Orzeczenie Federalnego Trybunału Konstytucyjnego sprawiło, że w niemieckim budżecie brakuje 60 mld euro. 1/6 tej kwoty miała wesprzeć budowę magdeburskiej fabryki Intela, bez której postawienie zakładu we Wrocławiu może stracić sens.


Federalny Trybunał Konstytucyjny uznał za nielegalne przeniesienie przez niemiecki rząd 60 mld euro z funduszu na walkę z pandemią Covid do tzw. Funduszu Klimatu i Transformacji (KTF). Wyrok może poważnie utrudnić dopięcie budżetu Niemiec i wywołać reakcję łańcuchową, która uderzy w europejski rynek półprzewodników. Poza energiewende pieniądze z tej puli miały bowiem wesprzeć także budowę zakładów Intela i TSMC. Obiecano im odpowiednio 10 oraz 5 mld euro.
Jak zwracał uwagę ma platformie X Tomasz Smolarek, doradca inwestycyjny Noble Funds TFI specjalizujący się w rynku półprzewodników, zablokowane 60 mld euro może być wierzchołkiem góry lodowej. Niemiecki rząd obecnej kadencji sięgał chętnie do praktyki przenoszenia wydatków poza budżet. Utworzył łącznie 29 pozabudżetowych funduszy operujących środkami o wartości 870 mld euro, które w najgorszym wypadku mogą zostać uznane również za nielegalne.
🇩🇪 CZY INWESTYCJE INTELA I TSCM W NIEMCZECH SĄ ZAGROŻONE? ‼️
🇵🇱 A jeśli nie będzie Intela w Magdeburgu, to po co Intelowi fabryka pod Wrocławiem... ‼️
Proszę wstać, Wysoki Sąd idzie! No i przyszedł.
Federalny Trybunał Konstytucyjny Niemiec uznał wczoraj za nielegalny…
— Tomasz Smolarek - makro i technologie (@T_Smolarek) November 16, 2023
Znalezienie 60 mld euro na finiszu prac nad budżetem, będzie dla niemieckich władz dużym wyzwaniem. Dziennik Handelsblatt komentował, że liberalny minister finansów Christian Linder będzie miał do wyboru same złe rozwiązania, to znaczy podniesienie podatków albo zaciągnięcie nowych długów.
- Podwyżki podatków są trucizną w czasach spowolnienia gospodarczego. Nowe długi nie wchodzą w rachubę ze względu na rosnące stopy procentowe. Zwłaszcza gdy pomyślimy o przyszłych pokoleniach, które będą musiały to wszystko spłacić. Pozostaje więc opcja oszczędzania i zmniejszenia subwencji. Kto pamięta wewnętrzny spór koalicyjny dotyczący oszczędności w budżecie na 2024 rok, ma złe uczucia. Wtedy chodziło "tylko" o 15 mld euro, które doprowadziły koalicjantów na skraj załamania nerwowego - pisze Handelsblatt.
Niemiecki problem problemem dla Polski
Komentatorzy spłycający polsko-niemieckie relacje gospodarcze zwykli mawiać, że sytuacja ekonomiczna naszego zachodniego sąsiada rzutuje na nasz przemysł, ponieważ jesteśmy jego montownią. Okazuje się, że akurat w przypadku europejskich inwestycji Intela sprawa przedstawia się mniej więcej w ten sposób.
Zakład integracji i testowania półprzewodników w podwrocławskiej gminie Miękinia ma zajmować się końcową obróbką układów produkowanych przez fabryki Intela w Magdeburgu i Irlandii. Niemiecka i polska fabryka mają być komplementarne. W Magdeburgu Intel ma prowadzić najważniejszą część produkcji półprzewodników, a w Miękini zajmować się back-endem i testami.
Jak wyjaśniał Intel w komunikacie dotyczącym inwestycji w Polsce, zakłady produkcji takie jak ten planowany w Magdeburgu, wytwarzają chipy na waflach krzemowych wykorzystując zaawansowane procesy chemiczne, mechaniczne i optyczne. "Następnie gotowe wafle krzemowe są wysyłane do zakładów integracyjnych i testowych, takich jak ten planowany w okolicach Wrocławia, w których są one rozcinane na pojedyncze chipy, integrowane w ramach produktów końcowych i testowane pod kątem wydajności i jakości" - podano w relacji firmy.
Czy niemieckie kłopoty budżetowe mogą faktycznie zagrozić inwestycjom Intela w Magdeburgu i Miękini? Podwrocławski zakład miał docelowo współpracować nie tylko z jego niemiecką, ale również z irlandzką fabryką, która już prowadzi produkcję. Zakłady w Magdeburgu oraz Polsce miały zacząć działać w 2027 roku. Tutaj pojawia się pytanie, czy jeśli niemiecka inwestycja faktycznie się nie uda, firmie będzie opłacało się otwierać zakład w Miękini wyłącznie do współpracy z irlandzkim oddziałem?
Z drugiej strony, skoro znaleźliśmy się już na grząskim gruncie spekulacji, trudno wyobrazić sobie sytuację, w której niemieckie władze porzucają inwestycje w tak kluczowym obecnie sektorze, jakim są półprzewodniki. Być może wygospodarują dotację w przyszłorocznym budżecie, podczas gdy Intel pokryje początkowe koszty prac samodzielnie. Dofinansowanie niemieckiego rządu ma wynieść łącznie 30% wartości inwestycji.


























































