31.05. Warszawa (PAP) - Wzrost gospodarczy w Polsce to nie jest tylko satysfakcja GUS czy rządu - powiedział we wtorek premier Donald Tusk. Podkreślił, że uchroniło to wiele polskich rodzin od dramatu bezrobocia, choć ono ciągle w Polsce jest i tak za wysokie.
Według szacunków Głównego Urzędu Statystycznego, Produkt Krajowy Brutto wzrósł w pierwszym kwartale 2011 roku o 4,4 proc., wobec oczekiwań rynkowych na poziomie 4,4 proc. i po wzroście w czwartym kwartale 2010 roku o 4,5 proc.
"Wzrost gospodarczy przyniósł także taki efekt, o którym się mało mówi. W większości państw Unii Europejskiej w latach 2008-10 więcej miejsc pracy niknęło, niż powstawało nowych. Jeśli mówimy o wzroście miejsc pracy, to Polska jest państwem w Unii Europejskiej, gdzie ta różnica między powstaniem nowych miejsc pracy a upadkiem niektórych starych jest radykalnie najlepsza" - podkreślił szef rządu na konferencji prasowej.
47 proc. nowych miejsc pracy w UE powstało w Polsce
Dodał, że "blisko połowa nowych miejsc pracy, 47 proc. z całej Unii Europejskiej, powstała w Polsce". Na drugim miejscu - jak mówił - są Niemcy. "Tylko w sześciu państwach udało się uzyskać saldo dodatnie - powstawało więcej nowych miejsc pracy niż znikało starych" - powiedział.
Jak wyjaśnił, "statystyki mówiące o wzroście gospodarczym to nie jest tylko satysfakcja Głównego Urzędu Statystycznego czy rządu". "To też uchroniło bardzo wiele polskich rodzin od dramatu bezrobocia, choć ono ciągle w Polsce jest i tak za wysokie" - podkreślił.
Premier podkreślił, że bezrobocie w Polsce maleje. Zaznaczył jednak, że rząd chciałby, żeby ono nie było dwucyfrowe według naszej klasyfikacji.
Według GUS, stopa bezrobocia w kwietniu wyniosła 12,6 proc. wobec 13,1 proc. w marcu. (PAP)
Komentuje Bogusław Półtorak, Główny Ekonomista Bankier.pl |
|
Stopa bezrobocia od wielu lat w Polsce jest formą fetyszu politycznego. Najlepiej w powiązaniu ze wzrostem gospodarczym, który - nawiasem mówiąc - powinien wynosić 5-6 proc. w skali roku, żeby można było mówić o rozwoju i walce z bezrobociem. Walka jednak o jak najniższy poziom stopy bezrobocia stała się raczej celem samym w sobie. Politycy skupiają się ciągle na iluzorycznej walce z bezrobociem, najlepiej oczywiście wydając pieniądze podatników. I tu koło się zamyka. Bo Polska przez to pozostaje krajem o ciągle relatywnie najwyższych kosztach pracy w Europie.Zarówno pracodawcy, jak i pracownicy stawiani są pod ścianą i głosują nogami, pozostając w szarej strefie. Bo w szarej strefie nikt stopą bezrobocia się nie ekscytuje, raczej stopą życia - i tym też w końcu może politycy powinni się zająć. Dawaniem wędki, a nie ryby, by każdy, kto chce pracować, mógł to rozbić na godnych, również finansowo, warunkach. Dziś państwo w postaci podatków, opłat itp. z każdej pensji zabiera blisko połowę. Pytanie, czy stać polskich obywateli na tak drogie, etatystyczne i socjalne państwo? Odpowiedź może już przy najbliższych wyborach. |
dol/ pad/ jra/











Stopa bezrobocia od wielu lat w Polsce jest formą fetyszu politycznego. Najlepiej w powiązaniu ze wzrostem gospodarczym, który - nawiasem mówiąc - powinien wynosić 5-6 proc. w skali roku, żeby można było mówić o rozwoju i walce z bezrobociem. Walka jednak o jak najniższy poziom stopy bezrobocia stała się raczej celem samym w sobie. Politycy skupiają się ciągle na iluzorycznej walce z bezrobociem, najlepiej oczywiście wydając pieniądze podatników. I tu koło się zamyka. Bo Polska przez to pozostaje krajem o ciągle relatywnie najwyższych kosztach pracy w Europie.









































