
Zagadka spadków na akcjach Trakcji właśnie się rozwiązała. Spółka pokazała bardzo słabe wyniki wstępne za I kwartał 2018 roku. Niesmak nie dotyczy tylko wyników, ale i okoliczności, które poprzedziły ich publikację.
Od początku tygodnia, czyli w ledwie trzy sesje, wartość giełdowa Trakcji spadła o dokładnie 1/3. Tak gwałtowna przecena była tym bardziej godna uwagi, że w międzyczasie nie pojawiły się żadne fundamentalne informacje ze spółki. Dodatkowo uwagę przykuwały obroty, które na wtorkowej i środowej sesji były wyraźnie wyższe od tych, które na spółce obserwowano w ostatnich tygodniach.
W środę, po trzech sesjach sporych przecen na akcjach Trakcji, pojawił się raport ze wstępnymi wynikami kwartalnymi. Spółka wypadła znacznie słabiej od oczekiwań, w oczy kłuje przede wszystkim strata netto na poziomie 23 mln zł. Dla porównania 2017 rok Trakcja zakończyła 31 mln zł ponad kreską. Z kolei pierwszym kwartale zeszłego roku Trakcja również miała stratę, wyniosła ona jednak ledwie 6 mln zł.
Nie sposób tych dwóch wydarzeń nie powiązać. Spółka notuje mocne straty na giełdzie bez większego powodu i nagle pojawia się raport, który spadki może uzasadniać. Oczywiście nie ma pewności, czy doszło do wykorzystania informacji poufnej, historia ta jednak na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo podejrzana.
Sprawą powinna jak najszybciej zająć się Komisja Nadzoru Finansowego i zbadać, czy rzeczywiście wszystko z transakcjami przeprowadzanymi w ostatnich dniach na Trakcji było w porządku. Prawo jasno zakazuje wykorzystywania informacji poufnych (a taką informacją były odbiegające od oczekiwań wyniki), często jednak jest to ciężkie do wykrycia i udowodnienia. Równy dostęp do informacji to jednak podstawa funkcjonowania rynku kapitałowego, dlatego sprawę "przedwczesnych" spadków na Trakcji koniecznie trzeba wyjaśnić.
