Jean Claude-Juncker, kandydat partii chadeckich na przewodniczącego Komisji Europejskiej, opowiedział się za wprowadzeniem na terenie całej Unii Europejskiej jednej, równej płacy minimalnej. Oto kolejny dowód na to, że politycy nie mają pojęcia o ekonomii i gospodarce.
Zagadnienie płacy minimalnej stanowi jedno z najbardziej dyskusyjnych w teoriach ekonomicznych. Argument przeciw opiera się na podejściu pracodawców, którzy nie są skorzy do zatrudniania osób, których praca zwyczajnie nie jest warta nawet "minimalnego wynagrodzenia". Być może byliby oni skłonni zatrudnić daną osobę za mniejsze pieniądze, ale przepisy im to uniemożliwiają. Między innymi w ten sposób tłumaczy się wzrost szarej strefy i nielegalnego zatrudnienia. Dlatego poziom płacy minimalnej nie powinien mocno przewyższać minimum socjalnego w danym kraju, czyli wartości, która umożliwia danej jednostce utrzymanie na godnym poziomie i daje możliwość m.in. uczestniczenia w życiu społecznym, korzystania z dóbr kultury i nie zachęca do działalności przestępczej.
Płaca minimalna nie jest sposobem na zwiększenie dobrobytu
Płaca minimalna ma swoje wady i zalety, ale nie jest sposobem na zwiększenie dobrobytu. Pieniądze nie mnożą się, a pracodawcy nagle ochoczo nie zwiększają kosztów działalności swoich przedsiębiorstw, których produkty i usługi z dnia na dzień stają się niekonkurencyjne.
Nie zachęca ona także do dzielenia się majątkiem przez bogatych z biednymi, tylko do szukania alternatywnych rynków alokacji kapitału, gdzie nie zmusza się racjonalnie myślących do ustawowego zmniejszenia efektywności zainwestowanych pieniędzy. Celem płacy minimalnej może być tylko ochrona pracowników, którzy na skutek kiepskiej sytuacji lub zwyczajnie braku wiedzy zgodziliby się na pracę znacznie poniżej ceny rynkowej.
Unia Europejska nie jest bytem jednolitym
Poszczególne państwa różnią się stopniem rozwoju gospodarczego i poziomem płac. Nawet regiony w ramach danych państw potrafią różnić się jak ogień i woda. Przykładowo w Hiszpanii mamy bogaty Madryt i biedną Andaluzję, gdzie stopa bezrobocia dochodzi do 40%. Nawet w tak zamożnych państwach jak Niemcy mamy biedniejsze i bogatsze landy. Wprowadzenie równej płacy minimalnej spowoduje, że w jednych regionach będzie ona za niska, a w innych za wysoka – zatem nie spełni swojej roli jako narzędzia chroniącego przed wyzyskiem.
W większości państw UE dawno wprowadzono płacę minimalną. Niemcy dopiero kilka miesięcy temu zdecydowały się na wprowadzenie płacy minimalnej - od przyszłego roku będzie ona wynosić 8,5 euro za godzinę. W Polsce jest to aktualnie 1680 zł (ok. 400 euro) brutto, a w Luksemburgu ponad 1,8 tys. euro. Rozbieżności są olbrzymie, co sprawia, że ustalenie płacy minimalnej w równej wysokości w poszczególnych krajach jest praktycznie niemożliwe bez ponoszenia zgubnych konsekwencji na rynku pracy.
Co by było gdyby płaca minimalna w Polsce wynosiła 750 euro?
Gdyby od 1 stycznia 2015 roku płaca minimalna w Polsce wzrosła do średniej europejskiej, która wynosi ok. 800 euro, czyli do podobnego poziomu, który obowiązuje w Hiszpanii, najniższe wynagrodzenie wynosiłoby ponad 3 tys. zł brutto. Wówczas niemożliwym byłoby utrzymanie legalnego zatrudnienia wśród tych osób, których praca zwyczajnie nie jest tyle warta, np. młodych bez doświadczenia, robotników niewykwalifikowanych czy prawie połowy osób zatrudnionych w administracji państwowej.
Większości pracodawców nie byłoby na to stać – zatem zwolniliby część załogi i prawdopodobnie zaproponowaliby im pracę na czarno lub umowy, które są objęte regulacjami cenowymi. Wiele osób straciłoby ubezpieczenie i szansę na emeryturę, bezrobocie rejestrowe wzrosłoby o przynajmniej kilka punktów procentowych, a państwo utraciłoby kilkadziesiąt miliardów złotych dochodów przy jednoczesnym zwiększeniu nakładów na transfery socjalne dla tych, którzy z uwagi na zbyt wysoki poziom płacy minimalnej potrzebowaliby zasiłków na utrzymanie. Równocześnie wzrosłaby wartość większości składek płaconych przez przedsiębiorców. Słowem – katastrofa.
Inny scenariusz zakłada, że minimalne równe wynagrodzenie na terenie UE trzeba by obniżyć np. do poziomu polskiego, czyli ok. 400 euro. Wówczas zmalałaby cena płacy w bogatych krajach UE m.in. krajach Beneluksu. Utrzymanie w Holandii za 400 euro w miesiącu jest praktycznie niemożliwe, zatem raczej nikt nie zgodziłby się na taką stawkę. Jednak płaca minimalna w tym kraju wynosi ponad 1,4 tys. euro i gdyby nagle obniżyła się ona ponad trzykrotnie, to raczej pewnym jest, że pracodawcy częściej proponowaliby wynagrodzenie o kilkaset euro niższe od obecnego poziomu.
Otwartym pozostaje pytanie, czy ktokolwiek zgodziłby się tam pracować za taką stawkę, ale biorąc pod uwagę napływ sporej liczby zdesperowanych emigrantów, część obecnie dobrze wynagradzanych pracowników mogłaby być niezadowolona z faktu, że robotnicy napływowi mocno obniżają standardy płacowe obowiązujące w danym kraju.
Równa płaca koszmarem ekonomisty
Innymi słowy – równa płaca minimalna we wszystkich państwach UE w tym momencie jest koszmarem ekonomistów, pracodawców i zapewne samych zainteresowanych, czyli pracowników. Jej zrównanie będzie możliwe dopiero w sytuacji, gdy poziom płac w całej UE będzie stał na mniej więcej równym poziomie. Wiele osób wątpi w to, czy kiedykolwiek to nastąpi. Więksi optymiści przewidują, że stanie się to w okolicach 2050 roku. Z takimi pomysłami, jakie głosi Jean Claude-Juncker, UE do tego czasu już dawno przestanie istnieć.

Główny ekonomista Bankier.pl
