrzegawcze sygnały do inwestorów chcących zarobić na osłabieniu juana.
W czwartek mija termin konsultacji publicznych ws. nałożenia dodatkowych ceł na towary sprowadzane do USA zza Muru, których łączna wartość importu sięga aż 200 mld dol. rocznie (czyli 40 proc. importu dóbr z Chin). Po tym terminie prezydent Trump będzie mógł wprowadzić nowe taryfy w życie. Pekin już zapowiedział retorsje - podwyżka ceł obejmie dobra o wartości 60 mld dol. (czyli 40 proc. importu z USA wg chińskich danych).
W poprzednich rundach wymiany ciosów między gigantami rykoszetem obrywała chińska waluta. Teraz, gdy Pekin stoi na stanowisku, że dalsze gwałtowne osłabienie juana nie jest mu już na rękę, Chińczycy podejmują kroki, by nie dopuścić do powtórki z rozrywki. W odróżnieniu od interwencji sprzed trzech czy dwóch lat, gdy Ludowy Bank Chin przepalił niemal bilion dolarów na obronę juana, tym razem kroki Pekinu są bardziej subtelne.
Chińskie banki państwowe kupują juany na terminowym rynku offshore, by poprzez zmniejszenie dostępności waluty ograniczyć presję na jej osłabienie i podwyższyć koszty gry na krótko - donosi agencja Reutera. Na razie nie są to działania na wielką skalę, ale sprawiają wrażenie zorganizowanych i zarządzanych przez Pekin - wskazują źródła "Financial Timesa".


"Waluta z chińską specyfiką"
Waluta Chin, podobnie jak wiele innych kwestii związanych z Państwem Środka, ma swoją, nietypową specyfikę. Formalnie nazywa się renminbi, ale jednostka to juan i tym mianem najczęściej określa się "czerwonego" (dla odróżnienia od "zielonego", czyli dolara amerykańskiego). Jednak na tym nie koniec konfuzji, istnieją bowiem dwa rynki juana - onshore i offshore.
Pierwszym (CNY) handluje się w Chinach kontynentalnych, a jego kurs ściśle kontroluje chiński bank centralny (Ludowy Bank Chin, PBoC), ustalając codziennie fixing (kurs referencyjny) wobec dolara, od którego kurs waluty może się wahać o 2 proc. w górę i w dół dziennie.
Na rynku poza Chinami kontynentalnymi, np. w Hongkongu, handluje się juanem offshore'owym (CNH). W założeniu ma być on niezależny od woli Pekinu, ale faktycznie działania władz ChRL mają na niego duży wpływ. Po pierwsze, Pekin poprzez kontrolę przepływów kapitału kontroluje, ile płynności (czytaj: pieniędzy) trafia na rynek offshore. Po drugie, ważnymi graczami na rynku są ogromne chińskie banki kontrolowane przez komunistyczne władze.


Pekin interweniuje na rynku
Rządy na całym świecie mają zakusy, by wpływać na kurs walut, jednak niewiele z nich decyduje się na tak otwarte działania jak Chińczycy. Za Murem bank centralny nie jest (nawet formalnie) ciałem niezależnym, a podlega rządowi w Pekinie. Władze kontrolują krajowy system bankowy (największe banki należą do państwa) oraz ograniczają przepływy kapitału do i z Państwa Środka.
Do tego dochodzą jawne interwencje na rynku walutowym - zarówno spot, jak i forward. W przeszłości Chińczycy byli bardziej aktywni na rynku spot (czyli notowań bieżących), obecnie częściej sterują nastrojami i oczekiwaniami innych uczestników rynku poprzez transakcje na rynku terminowym. Co ciekawe, banki na rynku onshore banki kupują dolary za juany, zgadzając się na transakcje zwrotną w przyszłości (maksymalnie za rok), sprawiając że "przyszłoroczny czerwony" jest silniejszy od obecnego. Natomiast na rynku offshore podejmują odwrotne działanie - kupują juany za dolary (także w ramach transakcji swapowej), przez co "przyszłoroczny czerwony" na rynku offshore jest tańszy niż obecnie. W ten sposób Pekin zwiększa płynność "na kontynencie" (dostępną głównie dla krajowych podmiotów), a ogranicza ją za granicą (gdzie lepszy dostęp mają inwestorzy zagraniczni)
Chiny przez lata oskarżano o celowe zaniżanie wartości swojej waluty, w ostatnich latach Pekin borykał się za to z jej wyraźnym osłabieniem. Przedstawiciele Ludowego Banku Chin regularnie podkreślają, że zależy im na stabilizacji juana. W obliczu eskalacji konfliktu z Waszyngtonem, w szczególnym dla Chin momencie walki z nadmiernym zadłużeniem, renminbi znów znalazło się pod presją.