Obniżenie przez agencję Standard & Poors wiarygodności kredytowej Polski zaskoczyło wielu ekspertów. Tym bardziej, że wczoraj rano, bank inwestycyjny JP Morgan zwiększył udział polskich obligacji w modelowym portfelu inwestycyjnym. Zaskoczenie było spore, a część zachodnich graczy zaczęła wycofywać się z naszego rynku. Złoty zanurkował, a rentowność polskich obligacji wzrosła średnio o 10 punktów bazowych. Nie ma powodów do paniki, takie obniżenie ratingu nie powinno wywołać długotrwałych spadków złotego i cen obligacji. Tym bardziej, ze zmiana ratingu jest raczej kosmetyczna. Potraktowałbym to jednak jako ostrzeżenie – powiedział Maciej Krzak, główny ekonomista banku handlowego.
Rating A sprawia, że polskie papiery mają wciąż wysoką wiarygodność. Dodatkowo S&P potwierdziła długoterminowy rating dla polskich obligacji denominowanych w walutach obcych. Niepokojące jest jednak to, że jeśli kolejne agencje ratingowe pójdą w ślady S&P, to ceny naszych papierów dłużnych znacząco spadną. Prawdopodobnie jednak poczekają na budżet Grzegorza Kołodki, nowego ministra finansów. Na początku roku agencje ratingowe, w tym Fitch, weryfikowały wiarygodność kredytową Polski. Został on utrzymany, jednak od kilku miesięcy mówimy o rzeczach, które nas niepokoją. Jest to przede wszystkim stosunek długu publicznego do PKB. Wciąż też uważnie analizujemy sytuację w kraju – powiedział PG Wojciech Lipko, prezes agencji ratingowej Fitch Polska. S&P prognozuje, że w 2004 r. dług publiczny osiągnie 47,5 proc. PKB. Jednak Grzegorz Wójtowicz, członek Rady Polityki Pieniężnej ostrzegł wczoraj, że dług publiczny bardzo szybko może przekroczyć 50 proc. PKB – poziom określany jako bezpieczny dla gospodarki.
PIOTR BURZA


























































